Przyglądam się wiosennym ramówkom i na placach jednej ręki mogę policzyć telewizyjne produkcje, które będą prawdziwymi hitami tego sezonu. Wśród nich jest właśnie ten program. "Paranienormalni Tonight" to wielki powrót talk-show w Polsce. Postanowiłem zatem porozmawiać z popularnym kabaretem o ich nowym projekcie. Czy Paranienormalni będą jak Jimmy Kimmel bądź Fallon?
Tomasz Golonko: Dziś w Telewizyjnej Dwójce rusza wasz program "Paranienormalni Tonight". Widziałem pierwszy odcinek. Mam poczucie, że to bardzo dobry show, może nawet wielki powrót tego formatu w Polsce.
Robert Motyka: Bardzo miło nam to słyszeć. "Paranienormlani Tonight" to przede wszystkim nie program kabaretowy, a rozrywkowy. To jest największa różnica w stosunku do tego, co do tej pory robiliśmy. Będzie dużo humoru, gagów i skeczów, ale w programie pojawi się także plejada polskich gwiazd. To one będą bohaterami tego show. Jest jeszcze coś. Nie zadajemy niewygodnych pytań, nie chcemy wprowadzać w zakłopotnie rozmówców. Wręcz przeciwnie. Nie przekraczamy granicy, której nie chce przekroczyć gwiazda. Igor Kwiatkowski: No chyba, że mówimy o Kasi Pakosińskiej. Z nią obrzucaliśmy się nawet tortami. Michał Paszczyk: Mamy też band na żywo i świetną widownię. Będzie co oglądać.
Myślicie, że będą was porównywać do Kimmela bądź Fallona?
Igor: Wszelkie porównania zawsze brzmią negatywnie. Michał: Dlaczego? Polski Jimmy Fallon brzmi dobrze. Robert: To jak z powiedzeniem, że Żuk to polski Hummer.
Żuk może być lepszy niż Hummer?
Robert: Oczywiście, że lubimy obejrzeć tego typu programy, jak show Kimmela czy Fallona... Michał: … ale nie chcemy kopiować amerykańskich rozwiązań. Stawiamy na nasze pomysły. Robert: Taki wesoły kociołek, w którym waży się bardzo pozytywna energia.
W dobrym show jest także miejsce na rozmowę. Poważną, czasem wzruszającą.
Michał: Oczywiście. Jeden z naszych gości, nie zdradzę jednak który, bardzo wzruszył zarówno nas, jak i widownie, gdy opowiadał o Polsce i o tym, jak bardzo ją kocha. To była naprawdę bardzo wzruszająca lekcja patriotyzmu. Igor: Tym bardziej nas to zaskoczyło, bowiem facet uchodzi za twardego gościa. A tu proszę bardzo. Był śmiech, ale i był czas na łzy.
Widownia?
Robert: Żywa. Nawet bardzo. Igor: To nasi fani, których zapraszamy na nagrania za pośrednictwem Facebooka. Michał: I to widownia jest najlepszych miernikiem tego, czy coś jest śmieszne, czy też nie. Nic w tej kwestii nie jest wyreżyserowane, nie ma też legendarnej tabliczki z napisem “Aplauz”.
A bywa nieśmiesznie?
Robert: No pewnie. Program składa się z jasnych, określonych części. Będzie rozmowa w studio z gościem specjalnym, wygłupy, prowokacje, ale także słodko-gorzki mini-serial „W przychodni przeżycia”, gdzie rozmontujemy typowo polskie postawy i problemy osób czekających w kolejce do lekarza. Będą kontrowersyjne pytania do społeczeństwa, wejdziemy w różne role po to, by obnażyć rzeczywistość. Zazwyczaj jest to śmieszne, owszem, ale w dobrym gagu, dobrym skeczu musi być przysłowiowa łyżka dziegciu. Michał: Nie ma ciśnienia, że musi być śmiesznie. Bo… Igor: ...to nie program, jak już powiedzieliśmy, kabaretowy, lecz rozrywkowy.
Słyszałem natomiast, że wesoły jest reżyser “Paranienormalni Tonight”. Ponoć wpuszcza was w maliny.
