Im bliżej do Euro, tym bardziej napięte nastroje w Warszawie. Remonty, huk maszyn, znerwicowani kierowcy oraz autobusy ozdobione symbolami Euro. Tak wygląda stolica na miesiąc przed rozpoczęciem turnieju. Akurat dziś Warszawa ma jedną linię metra, ale jeszcze niedawno miała dwie, bo kolejka jeździła tylko na krańcach, nie obsługując centrum. Teraz natomiast zamknięta jest główna ulica stolicy, czyli Marszałkowska. A za kilka tygodni zjadą tu tysiące kibiców.
- Te pięć dni meczowych da się przeżyć - Hanna Gronkiewicz - Waltz przekonuje w wywiadzie dziennikarzy tvn - Podjęliśmy to wyzwanie i musimy mu podołać. Prezydent stolicy nie traci euroentuzjazmu, czego nie można powiedzieć o mieszkańcach.
Koszmar kierowcy
Kierowcy są szczególnie niezadowoleni. Rozkopana ulica Marszałkowska, zamknięta Świętokrzyska oraz most Śląsko - Dąbrowski spędzają zmotoryzowanym sen z powiek. Jakby tego było mało ruch zostanie zamknięty dla samochodów na odcinku od Ronda Waszyngtona, przez Most Poniatowskiego, do Ronda Dmowskiego w dniach meczy. Budowa II linii metra, choć w interesie każdego mieszkańca i turysty, dała się już nieźle warszawiakom we znaki. Ona powoduje większość warszawskich utrudnień i objazdów. Jako jedyna nie zostanie przerwana na czas Euro.
Kibice cieszą się perspektywą turnieju. Ci, którzy piłką się nie interesują, nie chcą mistrzostw w Polsce. Mają żal do władz Warszawy, że traktują Euro jako priorytet. Dla zorganizowania imprezy poświęcony został m.in festiwal hip-hopowy "Warsaw Challenge". - Jeśli chodzi o festiwal, to musieliśmy obciąć środki, bo nasze dochody są mniejsze. Na razie musieliśmy ograniczać wydatki - mówi Hanna Gronkiewicz - Waltz. Zarzutów jest znacznie więcej. Od problemów komunikacyjnych, przez niekończące się remonty, bo pachnący arogancją ton wypowiedzi pani prezydent.
Plusy przygotowań na euro
Stołeczne przygotowania to na szczęście nie tylko pasmo porażek i niezadowolenia mieszkańców. Na przełomie maja i czerwca wykończony zostanie przebudowywany i modernizowany Dworzec Wschodni. To on weźmie na siebie większość kibiców przyjeżdżających obejrzeć mecz na Stadionie Narodowym. Wkrótce ruszy budowa mającej pomieścić 100 tys. osób strefy Kibica na Placu Defilad. Ma to być centrum rozrywkowe dla kibiców. Co prawda oficjalnej zgody na przeprowadzenie imprezy masowej jeszcze nie ma. - Wniosek został złożony w lutym, rozstrzygnięto już część przetargów, uzgadniane są szczegółowe rozwiązania z policją i strażą pożarną - powiedział dla PAP Andrzej Cudak, p.o. dyrektor Sekretariatu ds spraw Euro 2012.
W centrum nie będzie ciszy nocnej
Saska Kępa jest dzielnicą najbardziej narażoną na najazd kibiców. Wjechać na nią będzie można jedynie po okazaniu przepustki. Dostaną ją zameldowani tam mieszkańcy. Nasz bloger Artur Sikorski opisywał kilka dni temu, że nie jest to proste. Miasto organizuje transport dla niepełnosprawnych. Zbuduje Ambasadę Kibiców - centrum wsparcia oraz informacji dla zagranicznych gości. Dodatkowo po Warszawie krążyć będzie 900 eurowolontariuszy.
Są jednakże problemy, których rozwiązać się nie sposób. Choćby pretensje mieszkańców narażonych na tłumy miejsc - przykładowo plac Konstytucji, ulica Marszałkowska czy na tyłach Nowego Światu, przy pawilonach. Hanna Gronkiewicz - Waltz nie potrafi rozwiązać tego problemu. Przekonuje, że mieszkanie w centrum ma swoje dobre i złe strony. Skoro mieszka się w takim miejscu, trzeba się pogodzić z hałasami.
Wszystkich zadowolić się nie da. Euro sprowadzi do Polski wielu kibiców. Impreza tego typu zawsze wywoływać będzie skrajnie różne uczucia. Czy jednak sukcesy władz miasta przewyższają niedociągnięcia?