W Krakowie, po dziesięciu latach, Rowerowa Masa Krytyczna zmienia formułę. Dlaczego? Rowerzyści z warunków w mieście są zadowoleni, a 85 procent mieszkańców opowiada się za zwiększeniem budżetu na rozbudowę ścieżek rowerowych. Sytuacja - marzenie. W Warszawie sprawa jest bardziej skomplikowana. Ile poczekamy, by było w stolicy Polski tak dobrze, jak pod Wawelem?
Masa naprawdę krytyczna
Masa Krytyczna to nic innego, jak wspólne przejazdy rowerzystów ulicami miasta. Rowerowe ruchy społeczne ma niemal każda metropolia w Polsce, jak Wrocław czy Warszawa. Także Kraków. Ci ostatni od dziesięciu lat swojej działalności pokazują mieszkańcom, jak liczną są grupą i jak wielkie za tym idą potrzeby. Jakie? Przede wszystkim infrastruktura rowerowa, która w mieście polskim mocno kuleje. Metą każdego takiego przejazdu jest ostatecznie najbardziej antyrowerowe miejsce w mieście. Jest coś jeszcze. Prócz dobrej zabawy i szczytnego celu, jest także niesamowita wściekłość kierowców… aut. Masa Krytyczna skutecznie blokuje ruch samochodowy, a co za tym idzie - powoduje olbrzymie korki. Zmotoryzowani mają w takich dniach - przeważnie to ostatni piątek miesiąca - dosłownie dość cyklistów.
Złość czy agresja pojawiająca się przy tego typu wydarzeniach w mieście to kolejny powód, aby rozmawiać o rowerzystach, ich prawach i próbować szukać odpowiedzi, co robić, by kierowcy samochodów i rowerów szanowali się, albo przynajmniej - nie zajeżdżali sobie drogi. Nie trzeba przykładów daleko szukać. Pod koniec zeszłego roku, w Pabianicach, wściekłość i brak wzajemnego szacunku doprowadziło do tragedii, jaką było wepchnięcie rowerzysty pod autobus.
Czy Masy Krytyczne przynoszą efekty? Najwidoczniej tak, bowiem Kraków właśnie zapowiedział, iż ta forma rowerowej manifestacji spełniła swoje cele i w związku z tym przestaje istnieć, a zastąpi ją coś zupełnie innego. Jest aż tak dobrze?
Efekty już są, czyli masa dobrych rozwiązań
Krakowska Masa krytyczna wyjeździła sobie, przez lata, dobre rozwiązania dotyczące rowerowej infrastruktury oraz znalazła odpowiedzi, jak sprawić, by jazda rowerem po Krakowie była bezpieczna i wygodna. W efekcie ścieżek jest więcej, a sam rower stał się jednym z najchętniej wybieranych sposobów podróżowania po mieście. Ba! Na przestrzeni dziesięciu lat udało się mieszkańców nie tylko przekonać do jednośladu, ale sprawić, że go po prostu pokochali. Przykład? Wygrane referendum rowerowe. 25 maja 2014 roku ponad 85 procent głosujących krakowian zagłosowało za szybką rozbudową rowerowych ścieżek! W efekcie uchwalono budżet na 2015 rok, zakładający większą niż kiedykolwiek kwotę przeznaczoną na rowery. Teraz organizatorzy zapowiedzieli, że w związku z dobrą sytuacją krakowskich rowerzystów, Masa Krytyczna przechodzi do… historii:
– Uważamy zatem, że w obecnej sytuacji organizowanie przez Stowarzyszenie Kraków Miastem Rowerów Masy Krytycznej, jako przejazdu odbywającego się w każdy ostatni piątek miesiąca o godz. 18:00, nie jest konieczne. Naszym sympatykom i osobom, które doceniają zalety roweru, chcemy zaproponować od kwietnia nową formułę – Masowe Przejazdy Rowerowe, które będą odbywać się w soboty, co trzy miesiące.
Ale to nie wszystko. Sukcesem, według krakowskich rowerzystów, jest także zmiana nastawienia polityków do tematu jednośladów. A co za tym idzie - możliwość realizowania ważnych społecznie projektów. Na przestrzeni dziesięciu lat lokalne władze w rowerową politykę bardzo się zaangażowały, a niektórzy z nich wymieniali tę aktywność jako swój wielki atut podczas kampanii wyborczej.
Warszawa ma pod górkę
Dobra sytuacja rowerzystów w Krakowie to także świetny powód, aby przyjrzeć się rowerowej społeczności w Warszawie. W końcu stolica także ma swoją Masę Krytyczną oraz problemy, z którymi próbuje radzić sobie miasto oraz ruchy rowerowe. Niestety, Warszawa ma... pod górkę. Jak mówi Wojciech Kaszuba z Warszawskiej Masy Krytycznej, Warszawę od Krakwa różni to, że to drugie ma konkretny plan odnośnie budowy sieci tras rowerowych do centrum miasta, wraz z harmonogramem prac i pieniędzmi zarezerwowanymi na ten cel w budżecie. A stolica?
Kaszuba przyznaje także, że w Krakowie łatwiej o rowerowy ład, bowiem centrum miasta to tzw. "Strefa A", czyli starówka z dostępem dla rowerów i z mocno ograniczonym dostępem dla aut. Jak to wygląda w Warszawie?
Niestety, Centrum stolicy to najbardziej nieprzyjazna rowerzystom przestrzeń. A to właśnie tu próbują dojechać ludzie - mówi Wojciech z Masy Krytycznej w Warszawie. I niestety, wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższej dekady Marszałkowska, al. Jerozolimskie, czy Chałbińskiego będą wyglądać dokładnie tak samo jak dziś.
Kiedy dogonimy Kraków?
Zapytałem także Wojciecha Kaszubę z Warszawskiej Masy Krytycznej, ile potrzebujemy czasu, aby Warszawa stała się miastem naprawdę przyjaznym rowerzystom, a co za tym idzie - kiedy Masa Krytyczna mogłaby przestać istnieć, skoro wszystkie jej postulaty zostałby zrealizowane?
Rowerzyści z Krakowa już zapowiedzieli, że nowa formuła to między innymi współpraca ze szkołami. Pożegnalne przejazdy nastąpią 27 lutego oraz 27 marca.
U nas jest plan budowy infrastruktury rowerowej na najbliższe kilka lat, ale nie zamyka on problemu najważniejszych tras dojazdowych do centrum ani przejazdu rowerem przez centrum (skupia się na zewnętrznych dzielnicach miasta). Warszawski plan nie ma też pewnego finansowania (ma być robiony za środki unijne, które miasto może dostać, albo i nie). W Warszawie wciąż nie powstały drogi rowerowe zaprojektowane w 2007 roku (Jagiellońska, Jana Pawła II), co wskazuje, że nawet przygotowanie przez miasto projektów wciąż nie gwarantuje ich realizacji.
Wojciech Kaszuba, Warszawska Masa Krytyczna
Jeżeli miasto realnie wzięło by się za tematy, których do tej pory
konsekwentnie unika, to 2-3 lata.