Poseł Wardęga? Taki scenariusz jest możliwy.
Poseł Wardęga? Taki scenariusz jest możliwy. Fot. Facebook

Youtuberzy z dnia na dzień stają się coraz popularniejsi, ich zasięgi stale rosną i mają wiernych fanów. Wydaje się, że to tylko kwestia czasu kiedy, któryś z nich zapragnie stać się politykiem, chociażby "dla beki". Czy taki scenariusz jest realny? Czy Sylwester Wardęga, który już jakiś czas temu wspominał o tym, że w przyszłości chciałby zostać politykiem, z blisko 3 mln subskrypcji miałby jakieś szanse, by dostać się do Sejmu?

REKLAMA
Od jakiegoś czasu krążą pogłoski o tym, że politykiem chciałby zostać Sylwester Wardęga. Nawet w zeszłym roku podczas wywiadu, który przeprowadził Łukasz Jakóbiak w swojej kawalerce, prankster powiedział takie oto słowa:
Sylwester Wardęga

W Polsce to jest taka linia prosta, Big Brother, później sejm – Sebastian Florek, udało się. – Janusz Dzięcioł, udało się. Tak samo myślę, że jakbyś ty już teraz startował to byłbyś panem posłem. Wydaje mi się, że tam mnie poprowadzą moje szlaki i będę zmieniał Polskę na lepsze. Bo ja jestem gość, że ja nie chcę kraść, nie zależy mi aż tak na kasie.

W listopadzie ubiegłego roku na pomysł strollowania swoich widzów wpadł vloger Matt Olech, który oszukał ich, że założył Polską Partię YouTuberów i chce wystartować w wyborach samorządowych. Choć ma zaledwie 90 tys. subskrypcji, co jest małą liczbą w porównaniu do TOP 10 polskiego YouTube'a, to wywołał niemałe zamieszanie. Były plakaty, szczery spot, billboardy, a nawet deklaracja członkowska do partii.
Vloger nigdy nie zastanawiał się nad tym, czy miałby szanse w wyborach. Jednak zwraca uwagę na wiek widzów, których można było zobaczyć na żywo chociażby na takich imprezach jak Orange Video Fest. – Są to ludzie na przełomie gimnazjum i liceum, a niepełnoletni głosować raczej nie mogą – mówi Matt Olech.
Statystyki kłamią
– Ze statystykami jest podobnie jak z prawdą – każdy ma swoją – komentuje Matt. – Oficjalne dane YouTube dotyczące analizy mojej społeczności (jak i równoległych u innych youtuberów) wykazywały jeszcze przed paroma miesiącami, iż grupa dominująca to przedział wiekowy 13-17, zaś od niedawna owa grupa liczy 17-24 lat… – dodaje.
O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy także Paulinę Mikułę, z kanału Mówiąc Inaczej, którą zapewne wielu chciałoby zobaczyć w sejmowach ławach. Jednak youtuberka nie czuje na razie potrzeby, aby zajmować się polityką, choć nie zaprzecza, że w przyszłości może zmienić zdanie.
– Jeżeli za tym idzie tylko to, aby wykorzystać swoją popularność i zasiąść w parlamencie to nie jest to najlepszy pomysł – mówi Paulina. – Ale jeżeli youtuber ma wiedzę z szeroko pojętej polityki, kierunku, w którym powinna iść nasza gospodarka to dlaczego nie. Przecież startują teraz już nie tylko biznesmeni, ale też sportowcy, aktorzy i nie mam nic przeciwko temu, o ile mają pomysł, aby poprawić stan naszego państwa – dodaje.
Wszystko pięknie, ale teraz pojawiają się wątpliwości, czy gdyby taki Sylwester Wardęga naprawdę zechciał startować w wyborach do sejmu, czy zrobiłby to z własnej listy wyborczej, czy pojawiłby się na liście jakiejś partii.
– Jeżeli youtuberzy myślą o samodzielnej liście wyborczej to nie mają absolutnie żadnych szans – komentuje sprawę politolog oraz redaktor naczelny serwisu politykawarszawska.pl, dr Błażej Poboży. – Wymaga to całej machiny wyborczej, która umożliwi zebranie podpisów i prowadzenie skutecznej kampanii. Osoby popularne w sieci zderzyłyby się z przepisami ordynacji wyborczej – dodaje.
Mogą mieć szanse
Z drugiej strony, według Błażeja Pobożego, gdyby youtuberzy startowali z określonych komitetów partyjnych i byli na dobrych miejscach na liście, to tak jak inni “celebryci” mieliby szansę na zdobycie mandatu.
Moglibyśmy się także zastanowić nad tym, które partie ewentualnie byłyby zainteresowane posiadaniem na swoich listach wyborczych youtuberów. – Wydaje mi się, że w akcie desperacji mógłby być zainteresowany Twój Ruch, a z prawej strony KORWIN – mówi Błażej Poboży. – Te partie bardzo aktywnie wykorzystują media społecznościowe i rozumieją ich specyfikę, więc mogliby sięgnąć po takie postacie.
Kolejny problem, o którym wspomina politolog to miejsca zamieszkania widzów i pytanie, czy mają oni prawa wyborcze. Nie wiemy czy w okręgu wyborczym, w którym miałby wystartować Sylwester Wardęga znalazłby swój wierny elektorat. – Kanały takie jak SA Wardęga, czy Abstrachuje są w kontrze do polityki, nie pokazują, że się nią interesują – mówi Błażej Poboży. – Nie wiemy jaki jest profil tych użytkowników w zestawieniu z profilem wyborczym u Wardęgi. Jedna ich część może być liberalna, a druga konserwatywna. Tych wątpliwości jest bardzo dużo – komentuje.
Taki pomysł, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być absurdalny, wcale nie musi być niedorzeczny. Nie wszyscy youtuberzy zajmują się prankami, są też wartościowe kanały takie jak Polimaty, Mówiąc Inaczej, czy SciFun. Prezydenta Wardęgi w Belwederze nigdy nie zobaczymy, ale jego poważniejszych kolegów można sobie spokojnie wyobrazić na przykład w komisji edukacji.