Kanał Baj-Kał powrócił filmem o Magdalenie Ogórek.
Kanał Baj-Kał powrócił filmem o Magdalenie Ogórek. Fot. YouTube

Każdy z ich filmów staje się hitem sieci. Tym razem po dłuższej przerwie wrócili ze sporym przytupem. Ich bajka o Magdalenie Ogórek błyskawicznie zebrała 500 tys. wyświetleń i wyraźnie trafiła w gusta internautów. Mowa o kanale "Baj-Kał", za którym stoją dwie osoby od lat związane z mediami. Mają własne zdanie o wszystkim, co nas otacza i nie boją się go dobitnie wyrażać.

REKLAMA
– Nie robimy tego dla sławy, dlatego też staramy się być anonimowi – mówi jeden z twórców. – Ten kanał nie powstał po to, by promować nasze nazwiska, bo tego nie musimy już robić. Chcemy po prostu dzielić się naszym spojrzeniem na świat, a nawet - duże słowo - edukować. Taka mała misja – dodaje.
W internecie mogą przedstawić historię w taki sposób, w jaki media tradycyjne nie mogę tego robić. Bo stracą reklamodawcę, bo naczelny nie zaakceptuje, bo ktoś ważny się obrazi. Twierdzą, że w każdym medium jest autocenzura. Oni idą pod prąd, nie mają szefów, każda bajka jest prawdziwa i kontrowersyjna. Nie znają pracownika mediów, który mógłby sobie na to pozwolić.
– Publicysta pisze felietony, by podzielić się swoją opinią z czytelnikami, a my chcemy się nią podzielić z jak największą grupą Polaków, przy czym nie jesteśmy skupieni na jednym poglądzie, na jednej grupie – mówi rozmówca. – Nasze poglądy są nieco anarchistyczne i nie opowiadamy się po żadnej stronie, lubimy nazywać rzeczy po imieniu, co też nas trochę wyróżnia – dodaje.
Baj-Kał powrócił 14 lutego z przytupem w postaci hitu z Magdaleną Ogórek po sporej przerwie, która trwała aż sześć miesięcy. Była ona spowodowana po prostu... życiem. Twórcy kanału traktują go jako swoje hobby. Muszą spłacać kredyty, a Baj-Kał nie przynosi na razie zysków, które można by przeznaczyć na raty.
Nie dla sezonu ogórkowego
– Nie mamy zamiaru wymyślać tematów w sezonie ogórkowym – mówi youtuber. – Jesteśmy uzależnieni od tego, co stanie się na naszym pięknym świecie. Wybucha afera taśmowa to działamy. Odpowiadamy na wydarzenia, które grzeją ludzi. Chcemy, by widzowie zobaczyli, że nie wszystko jest takie, jak pokazują to media. Że warto spojrzeć z boku, krytycznie – przyznaje.
Oglądają ich wszyscy, także ci, którzy nawet niespecjalnie interesują się polityką. Warto zwrócić uwagę na kolosalne dyskusje pod bajkami w komentarzach. Autorzy kanału zapewniają, że nie cenzurują wpisów. Jedynie czego nienawidzą to rasizm i tego typu wypowiedzi są moderowane.
Nie lubią polityków i żadnej partii, bo uważają, że nie są to właściwi ludzie na właściwym miejscu. Krytykują często media, w których sami pracują i twierdzą, że one też mają patologie. Dostało się już prawicy, lewicy, Putinowi, a także Obamie. Ich zdaniem żadna ze stron nie ma racji, a rządzi nami chaos. W zależności od bajki, według swoich widzów w komentarzach są opłacani przez Żydokomunę, są zdrajcami Polski, a za chwilę jedynym źródłem objawionej prawdy i najlepszymi patriotami.
Rym częstochowski
Zwykle używają rymów częstochowskich, które stosował ich ulubiony Jan Brzechwa. Teksty tworzy się im łatwo, bo po prostu potrafią pisać. Lektor, którego możemy usłyszeć na nagraniach także chce pozostać anonimowy. Montowaniem zajmują się sami.
Panowie już wkrótce chcą przetestować nowy format, który będzie reżyserowany i wystąpią w nim aktorzy. Każdy może spróbować swoich sił:
– Pracowałem w największych tytułach w tym kraju i nigdy nie miałem szansy dotrzeć do tak wielkiej grupy odbiorców – mówi twórca. – Żadna gazeta nie ma takiego zasięgu jak jeden nasz film na YouTube. Na dziś mamy oglądalność na poziomie 5,5 mln – dodaje.