Kinomaniak powrócił do internetu
Kinomaniak powrócił do internetu Fot. Screen z YouTube

Kilka lat temu z anteny zniknął kultowy program z filmowymi recenzjami. Artur Pietras postanowił wskrzesić format i w takiej samej formule powrócił na YouTube. Radzi sobie świetnie, ale na razie mało kto wie o jego istnieniu. Obecnie szuka też sponsora.

REKLAMA
Artur zdecydował się na powrót Kinomaniaka do sieci dzięki znajomym, którzy podrzucili mu ten pomysł. Początkowo zrobił kilka nieregularnych filmów aż do września ubiegłego roku kiedy to zgłosiła się do niego Agora i zaproponowała partnerstwo dla Kinomaniaka. – I to tak wystartowało – mówi. – To fajna forma, bo nikomu nie muszę się z niczego tłumaczyć, mogę mówić to co chcę – dodaje.
Kinomaniak w takim kształcie jakim jest teraz na YouTube zniknął z anteny w 2011 roku. Jest on nadal obecny w telewizji, jednak w krótkiej formie zapowiedzi najciekawszego filmu tygodnia i nie ma stałej godziny emisji – bardziej przypomina reklamę. Program przez wiele lat był emitowany w soboty w telewizji TV4. Prowadzący zasłynął z ostrych recenzji, zabawnych wstawek i picia mleka. W swojej skali ocen od 1 do 10, mało komu udało się uzyskać mocne 8.
Artur Pietras na początku swojej działalności na YouTube borykał się ze sporym problemem. Nagrania publikowane na kanale były blokowane ze względu na prawa autorskie. W swoim programie opowiadał o kilku filmach, a przy okazji udostępniał ich fragmenty. Co nie spodobało się dystrybutorom i blokowali nagrania.
– To kompletny brak logiki, bo gdy opowiadam o jakimś filmie to powinienem jakiś fragment czy zwiastun pokazać – mówi prowadzący. Gorycz przelała się przy filmie "Elizjum", gdy Sony Pictures całkowicie zablokowało odcinek i kanał Artura Pietrasa otrzymał od YouTube’a żółtą kartkę. Jeszcze jedno takie zachowanie i zostałby on zupełnie skasowany. Obecnie Kinomaniak jest na specjalnej liście u dystrybutorów i nie ma już takich problemów – może korzystać ze wszystkiego, co ci udostępnią.
– Kiedy realizujesz program filmowy, masz dwie opcje – mówi Artur Pietras. – Można robić go tak, że występuje kilka gadających głów, z tyłu widać plakat i trwa to kilkanaście minut. Ja korzystam z innej formuły, wykorzystuję fragmenty filmu i dopasowuje je do tego, co mówię – dodaje.
W jednym z ostatnich odcinków prowadzący ogłosił, że Kinomaniak poszukuje sponsora. Na razie na prośbę Artura zareagowały dwie firmy, ale on wie, że proces znalezienia odpowiedniego sponsora nie będzie łatwy i musi chwilę potrwać. Kinomaniak ma bardzo specyficzną i wyrobioną widownię.
Fani od razu zareagowali na ten apel i sami chcieli pomóc. Pod nagraniem możemy przeczytać wiele komentarzy tego typu:
RobinsonV

Jednego sponsora będzie trudno znaleźć. Niech zajmą się swoim ulubionym programem sami widzowie. Można by na przykład wystawić ofertę na wspieram.to / polakpotrafi.pl. Każda osoba która dawałaby na projekt brałaby udział w losowaniu wyłaniającym szczęśliwca ,który wziąłby udział w jubileuszowym odcinku albo mógł zjeść kolacje z AP kinomaniakiem. Subskrybentów na chwilę obecną jest 7500 - zakładając, że każda z 1000 osób da po 50zł można mieć pewność, że spokojnie starczy na kolejne odcinki do końca roku.
PS Błagam nie kończ ‘kinomaniaka’ bo to przecież najlepszy program o filmach jest! :)

Program przygotowuje ten sam montażysta i ta sama pani operator, nawet jako sceneria występuje ten sam warszawski klub Iguana. Prowadzący nadal chce uchronić swoich widzów przed wydaniem pieniędzy na koszmarny film.