Reklama.
Wojna polsko-ruska pod flagą Schetyny...
"Potępiamy wszelkie przejawy agresji słownej i manipulacji informacją w stosunkach między państwami, co - niestety – w ostatnim czasie odnotowujemy coraz częściej w wypowiedziach wysokiej rangi przedstawicieli strony rosyjskiej" - pisze resort Grzegorza Schetyny w słowach skierowanych do rosyjskiej dyplomacji.
"Potępiamy wszelkie przejawy agresji słownej i manipulacji informacją w stosunkach między państwami, co - niestety – w ostatnim czasie odnotowujemy coraz częściej w wypowiedziach wysokiej rangi przedstawicieli strony rosyjskiej" - pisze resort Grzegorza Schetyny w słowach skierowanych do rosyjskiej dyplomacji.
To kolejny rozdział sporu o historię II wojny światowej, który rozpoczął się od uwagi Grzegorza Schetyny, iż niemiecki nazistowski obozu koncentracyjny w Auschwitz wyzwalali nie Rosjanie, a Ukraińcy wcieleni do Armii Czerwonej. – To pierwszy front ukraiński i Ukraińcy wyzwalali, bo tam wtedy żołnierze ukraińscy byli, w ten dzień styczniowy, i to oni otwierali bramy obozu – stwierdził w wywiadzie dla Polskiego Radia.
Brutalizacja
Później w rozmowie z RMF FM szef polskiej dyplomacji postanowił tę narrację historyczną umocnić i stanowczo zakwestionował uznawanie Moskwy za najlepsze miejsce do świętowania rocznic zakończenia II wojny światowej.
Później w rozmowie z RMF FM szef polskiej dyplomacji postanowił tę narrację historyczną umocnić i stanowczo zakwestionował uznawanie Moskwy za najlepsze miejsce do świętowania rocznic zakończenia II wojny światowej.
– To nie jest naturalne, że obchody zakończenia wojny organizuje się tam, gdzie ta wojna się rozpoczęła. Ale dlaczego wszyscy przyzwyczailiśmy się tak łatwo, że to Moskwa jest miejscem, gdzie czci się zakończenie działań wojennych, a nie np. Londyn czy Berlin, co byłoby jeszcze bardziej naturalne – mówił.
– Okrył hańbą nie tylko siebie, ale także całą służbę dyplomatyczną swojego kraju i kulturę polityczną Polski – odpowiedział mu wówczas wiceminister spraw zagranicznych Rosji, Grigorij Karasin. Dziś MSZ w Warszawie nazywa tę wypowiedź "brutalizacją języka, który nie odpowiada standardom dyplomacji".
Źródło: MSZ.gov.pl