"Newsweek" opisuje ciemne powiązania firmy, która miała zbudować warszawskie bulwary wiślane.
"Newsweek" opisuje ciemne powiązania firmy, która miała zbudować warszawskie bulwary wiślane. Fot. Mat. prasowe

Hydrobudowa Gdańska, która za 120 mln zł miała zmodernizować nadwiślański bulwar w Warszawie, zbankrutowała. Za spółką stali byli oficerowie WSI, którzy byli też związani ze SKOK Wołomin, który zbankrutował kilka miesięcy temu. Teraz Hanna Gronkiewicz-Waltz szybko musi znaleźć nowego wykonawcę, bo Warszawa może stracić 20 mln zł z unijnego budżetu.

REKLAMA
Do problemów z ukończeniem budowy II linii metra doszły jeszcze kłopoty z ogromną przebudową bulwarów wiślanych. Hanna Gronkiewicz-Waltz szuka nowego wykonawcy, po tym jak bankructwo ogłosiła Hydrobudowa Gdańska, która realizowała wartą 120 mln zł inwestycję. Co gorsza spółka już dostała pieniądze, a ich odzyskanie będzie trwało wieki. Dlatego władze Warszawy muszą znaleźć dodatkowe pieniądze na dokończenie inwestycji, bo mogą stracić ok. 20 mln zł, które na bulwary dała Unia.
W najnowszym "Newsweeku" Wojciech Cieśla opisuje kto stoi za Hydrobudową. Ekipa Gronkiewicz-Waltz postawiła na złego konia. Nie sprawdzono, że za spółką stoją szemrani biznesmeni. Jednym z głównych pomysłodawców miał być Piotr P. ps. "Bentley" (od ulubionej marki samochodów). Tygodnik relacjonuje, że to człowiek pojawiający się w raporcie z likwidacji WSI, oskarżeny m.in. o wyłudzenie podatku VAT i pieniędzy z banku.

Po przygodzie z wyłudzeniami VAT „Bentley” przez lata szefuje radzie nadzorczej SKOK Wołomin. Kręci się po Warszawie, o tym, że pojawia się przy różnych biznesach, wie wielu. Że wraz z kolegami stoi za Hydrobudową Gdańsk – prawie nikt. Chciałbym porozmawiać z Piotrem P., ale od kwietnia 2014 roku siedzi w areszcie jako jeden z głównych podejrzanych w aferze SKOK Wołomin. Szybko nie wyjdzie, zarzuca się mu wyłudzanie kredytów i kierowanie gangiem. Ostatnio prokuratura dołożyła mu zarzut zlecenia ciężkiego pobicia.

Źródło: "Newsweek Polska"
Gangsterom przez lata udawało się ukryć, że to oni stoją za Hydrobudową. Wszystko dzięki szkatułkowej konstrukcji zbudowanej z cypryjskich spółek. Pieniądze na kupno firmy miały pochodzić ze SKOK-u Wołomin, który zbankrutował w pierwszej połowie 2014 r. Firmę budowlaną miały przygnieść ogromne koszty, spowodowane rozrzutnością i wystawnym życiem udziałowców.
Były pracownik Hydrobudowy

Dlaczego firma padła? Wystarczy spojrzeć na bilanse: faceci wypłacali sobie 15 milionów dywidendy rocznie. Do tego helikopter, którym „Bentley” latał do Gdańska – milion rocznie. Za utrzymanie biura w Warszawie płacili ponad dwa miliony. Rada nadzorcza zgarniała milion za rok. Ile pieniędzy wyszło na Cypr za dziwny konsulting – nie wiem. Kto i po co lokował pieniądze w funduszach w USA – też nie. Czym jeździli? Porsche panamera i drogimi mercedesami.

Źródło: "Newsweek Polska"
Do tego sporo pieniędzy "Bentleya" pochłonęła nieudana inwestycja w rolniczą telewizję TVR. Współtworzył ją też Władysław Serafin, prezes kółek rolniczych. Przekonuje, że nie miał pojęcia o związkach "Bentleya" z WSI i pruszkowską mafią. Tak, jak warszawscy urzędnicy, którzy jego Hydrobudowie przyznali kontrakt na przebudowę bulwarów nad Wisłą.
Cały tekst Wojciecha Cieśli w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek Polska"