
Kim Kardashian i Jared Leto właśnie z ciemnowłosych zmienili się w platynowych blondynów. Z pewnością ich przemiana znajdzie wielu naśladowców, dlatego sprawdzam u ekspertów od koloryzacji z czym wiąże się taki zabieg.
Nie wierzę, żeby Kim Kardashian podczas jednej wizyty u kolorysty z brunetki zmieniła się w platynową blondynkę. To raczej chwyt marketingowy, bo taki zabieg na długich włosach byłby zbyt ryzykowny. Z dwóch powodów.
Po pierwsze dlatego, że na długich włosach nie da się uzyskać tak jednolitego blondu za jednym posiedzeniem u fryzjera. Włosy inaczej odbarwiają się przy nasadach, inaczej na długości, inaczej na końcach. Kończy się to zwykle włosami w plamy (wychodzi żółty pigment), albo kruszeniem się włosów.
Można to zrobić ale ryzyko jest ogromne i dobry kolorysta nie podejmie się rozjaśnienia na jednym spotkaniu włosów o 8 tonów i więcej - oznaczałoby to cztery dekoloryzacje na raz. Owszem, w Stanach mają zupełnie inne produkty do rozjaśniania włosów, które wypłukują ciepłe pigmenty, ale nie sądzę, żeby aż tak narażać włosy na przetrawienie i zniszczenie.
Nic dziwnego, że niektóre eksperymenty z jasnym blondem kończą się dość nieciekawie. Jak u mojej koleżanki brunetki, która chciała jak najszybciej osiągnąć cel - platynę i skończyło się na tym, że połowa jej włosów po zabiegu wykruszyła się i została na poduszce. A ona obudziła się w krótkich włosach…
