Leszek Miller przekonuje, że brak aktywności Magdaleny Ogórek na początku kampanii to przemyślana taktyka. Ale działacze SLD są coraz bardziej zniecierpliwieni, bo wszystkie ciosy spadające na ich kandydatkę odbijają się też na partii. Niektórzy z nadzieję spoglądają w kierunku Ryszarda Kalisza, bo przekonanie, że Ogórek zrezygnuje jest coraz bardziej powszechne.
Magdalena Ogórek przez miesiąc, jaki minął od ogłoszenia jej startu w wyborach prezydenckich pojawiła się w mediach dwukrotnie. Ale zdecydowanie nie było o niej cicho. Tabloidy grzebią w życiu prywatnym Ogórek, “Polityka” sprawdziła prawdziwość opowieści o jej karierze zawodowej, my w naTemat sprawdziliśmy przebieg jej kariery naukowej.
Szumy w strukturach
Wszystko wygląda tak, jakby SLD szybko ogłosiło kandydaturę, a dopiero po tym zauważyło, że Magdalena Ogórek jest nieprzygotowana. Jednak liderzy SLD zdają się być niewzruszeni. – Taką przyjęliśmy taktykę – przekonuje mnie w Sejmie Leszek Miller. – Niektórzy uważają, że kandydat powinien pojawiać się w mediach często, my oceniamy, że lepiej tę aktywność dozować – przekonuje. Zapewnia, że politycy jego partii popierają ten sposób prowadzenia w kampanii. Ale tak nie jest.
– Są duże szumy w strukturach – mówi mi jeden z posłów SLD. – Ludzie się burzą, bo ta kandydatura jest nieprzygotowana – dodaje. Jak relacjonuje, powszechne jest przekonanie, że kiedy tylko Ogórek pójdzie na pierwszy wywiad "zostanie zjedzona". O niezadowoleniu lokalnych działaczy pisała też niedawno "Rzeczpospolita".
Mój rozmówca wskazuje, że wiedzę potrzebną do dyskusji o “sprawach prezydenckich” zdobywa się przez lata aktywności politycznej, przez udział w debatach, programach, posiedzeniach komisji i konferencjach. – Nawet miesiąc i dwa szkolenia nic nie dadzą – ocenia.
Szlifowanie. Ale czy diamentu?
Jak się dowiadujemy, trwają intensywne szkolenia, Ogórek "uczy się" polityki i mediów, bo dotychczas była po drugiej stronie kamery. Ale największym problemem jest poznanie realiów polityki.
– Spotkałem się z nią, rozmawialiśmy o sprawach międzynarodowych - przyznaje prof. Tadeusz Iwiński. I zaraz dodaje: – To zdolna dziewczyna, Leszek Miller zrobił błąd, że nie pozwolił jej odpowiedzieć na pytania o kopalnie podczas pierwszego briefingu. To dziewczyna ze Śląska, z Rybnika, poradziłaby sobie.
Liderzy SLD liczą najprawdopodobniej, że tabloidy przez miesiąc milczenia, jeszcze przed rzeczywistym startem kampanii, ujawnią wszystko, co mogłoby zaszkodzić Ogórek. – To zła strategia, bo przecież kiedy Ogórek zacznie udzielać wywiadów, te pytania wrócą – ocenia nasz rozmówca. Dlatego w przekonaniu działaczy Ogórek powinna już teraz walczyć z zarzutami, bo wymowne milczenie nie wystarczy. A to rzutuje nie tylko na wizerunek Ogórek, ale całej formacji.
Kalisz na ratunek
Poza tym to tylko potęguje przekonanie, że Ogórek jest zbyt słaba psychicznie i nie wytrzyma trudów kampanii wyborczej. Wtedy możliwe byłyby przeprosiny z Ryszardem Kaliszem i wystawienie jego jako kandydata SLD. Nawet jeśli Kalisz nie zdobędzie oficjalnego poparcia SLD, to może zdobyć jego głosy. Ale jak słyszę od polityków Sojuszu, dzisiaj stosunek do ich byłego kolegi jest zupełnie inny niż w grudniu, kiedy partyjni baronowie odrzucili jego kandydaturę. Po rezygnacji Ogórek Kalisz mógłby zgarnąć poparcie elektoratu partii.
Tak stało się w 2005 roku po rezygnacji Włodzimierza Cimoszewicza. Wtedy jego konkurentem był Marek Borowski, znienawidzony w środowisku SLD za rozłam, wyprowadzenie grupy posłów i stworzenie Socjaldemokracji Polskiej. Mimo tego zdobył uzyskał ponad 10 proc., a więc tylko o 1 pkt. proc. mniej, niż SLD w wyborach parlamentarnych, które odbyły się dwa tygodnie wcześniej. Niektórzy już dzisiaj mówią, że trzeba postawić na Kalisza zanim kampania na dobre się zacznie.
Działacze narzekają
Niezadowolenie ma nawet swoje zewnętrzne oznaki. Niektórzy, jak pewien działacz ze Szczecina, robią to nawet w mediach.
Bez problemu dostałem się do wewnętrznej grupy dyskusyjnej członków i sympatyków SLD. Pojawiają się tam głosy, że kandydatura powinna być wybrana w powszechnym głosowaniu wszystkich członków partii. Wybór kandydatury Ogórek porównują do łapanki, jaką SLD prowadziło w niektórych miastach przed wyborami samorządowymi, kiedy szukano kandydatów na radnych.
Niektórzy przekonują, że lepszym kandydatem byłby prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk czy Krakowa Jacek Majchrowski niż "ta celebrytka bez doświadczenia dr Ogórek". Część uczestników dyskusji ocenia, że Leszek Miller przez Magdalenę Ogórek skończy swoją karierę. Poczucie, że to kandydatka nie SLD, ale Leszka Millera, jest powszechne. To właśnie na przewodniczącego partii spadnie odpowiedzialność za porażkę Ogórek.
Miller skończy?
Pozycja Leszka Miller w SLD już dzisiaj jest znacznie słabsza niż wtedy, gdy wracał na stanowisko szefa partii. Sondaże są coraz niższe i nie widać pomysłu na odzyskanie pozycji sprzed kilku miesięcy. Partia traci swoich najbardziej doświadczonych polityków. Jeśli do tego dojdzie jeszcze klęska "projektu Ogórek" w partii może dojść do przewrotu. I wtedy ziści się hasło Millera, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy.