
Na Ukrainie stacjonuje obecnie 12 tys. rosyjskich żołnierzy - oznajmił dowódca sił USA w Europie gen. Ben Hodges, powołując się na szacunki amerykańskiej armii.
REKLAMA
To jednak nie jedyne siły pod bronią, które znajdują się blisko terytorium Ukrainy, a tym samym Polski. Według informacji gen. Hodgesa, wzdłuż granicy z rosyjsko-ukraińskiej rozmieszczono ok. 50 tys. żołnierzy, które miałyby wesprzeć separatystów w przypadku niepowodzeń na froncie. Kolejne 29 tys. uzbrojonych Rosjan znajduje się na Krymie, anektowanym przez Rosję przy sprzeciwie opinii międzynarodowej.
Choć istnieją twarde dowody na wojskową obecność Rosji na Ukrainie, Putin wielokrotnie szedł już w zaparte podkreślając, że żadnych wojsk na terytorium sąsiada nie wysyłał.
Jak mówił wczoraj w TVN24 Biznes i Świat rosyjski ambasador Siergiej Andriejew, nie może być mowy o żadnej agresji militarnej Rosji, ponieważ prezydent "nigdy nie mówił, że zajmie jakąś stolicę, ani nie proponował rozbiorów Ukrainy".
Dyplomata podkreślił, że w Donbasie żadnych rosyjskich wojsk po prostu nie ma. Co innego na Krymie - tam mieli stacjonować rosyjscy żołnierze, ale "w granicach prawa". Jak przekonywał Andriejew, o przynależności państwowej półwyspu mieli zdecydować jego mieszkańcy. I to w sposób demokratyczny.
Źródło: TOK FM
