Władze “Solidarności” Rolników Indywidualnych, czyli współorganizatora ogólnopolskich protestów, są zdominowane przez działaczy bliskich PiS, a na czele związku stoi senator tej partii Jerzy Chróścikowskiej. Czy to dowód na to, że - jak twierdzi wicepremier Piechociński - blokujący drogi są “przybudówką” tego ugrupowania? Politycy PiS odpierają zarzuty, choć przyznają, że “konsultacje mają miejsce”.
Chłopi na prawo
NSZZ Rolników Indywidualnych “Solidarność” to drugi po OPZZ-cie związek zawodowy, który w największym stopniu odpowiada za kształt trwających rolniczych protestów. Członkowie “Solidarnośći” wyszli na ulice miast i wsi w całej Polsce – od Małopolski przez Mazowsze po Podlasie. Blokują drogi, organizują manifestacje przed urzędami, piszą petycje do rządzących. Część z nich zapowiedziała też uczestnictwo w dzisiejszym “marszu gwiaździstym” na Warszawę.
Motywacje? Liderzy strajków powtarzają, że koalicja PO-PSL doprowadziła polską wieś do ruiny. Chcą wymusić realizację swoich postulatów, co przed wyborami wydaje się łatwiejsze. Jednak to właśnie wyborczy kontekst sprawia, że niektórzy widzą w protestach ukryte, polityczne cele.
Pierwszym, który postawił w tej sprawie zarzut, był wicepremier i szef PSL-u Janusz Piechociński. Kilka dni temu powiedział w Rzeszowie, że “związki zawodowe nie są przybudówkami politycznymi obecnych ugrupowań koalicyjnych: są albo lewicowe, albo prawicowe”. “Ich liderzy nie ukrywają, że grają w scenariuszach politycznych” – stwierdził.
Chodziło mu właśnie o rolniczą “Solidarność” (OPZZ jest kojarzone z lewicą), w przypadku której rzeczywiście trudno mówić o apolityczności. Jej szefem od 2007 roku jest Jerzy Chróścikowski – kiedyś polityk m.in. Ligi Polskiej Rodzin, a od kilku lat senator PiS (już nie rolnik, gospodarstwo przejął jego syn).
Na tym związki rolników “S” z partią Kaczyńskiego się nie kończą. We władzach związku jest co najmniej kilka osób związanych z PiS. Zbigniew Obrocki, zastępca Chróścikowskiego, w ubiegłym roku startował w wyborach do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. Stefan Szańkowski, członek prezydium, w 2010 roku wylądował na liście PiS w wyborach do rady powiatu. Podobne doświadczenia mają też m.in. Stanisław Anders, Artur Mackiewicz.
– W takiej sytuacji, szczególnie jeśli senator PiS jest przewodniczącym związku, siłą rzeczy opinia publiczna może odebrać to w ten sposób, że protesty są z inspiracji politycznej. Wszyscy pamiętamy posła Śniadka, który najpierw był szefem "Solidarności", a teraz jest w PiS. Wniosek wicepremiera Piechocińskiego wynikał więc z logicznej obserwacji tego, co dzieje się w Polsce – komentuje w rozmowie z naTemat Jakub Stefaniak, rzecznik PSL-u.
Przyjaciel na wsi
Taki wniosek może i wynika z "logicznej obserwacji", ale czy potwierdza, że rolnicy "S" cokolwiek z politykami PiS ustalają czy konsultują? Częścią odpowiedzi mogą być relacje, jakie z prawicowymi posłami ma Edward Kosmal, członek Rady Krajowej związku, który dwukrotnie - w 2005 i 2011 roku - startował z listy PiS w wyborach parlamentarnych (bez efektu). Dziś jest jednym z liderów protestu.
– To prawda, blisko współpracujemy z panem Kosmalem i innymi rolnikami z Zachodniopomorskiego. Pan Kosmal dostanie miejsce na liście także w tym roku. Tutaj rolnicy od ponad 2,5 roku prowadzą protesty. Chyba każdy z nich ma do mnie numer telefonu, bo chętnie im pomagam – mówi naTemat Michał Jach, poseł PiS ze Szczecina.
Odmawia jednak odpowiedzi na pytanie, czy współpracownicy prezesa Kaczyńskiego mają wpływ na to, jak wyglądają rolnicze strajki. – W tej chwili nasi rolnicy już starają się nie organizować blokad, by nie paraliżować miast. To są ludzie zaprawieni w bojach, więc wiedzą, co robią. My jako politycy jesteśmy do dyspozycji. Jeśli mają życzenie, bierzemy udział w protestach. Jestem z nimi w stałym kontakcie – dodaje.
Przypomina, że to od jego województwa objazd Polski rozpoczął kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda. – I obiecał, że postulaty rolników będą jego postulatami, jeśli zostanie wybrany.
Tłumaczenia polityków PiS nie przekonują rzecznika PSL. Jak twierdzi, minister rolnictwa "załatwił" już większość postulatów rolników, więc choćby dzisiejsza manifestacja jest dowodem na to, że chodzi o coś więcej. – O działalność polityczną, a nie związkową – kwituje.
Reklama.
Krzysztof Jurgiel
były minister rolnictwa w rządzie PiS (wypowiedź dla naTemat)
W każdym związku są członkowie różnych partii, a w partiach są członkowie związków. To władze “Solidarności” podejmują decyzje w sprawie strajków. Nie są przez nas inspirowani.