Publicysta "Rzeczpospolitej" Dominik Zdort, autor tekstu "Dokąd deportować Tatarów", wywołał internetową burzę. Chodzi co prawda o jego komentarz jeszcze z lutego, ale dopiero teraz zaczął być szeroko krytykowany. Publicysta odwoływał się do wcześniejszego tekstu amerykańskiego politologa George'a Friedmana, który przekonywał o konieczności deportacji muzułmanów z Europy. Zdort z kolei rozmyślał, jak postąpić się z polskimi Tatarami.
Poglądy na rozwiązanie problemu "zagrożenia islamskiego" zaprezentowanego przez znanego amerykańskiego politologa wzbudziły gorącą dyskusję. Gdy w internecie pojawiły się komentarze krytykujące Friedmana za zbytni radykalizm, Zdort postanowił zabrać głos w dyskusji uznając pomysł Amerykanina za "śmiały i kuszący".
– W praktyce jednak byłby niesłychanie skomplikowany w realizacji. Nawet gdyby – dzięki „współpracy" islamskich terrorystów – udało nam się uciszyć głosy protestu naiwnych wyznawców praw człowieka, to trudno sobie wyobrazić, jak mielibyśmy usunąć z Europy wyznawców islamu – tłumaczył Zdort. Dalej zastanawia się, czy wywózka polskich Tatarów znad Wisły, czyli rozwiązanie naszego "lokalnego" problemu z muzułmanami, byłaby przedsięwzięciem możliwym do zorganizowania.
Publicysta przyznał, że nie czuje jakiejkolwiek więzi cywilizacyjnej ze społecznością tatarską, choć - jak podkreśla - jest świadom wspólnej historii, wielowiekowych związków Tatarów z Polakami, począwszy od lojalnej postawy wyznawców Allaha wobec polskiego króla w bitwie pod Grunwaldem. Ale przypomniał też epizody mniej chwalebne - tatarskie bunty czy zdrady.
Choć obecnie w granicach Polski mieszka niewielka społeczność tatarskich muzułmanów, licząca do 3 tys. osób, publicysta przestrzegł przed uśpieniem czujności w stosunku do tej grupy. – Warto pamiętać, że przez wieki uparcie trwali przy swojej wierze i to ona jest głównym wyznacznikiem ich tożsamości. Jeśli od końcówki XIV do początku XX wieku, żyjąc wśród chrześcijan, nie nawrócili się, nie wyrzekli się islamu, to może jest się czym niepokoić – tłumaczył autor.
Wyraził nadzieję, że polscy Tatarzy nie staną się fundamentalistami, ale jednocześnie przypomina o urastającym w siłę islamskim lobby w Europie czy tendencji do budowania nowych meczetów. Co więcej, Zdort wypomniał Tomaszowi Miśkiewiczowi, muftiemu Muzułmańskiego Związku Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej, że swego czasu był studentem teologii i uczył się języka arabskiego na uniwersytecie w Medynie.
Choć bicie na alarm to przesada, to ostrożność w przypadku Tatarów - tłumaczył Zdort - nie powinna nam zaszkodzić. – Mam nadzieję, że tatarskimi wyznawcami islamu opiekują się troskliwie odpowiednie polskie służby. Bo to jednak zupełnie inna cywilizacja – podsumował dziennikarz.
Jego słowa spowodowały właśnie ożywioną reakcję użytkowników Twittera:
Nie po raz pierwszy szeroko komentowane są jego oryginalne poglądy. Przed rokiem krytykował popularne wśród Polaków amatorskie bieganie uznając je za "rozrywkę dla ludzi o niezbyt subtelnej umysłowości", która w jego przypadku powoduje poczucie nudy i "kompletnego odmóżdżenia".
Po głośnym ataku skierowanym wobec fanów biegania, jeden z czołowych publicystów "Rzeczpospolitej" uderzył w posiadaczy psów. Tylko dlatego, że cierpi na kynofobię, zaproponował stworzenie w Polsce "rezerwatów dla psiarzy".