
W ubiegłym roku na emeryturę przeszło cztery razy mniej osób niż w 2008 roku. Zmniejszenie liczby nowych emerytów to w dużej mierze wynik wprowadzonej trzy lata temu ustawy o emeryturach pomostowych.
REKLAMA
W sobotniej Rzeczpospolitej czytamy, że po raz pierwszy liczba nowych emerytów spadła w 2010 roku. Pracę zakończyło wtedy 92,3 tys. osób, co w porównaniu do 2009 roku (331,4 tys. osób) jest ogromną zmianą. Jednak od dwóch lat liczba osób przechodzących na emeryturę jest stała. Co ciekawe, dłuższa praca pomaga Polsce w walce z kryzysem. - Właśnie dzięki temu Polsce udaje się wyjść obronną ręką z kryzysu. Ludzie, zamiast brać pieniądze, dokładali do budżetu w postaci podatków i składek - mówi w "Rz" prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej.
Zahamowanie wzrostu liczby emerytów to skutek ustawy o emeryturach pomostowych, którą przyjął w 2009 roku rząd PO-PSL. Dzięki niej prawo do wcześniejszych świadczeń straciło prawie 800 tys. osób.
Mniej emerytów to korzyści dla gospodarki. W pierwszych latach po ustawowym ograniczeniu emerytur pomostowych budżet państwa na świadczeniach dla młodych emerytów zarobił 2 mld zł. - Gdyby nie rok 2008, kiedy Polacy w obawie przed likwidacją przywilejów emerytalnych masowo uciekali na wcześniejsze świadczenia, już dziś odczulibyśmy znaczną poprawę kondycji budżetu - stwierdza Witold Wojciechowski, ekonomista Invest-Banku.
Skorzystali też sami emeryci, bo dłuższa praca to wyższe świadczenia. Np. wysokość emerytury dla kobiet po podwyższeniu wieku emerytalnego może wzrosnąć o 1,5 tys. zł. Problem w tym, że podwyższenie wieku emerytalnego wciąż nie jest przesądzone. W koalicji zgody nie ma. PSL nie chce dłuższej pracy kobiet, a minister finansów Jacek Rostowski mówi: nie kupuję pomysłów ludowców.
