
Jeden z bohaterów najnowszej książki Sławomira Kopra - Maciej Szczepański, wpływowa postać polskiego dziennikarstwa, w latach 1972-1980 przewodniczący Komitetu ds. Radia i Telewizji, głęboko zaszedł za skórę swoim współpracownikom. Inaczej nie nazwaliby go "Krwawym Maćkiem z Woronicza".
Wcześniej jednak to on "dzielił i rządził" w TVP. To, co obywatele Polski Ludowej widzieli na szklanych ekranach, często było odbiciem myśli "krwawego Maćka". A ten uchodził za despotę, nie znosił sprzeciwu. Lekką ręką wyrzucał z pracy, a powodem był np. wisiorek w kształcie krzyżyka na szyi, jak w przypadku Joanny Rostockiej, gospodyni popularnego programu "Wielka gra". Ponoć zachowaniem Rostockiej wzburzył się aktyw partyjny, ale tłumaczenia Szczepańskiego nie wszystkich przekonywały. W tym Mieczysława Rakowskiego.
To parszywe bydlę! (...) Szczepański jest jednym z klasycznych typów, którzy mają w d... jakąkolwiek ideologię. Ich ideologią jest forsa, stanowiska, baby, samochód, słowem - pełnia życia.
Szczepański miał koncepcję telewizji lojalnej wobec partii, a jednocześnie masowej, rozrywkowej. (...) Mówił, że "są tacy ludzie, którzy wolą homary, i są tacy, którzy wolą kaszankę. Natomiast każdy zje dobrze przyrządzoną pieczeń wołową. I to ilustruje naszą koncepcję rozrywki"
Zasłynął też w czasie pamiętnej papieskiej pielgrzymki do ojczyzny w 1979 roku. Aby stworzyć pozory milionom przed telewizorami, że wizyta Jana Pawła II na ojczystej ziemi tak naprawdę niewielu obchodziła, zakazał pokazywania w czasie transmisji tłumów. "Kamery na klechę" - brzmiało służbowe polecenie jednego z "bohaterów" książki Kopra.
Kiedyś poznałem dziewczynę, którą rwał Szczepański. Opowiedziała, że wziął przy niej butelkę koniaku, odkręcił i wypił duszkiem. "Mogłam siedzieć spokojnie - powiedziała - wiedziałam, że za chwilę runie". I rzeczywiście.
A co oprócz zamordyzmu, seksu i alkoholu? Polowania, szczególnie w Afryce, a także żeglarstwo. Szczepański po prostu uwielbiał zbytek i często się nim obnosił. Aż stanął przed sądem za korupcję i przywłaszczenie mienia wartego miliony. Skazano go na osiem lat odsiadki, zwolniono po czterech.
