Prezydent Litwy Dalia Grybaus.
Prezydent Litwy Dalia Grybaus. Fot. Slavko Sereda / www.shutterstock.com

Rząd w Wilnie coraz poważniej obawia się o bezpieczeństwo swojego kraju. – Musimy być przygotowani na spotkanie z wrogiem – podkreśla minister obrony Juozas Olekas. Rację przyznają mu politolodzy, którzy zaznaczają, że nie ma chyba na świecie nikogo, kto z całą pewnością mógłby stwierdzić, której granicy Kreml nie przekroczy.

REKLAMA
Wyrazem troski o bezpieczeństwo kraju ma być m.in. zwiększenie wydatków na obronę. Te wzrosną – w porównaniu do roku ubiegłego – o jedną trzecią. W sumie resort ma otrzymać od rządu 427,5 mln euro na zakup sprzętu wojskowego, broni i amunicji.
Litewski rząd najbardziej obawia się ponoć tzw. wojny hybrydowej. To między innymi dlatego w minionym tygodniu zaostrzono kary za noszenie mundurów wojskowych oraz ich części bez odpowiednich po temu uprawnień. Kilka tygodni temu natomiast, jeszcze w styczniu, w sklepach ruszyła sprzedaż poradnika, w którym zamieszczono szczegółowe opisy, jak należy zachować się w przypadku inwazji oraz instrukcje dotyczące przyłączenia się do obywatelskiego ruchu oporu.
Dziś na Litwie kończą się pięciodniowe ćwiczenia taktyczne „Współdziałanie 2015”. To pierwsza sytuacja, w której – choć wróg nie prowadzi otwartych działań operacyjnych – tysiące żołnierzy ćwiczyło na poligonach i w miastach. Władze nie wykluczają rożnego rodzaju prowokacji, których próby – jak twierdzi Wilno – już kilkakrotnie zaobserwowano. Chodzi m.in. o powstałe na Facebooku w języku polskim i rosyjskim profile „Wileńska Republika Ludowa”. W ich treści pojawiały się żądania wprowadzenia polskich "zielonych ludzików" na Wileńszczyznę w większości zamieszkiwaną przez Polaków i przeprowadzenia tam referendum w sprawie oderwania regionu od Litwy. Prokuratura wszczęła już w tej sprawie śledztwo.
Źródło: polskieradio.pl