
"Ze względu na dobro dzieci należy przede wszystkim poszukiwać naturalnego sposobu ich poczęcia, adopcji samotnego dziecka czy aktywności na rzecz dzieci potrzebujących opieki" – pisze prezydium Konferencji Episkopatu Polski w oświadczeniu wydanym na kilka tygodni przed zakończeniem rządowych prac nad nową ustawą o in vitro.
REKLAMA
Mowa o projekcie ustawy, która ma zostać uchwalony najpóźniej do końca czerwca. Wzbogacony o nowe zapisy dokument zakłada szereg zmian, które dają przyszłym rodzicom m.in. większą swobodę w korzystaniu z możliwości sztucznego zapłodnienia.
Jednocześnie więcej osób będzie mogło z in vitro skorzystać. Wśród postulatów znalazł się bowiem między innymi zapis, zgodnie z którym sztuczne zapłodnienie będzie dostępne nie tylko dla małżeństw, ale też związków nieformalnych czy osób samotnych.Jedyny warunek jaki będą musieli spełnić przyszli rodzice to udokumentowane, trwające nie mniej niż dwanaście miesięcy próby leczenia niepłodności innymi metodami. Wyjątkiem będzie tu tylko przypadek niepłodności bezwzględnej.
I to właśnie ta większa dostępność do in vitro tak bardzo duchownym się nie podoba. Biskupi w swoim oświadczeniu przyznają co prawda, że problem niepłodności w Polsce urósł już niemalże do rangi choroby cywilizacyjnej, zaznaczają jednak, że ustawy, nad którą pracują posłowie nie można nazwać narodowym programem prawdziwego leczenia niepłodności. A stworzenie takiego właśnie, jest– wedle ich oceny – konieczne.
– Współczesna medycyna wskazuje (...), że usunięcie medycznych lub psychologicznych przyczyn niepłodności daje znacznie większe szanse na urodzenie zdrowego dziecka niż procedury sztucznie wspomaganego rozrodu, które nie leczą niepłodności – przekonuje prezydium, w skład którego wchodzą abp Stanisław Gądecki, abp Marek Jędraszewski i bp Artur Miziński. Zaznaczają jednocześnie po raz kolejny, że w ich przekonaniu embrion ludzki zasługuje – jak każdy człowiek – na godne traktowanie. Wyraźnie sprzeciwiają się procedurze selekcji, mrożeniu czy modyfikacji zarodków.
Biskupi nie zgadzają się też, by embriony jednej pary były oddawane innej, a także, by pary korzystały z nasienia innego mężczyzny niż mąż. W końcówce listu duchowni natomiast podkreślają, że jakkolwiek samej procedury in vitro nie pochwalają, to uznają, że dzieci, które dzięki niemu przyszły na świat „należy przyjąć z miłością i szacunkiem, na który zasługują tak samo jak dzieci poczęte naturalnie”.
