Polskie służby specjalne są niedofinansowane. To niebezpieczne szczególnie w obliczu wojny za naszą wschodnią granicą. Tymczasem rząd po raz kolejny odmówił zwiększenia finansowania tych kluczowych dla bezpieczeństwa państwa jednostek. A dla ich lepszego działania wystarczy kilkadziesiąt milionów złotych. W skali budżetu to grosze.
W czasie zimnej wojny służby specjalne przeżywały okres prosperity, także w Polsce. Na ich funkcjonowanie przeznaczano krocie, ale i oficerowie dostarczali gospodarce sporo, głównie w formie skradzionych na zachodzie patentów. Dzisiaj zadania służb są inne, inne jest też finansowanie. A służby to system nerwowy państwa, który odbiera i na przewodzi informacje dotyczące aktualnych zagrożeń.
Bieda w służbach
Tymczasem polskie służby są chronicznie i od lat niedofinansowane. Największa z nich, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) ma na swoje działanie ok. 500 mln zł rocznie. Ale i zakres jej obowiązków jest gigantyczny, bo zajmuje się m.in. ochroną kontrwywiadowczą, zwalczaniem terroryzmu, ochroną instytucji państwa czy zwalczaniem przestępczości zorganizowanej. Dlatego potrzebuje więcej pieniędzy, szczególnie, że zagrożeń jest coraz więcej.
Z takiego samego założenia wyszli posłowie z sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Prosili rząd o przeznaczenie dodatkowych 28 mln zł na działania Agencji, przede wszystkim na badania w laboratoriach kryminalistycznych, na wymianę floty samochodów i remont budynków. Jak dowiedział się Robert Zieliński z tvn24.pl, do prośby o większy budżet się nie przychylono.
Coraz mniej pieniędzy
Bo rzeczywiście w służbach podległych wojsku jest względnie dobrze. – To wynik dobrego rozumienia zagrożeń i priorytetów przez wicepremiera Siemoniaka – mówi Artur Dębski z PSL, który jeszcze jako poseł Twojego Ruchu kierował komisją ds. służb specjalnych.
To podczas jego przewodnictwa komisja walczyła o większe środki. Wnioski o zwiększenie finansowania poparła zarówno opozycja, jak i koalicja. Najbardziej pieniędzy potrzebują CBA, ABW i Agencja Wywiadu. – Jest wiele potrzeb, ABW to największa służba, która aby się rozwijać, być skuteczniejsza, musi mieć więcej środków. Tymczasem jej budżet realnie się zmniejsza, bo jest inflacja – zauważa Dębski.
Nie tylko czołgi
– Musimy postrzegać nasze bezpieczeństwo całościowo, nie tylko jako modernizację sił zbrojnych, ale też służby wywiadowcze i kontrwywiadowcze. Musimy i będziemy o tym rozmawiać z rządem – mówi polityk PSL wybrany z list Twojego Ruchu. – Była koncepcja całościowych zmian, reorganizacji służb specjalnych, także z wyliczeniami wydatków. Mam nadzieję, że jeszcze w tym kwartale temat zostanie poruszony, bo to nie jest dobra sytuacja dla bezpieczeństwa państwa – dodaje.
Symptomatyczne są dane przedstawione przez Fundację Batorego (przytacza je "Rzeczpospolita"): Centralne Biuro Antykorupcyjne w 2013 roku przebadało 535 oświadczeń majątkowych. Każdego roku musi je składać ok. 800 tys. osób, więc kontrola jest dziełem przypadku. W innych sferach jest podobnie.
Rosja ciągle groźna
Ewentualne dodatkowe środki dla służb nie zrujnowałyby budżetu, to zaledwie dziesiątki milionów złotych. Zaledwie, bo budżet na 2015 r. to ponad 340 mld zł. – Może warto jednak zapytać kandydatów na prezydenta, co o tym myślą i co planują zrobić, kiedy już wezmą tę odpowiedzialność za Polskę, o której tak marzą i rozprawiają na lewo i prawo – komentuje na Facebooku Vincent V. Severski, były oficer wywiadu i autor poczytnych książek o służbach. – Zresztą po co nam służby wywiadowcze. U nas każdy polityk i mądrala wie lepiej, co Putin myśli i co ma zamiar zrobić – dodaje.
Ostatnie zdanie Severskiego jest kluczowe. Bo dzisiaj sytuacja międzynarodowa jest zupełnie inna, niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Dzisiaj wróciliśmy w czasy bezpośredniego zagrożenia konfliktem, a sami szefowie służb przyznają, że aktywność rosyjskich szpiegów jest wysoka. Dlatego receptory państwa muszą być bardziej czułe i mieć większy zasięg działania. A do tego trzeba pieniędzy. Tym bardziej, że część z nich nadal się buduje (czy odbudowuje) po likwidacji WSI i po raporcie przygotowanym przez Antoniego Macierewicza.
Bogaty Zachód, biedna Polska
Na tle Zachodu nasz aparat wywiadowczy i kontrwywiadowczy jest biednym krewnym. Na przykład Służba Bezpieczeństwa Szwecji w 2008 r. miała na działalność w przeliczeniu ok. 350 mln zł, chociaż to kraj czterokrotnie mniej zaludniony od Polski. Nawet nie możemy próbować porównywać się z Wielką Brytanią, która na swój wywiad MI6 wydała w roku podatkowym 2010-2011 aż 2,3 mld funtów (ok. 13 mld zł). Francja w 2009 r. przeznaczyła na działanie wywiadu ponad pół miliarda euro, kontrwywiad dostał ponad 40 mln euro, mniej więcej tyle, ile polska SKW.
Na tym tle polskie służby specjalne wydają się mocno niedoinwestowane. Reforma, która miała usprawnić ich działanie stanęła w martwym punkcie, kiedy rząd opuścił Bartłomiej Sienkiewicz. Jego następczyni Teresa Piotrowska nie ma serca do oficerów i agentów, oddała nadzór nad nimi do Kancelarii Premiera. Dlatego nie ma też nikogo, kto walczyłby o dodatkowe pieniądze dla nich. A w obecnej sytuacji taka oszczędność może nas drogo kosztować.
(...) zgodnie z planem na rok 2015 na działalność SKW ma zostać przeznaczona kwota 170.446.000 zł i jest to pula wyższa w stosunku do tej z roku 2014. Pragniemy jednocześnie zapewnić Pana, że służby płynnie i bez zakłóceń realizują wszystkie wynikające z przepisów zadania.
Środki z budżetu wydatkowane są na konkretnych zasadach i w zgodności z wcześniejszymi planami - jednak jak sam Pan zauważył pewnie aspekty tego wydatkowania opatrzone są stosownymi klauzulami tajności. W tej sytuacji udzielenie bardziej szczegółowych informacji na ten temat jest niemożliwe.