
Węgierski premier podsumował w piątek pięciolecie swoich rządów w specjalnym wystąpieniu. Przekonywał, że Węgry w ostatnich latach wyrosły na lidera Europy Środkowej nie tylko pod względem gospodarczym, ale i społecznym. Stwierdził przy tym, że nie obchodzi go czy zagranica jego politykę akceptuje czy nie. – Odpuszczamy poprawność polityczną, bo Węgrzy rodzą się niepoprawni politycznie, a jednak nie są przy tym niespełna rozumu. Taka jest nasza natura – stwierdził
REKLAMA
Orbán przed kilkadziesiąt minut opisywał problemy z jakimi boryka się Europa. Mówił o przebiegu i skutkach gospodarczego kryzysu, nowych problemach ekonomicznych, wojnach, jakie targają Starym Kontynentem, społecznym niezadowoleniu i zyskujących coraz większe poparcie obywateli poszczególnych krajów radykalnych ugrupowaniach politycznych. Zaznaczył, że na tle stojącej na krawędzi rozpadu Europy, Węgry jawią się jako ostoja stabilności i rozwoju. – Dlatego w końcu należy traktować nas jak równych, a nie jak gorszych – przekonywał węgierski premier.
Wspomniał też o sukcesach w polityce społecznej – rosnącej liczbie urodzeń, większej liczbie ślubów i coraz rzadszych rozwodach. W wystąpieniu Orbán pojawił się też wątek autonomicznych dążeniach węgierskiej mniejszości zamieszkującej ukraińskie Zakarpacie. Nie wykluczył, że Budapeszt poprze ich w walce o niezależność.
To nie pierwszy raz, kiedy szef węgierskiego rządu dystansuje się od europejskiej polityki. Orbán dał jej niedawno wyraz m.in. zapraszając rosyjskiej prezydenta do Budapesztu. Władimir Putin odwiedził węgierską stolicę niemal dokładnie w dziesięć miesięcy po tym, jak Unia Europejska zdecydowała o zaprzestaniu organizowania dwustronnych spotkań krajów członkowskich z Rosją. Taką decyzję podjęto po agresji Kremla na Krym i rozpoczęciu konfliktu na wschodniej Ukrainie.
Sam Viktor Orbán zresztą wielokrotnie już stwierdzał, że unijne sankcje tylko oddalają szanse na zażegnanie konfliktu na Ukrainie i zaznaczał, że Węgry nowych sankcji wymierzonych w Rosję już nie uznają.
Źródło: teraz.sk
