To jednak nie jedyne siły pod bronią, które znajdują się blisko terytorium Ukrainy, a tym samym Polski. Według informacji gen. Hodgesa, wzdłuż granicy z rosyjsko-ukraińskiej rozmieszczono ok. 50 tys. żołnierzy, które miałyby wesprzeć separatystów w przypadku niepowodzeń na froncie. Kolejne 29 tys. uzbrojonych Rosjan znajduje się na Krymie, anektowanym przez Rosję przy sprzeciwie opinii międzynarodowej.
Dyplomata podkreślił, że w Donbasie żadnych rosyjskich wojsk po prostu nie ma. Co innego na Krymie - tam mieli stacjonować rosyjscy żołnierze, ale "w granicach prawa". Jak przekonywał Andriejew, o przynależności państwowej półwyspu mieli zdecydować jego mieszkańcy. I to w sposób demokratyczny.