Robert: Takie mamy podejrzenia. Zawsze, jak zaczyna się nagranie odcinka, idzie coś nie tak. Witamy się z widownią, ruszają kamery, jest wprowadzający w show stand up i nagle... pojawia się albo awaria lampy, albo scenografii. Zawsze coś. Michał: Tak. Najśmieszniejszy jest jednak fakt, że trwa to zazwyczaj około 20 minut, kamery nadal chodzą, a my gadamy, co nam ślina na język przyniesie. Potem z tego skręca się zwiastuny programu. Wtedy bywa naprawdę zabawnie. W sumie, jak tak się przyjrzeć, to w formułę naszego show angażują się także ludzie z produkcji. A to znaczy, że może się naprawdę podobać.
Potrafimy się z siebie śmiać?
Igor: Spotkaliśmy kiedyś Pascala Brodnickiego, który przyznał, że Polacy nie mają dystansu do siebie. I coś w tym jest.
A jak jest z naszymi gwiazdami? Potrafią śmiać się same z siebie?
Robert: Bywa różnie. Przykładem są chociażby polscy szczypiorniści, którzy pojawiają się w "Paranienormalni Tonight". Sławek Szmal, który uchodzi za człowieka bardzo spokojnego, w naszym show pokaże się z zupełnie innej strony. Jest wielkim zaskoczeniem tego sezonu. Igor: To prawda. Osoby, które mają jakiś dorobek i znają swoją wartość, potrafią jednocześnie śmiać się z siebie i świata. To piękne. Marek Kondrat na przykład ma większy dystans do własnej osoby niż początkujący aktor. Tak to działa.
Ale potrafimy toczyć modną ostatnio "bekę". Ze wszystkiego.
Robert: Faktycznie. Choć bywa naprawdę różnie. Myślę, że z tego też się wziął pomysł, aby pokazać gwiazdy od tej strony, od której my je znamy. Bardziej prywatnie. Bo często jest tak, że poza sceną to są normalni, fajni ludzie, bez tak zwanego kija w tyłkach. Igor: Spotykasz ich na papierosie i okazuje się, możesz z nimi o wszystkim porozmawiać. Wygłupiają się, potrafią się z siebie śmiać, opowiadać na swój temat anegdoty. Nasz program ma być miejscem, gdzie ta ich bardziej prywatna i jednocześnie weselsza twarz zostanie pokazana.
Dobieracie gwiazdę do formatu czy format do gwiazdy?
Robert: O, wczoraj wpadliśmy na pomysł myśląc już o kolejnym sezonie, że postać stworzona przez Igora – Kryspin, będzie w swoim mieszkaniu przyjmować kolegów i koleżanki grane przez polskie gwiazdy. Takie prawdziwe życie w jednym z polskich bloków. Prezenterzy będą przynosić książki, aktorzy odgrywać sceny, a na przykład Doda wpadałaby na plotki i herbatę. Igor: Stałym elementem pierwszego sezonu będą rozmowy Marioli z gwiazdami. Niemal wszyscy nasi goście weszli w ten szalony pomysł, ale zrobiliśmy jeden wyjątek. W przypadku Mariana Dziędziela. Nie zdecydowaliśmy się, bowiem uznaliśmy, że to nie ten format gagu i nie ta gwiazda. Dziś trochę żałujemy. Ale może innym razem.
Krystyna Janda?
Robert: Wielkie postaci, jak Krystyna Janda także nam się marzą jako goście naszego programu. Nawet widzę, oczami wyobraźni panią Krystynę Jandę u Marioli. Igor: Albo czy udałoby się nam pokazać Lecha Wałęsę w innym świetle. Zażartować sobie trochę z panem prezydentem. Myślę, że jest ogromna szansa. Za granicą, najwspanialszą rzeczą u znanych postaci jest fakt posiadania ogromnego dystansu do samych siebie.
Na koniec. Po co wam te całe talk-show. Macie przecież już wszystko.
Robert: Ale wiesz co, to jest chęć sięgania dalej, nie w sensie parcia na szkło, ale wejścia w obszar, gdzie jeszcze się nie bawiliśmy. Telewizyjny program rozrywkowy jest właśnie takim obszarem jest. To taka trochę dziecięca chęć spróbowania czego, czego jeszcze się nie próbowało. Michał: Marzył nam się taki program, który będzie zbudowany na dobrych emocjach. A realizacja marzeń to rozwijanie samych siebie. Mieliśmy to szczęście, że możemy z tego skorzystać.
Początek "Paranienormalni Tonight" już dziś o godzinie 22:00 na antenie TVP2.