Bronisław Komorowski w dalszym ciągu nie pali się do debatowania z innymi kandydatami na urząd prezydenta. Tłumacząc swoje stanowisko, Komorowski wyjaśnił, że jego konkurenci są zainteresowani przede wszystkim biciem w niego „jak w worek treningowy”. – Są zainteresowani tym, żeby walić jak w bęben w urzędującego prezydenta – zauważyła głowa państwa.
Podczas rozmowy z radiową Jedynką prezydent podkreślił, że pozostali kandydaci wcale nie chcą rozmawiać między sobą. Według niego ta niechęć wynika z tego, że ich głównym celem jest atakowanie urzędującej głowy państwa.
Komorowski przypomniał, że w przeszłości brał udział w medialnych debatach. Prezydent nie wspomina tych spotkań dobrze. – Nie chciałbym zwiedzać ponownie tego polskiego piekiełka – wyznał.
Prezydent zaznaczył przy tym, że na bieżąco komunikuje się z obywatelami, o czym świadczy chociażby jego obecność w radiu. Ponadto Komorowski ustawicznie jeździ po Polsce i spotyka się z mieszkańcami rozmaitych miejscowości.
Prezydent dodał, że jego konkurenci mają o wiele łatwiejsze zadanie niż on. – Równolegle muszę toczyć kampanię i pełnić funkcję głowy państwa. (…) Dziś lecę do Japonii, żeby budować strategiczne relacje między naszymi państwami – powiedział Komorowski.
"Odmęty szaleństwa politycznego"
W trakcie rozmowy poruszono także temat kontrowersji, jakie narosły wokół ostatnich wyborów samorządowych. Dziennikarz Jedynki zauważył, że na stronie internetowej PKW wciąż nie pojawiły się pełne wyniki wyborów. Komorowski powtórzył natomiast, że sugestie dopatrujące się wyborczych fałszerstw wypływają z „odmętów szaleństwa politycznego”.
– Udało się odkręcić to szaleństwo. Tylko 8 procent Polaków daje wiarę tym nieprawdopodobnie nonsensownym oskarżeniom. Te wpadki to nie fałszerstwa. Zawaliła się techniczna strona procesu zliczania głosów – tłumaczył prezydent, przypominając, że przedstawił parlamentowi projekt nowelizacji prawa wyborczego.