
– W akademii piło się przed sesją. Na rezydenturze pijesz ze strachu przed mentorami. A jak już dochrapiesz się swojego miejsca w hierarchii, to pijesz z nimi w nagrodę – mówi nam o problemie alkoholowym w środowisku medycznym lekarz, który stracił pracę po przyłapaniu go "pod wpływem". – To zjawisko jest znacznie rzadsze niż jeszcze kilkanaście lat temu, ale do zera zmniejszyła się dziś wobec niego tolerancja pacjentów – dodaje psycholog pracy Andrzej Tucholski.
Obaj nasi rozmówcy komentują w ten sposób kolejną falę zatrważających doniesień na temat lekarzy zatrzymanych pod wpływem alkoholu w pracy, którą przyniosły pierwsze tygodnie nowego roku. Najpierw głośno było o ordynatorze i anestezjologu, którzy po co najmniej kilku głębszych przyjmowali na ostrym dyżurze w Limanowej. Kilkanaście dni później doniesienie o lekarzu pracującym pod wyraźnym wpływem alkoholu przyjęli policjanci z Ostrowa Wielkopolskiego.
– W ostatecznym rozrachunku za tym, że bierzesz do pracy piersiówkę lub w drodze na dyżur kupujesz flaszkę decyduje pewnie jakiś stres. Może ta ciągła pogoń za pieniędzmi i konieczność łączenia etatów. Mnie noga powinęła się jednak raczej ze względu na głupie poczucie bezkarności, świadomość braku prawdziwego nadzoru – wyznaje w rozmowie z naTemat Krzysztof, 56-letni lekarz, którego kilka lat temu wyrzucono z pracy za picie na dyżurze.
Miałem pecha i szczęście zarazem. Pecha, bo nigdy nie piłem do lustra, ale tylko ja wpadłem. I straciłem ważną dla mnie posadę w szpitalu. Szczęście w tym nieszczęściu było natomiast takie, że sprawa nie zakończyła się innymi konsekwencjami dyscyplinarnymi. A etat w klinice, w której pracuję teraz dostałem pod warunkiem udziału w terapii, która przyniosła mi coś dobrego w kilku obszarach życia.
Na to zwraca również uwagę psycholog pracy Andrzej Tucholski. Z jego wieloletnich obserwacji wynika, że problem alkoholowy wśród lekarzy nie jest niczym nowym. Długo był jednak powszechnie akceptowany i dopiero w ostatnich latach bardzo mocno zmieniło się nastawienie pacjentów.
Generalnie możliwość pracy pod wpływem alkoholu w placówkach medycznych w Polsce zmniejszyła się na przestrzeni minionych kilku lat bardzo drastycznie. Wbrew wszelkim pozorom, to zjawisko jest znacznie rzadsze niż jeszcze kilkanaście lat temu, ale do zera zmniejszyła się dziś społeczna tolerancja wobec lekarzy, którzy próbują leczyć pod wpływem alkoholu.
