
Niezwykły podarunek miał stanowić wieczysty dowód "braterstwa polsko-radzieckiego". Propaganda na każdym kroku przekonywała, że zwykli obywatele, bracia-Rosjanie, obdarowali zrujnowaną po wojnie Warszawę, ale to głównie komunistycznym dygnitarzom zależało na zbudowaniu w mieście nad Wisłą "pomnika" sowieckiemu dyktatorowi.
Przez wiele lat funkcjonowała pogłoska, że Pałac Kultury został wybudowany zamiast metra. Plotka wzięła się stąd, że kiedy rząd radziecki zaproponował Polakom pomoc w odbudowie stolicy, rząd polski wysunął propozycję, żeby ZSRR pomogło wybudować linię metra bądź dzielnicę mieszkaniową, bo były to wówczas najpilniejsze potrzeby. Rząd radziecki odpowiedział na to: "Wybudujemy wam nowoczesny wieżowiec". Czytaj więcej
W budowie Pałacu, poza ok. 4 tys. polskich robotników, uczestniczyło w ciągu trzech lat 6 tys. budowniczych przybyłych ze Związku Sowieckiego. Wśród nich zarówno inżynierowie, jak i zwykli "ludzie pracujący".
Były różne dary — owszem. Od pradawnych lat składali je sobie monarchowie, książęta, magnaci. Posłowie z dalekich krajów przywozili podarki królom i wielmożom, by ich skaptować, olśnić. Ale żeby jeden naród drugiemu... prostym ludziom — tego jeszcze nie było. (...) Że za nic?... że jako dowód i wyraz przyjaźni?... po to, żeby bratniemu narodowi pomóc? — kroniki dyplomacji nie znały takich wartości, które miały równoważyć wielkie inwestycje.
Pałac oddano do użytku w przeddzień rocznicy Manifestu PKWN, a protokół przekazania "daru" podpisali ambasador Związku Sowieckiego Pantelejmon Ponomarienko i szef PRL-owskiego rządu Józef Cyrankiewicz. O doniosłości chwili informowała "Trybuna Ludu" i "Życie Warszawy". Tylko jednego dnia monumentalny gmach zwiedziło ok. 20 tys. osób.
W czasach Polski Ludowej PKiN i otaczający go Plac Defilad były centralnym miejscem w Warszawie. To na nim znajdowała się trybuna, z której przywódcy jedynej słusznej partii pozdrawiali tłum idący w pochodach pierwszomajowych oraz przy okazji innych państwowych uroczystości.