
Warszawa wzbogaciła się o kolejną sieć siłowni. Konkurencyjne ceny i warunki umów, do tego miejsce tak dobrze zaprojektowane, że aż chce się człowiekowi ćwiczyć. No właśnie, dziś "chodzić" na siłownie to coś więcej niż tylko trening. To styl życia, który pokochaliśmy. Od małych sal po wielkie miejskie siłownie. Tak się zmienialiśmy. Pytanie – czy to styl, który wyjdzie nam na zdrowie?
Jedną z pierwszych sieci siłowni, która zaistniała na mapie Polski, ale także jawiła się w wyobraźni Polaków jako niekwestionowany trend i część dobrego stylu życia, może nawet powiew Zachodu, była Gimnasion Fitness. W najlepszych latach działalności, czyli między 2004 a 2007 rokiem, siłownie te odwiedzało regularnie 24 tysiące Polaków. Co ważne, druga połowa posiadała karnety, ale z nich nie korzystała. Wniosek? Już wtedy nie do końca chodziło o wysiłek fizyczny, ale fakt, że jest się częścią trendu. Ale o tym za chwilę.
Dziś największą siecią siłowni w Polsce jest Pure Jatomi. Jak czytamy na stronie firmy, obecnie na terenie kraju działa około 35 placówek. Siłownia Pure stała się popularna w czasie, gdy popularne stawało się także bieganie i jazda na rowerze. W końcu - Polacy ruszyli się z kanap i zaczęli o siebie dbać. Pomóc im w tym miały kompleksowe usługi Jatomi. W siłowniach tejże sieci pojawił się sprzęty nie tylko do cardio, ale i treningi oraz zajęcia grupowe. Dziś można nam... naprawdę wszystko. Kiedyś tylko bieżnia, a dziś? Taniec Bokwa. Zaraz, zaraz, ale czy nam taka moda może wyjść w ogóle na zdrowie?
Czasy się zmieniają. Proszę pamiętać, że kiedyś to otyłość była synonimem bogactwa. Dziś, jak wszyscy wiemy, jest zupełnie odwrotnie. Aspirujemy do społeczeństw bardziej rozwiniętych i zaczynamy o siebie po prostu dbać. Dlaczego? Bowiem zwiększyła się świadomość, więc zwracamy uwagę na to co jemy, ale i jaki prowadzimy tryb życia. W dużych miastach, jak Warszawa to widać bardziej, niż w tych mniejszych. Ale jedno nas łączy - świadomość, że warto być zdrowym.
Zmieniło się. I to dużo! Dziś na siłownie przyjść może każdy. Myli się bowiem ten, który twierdzi, że tak było zawsze. Potwierdzają to badania oraz ludzie, którzy dziś wolny czas chcą spędzać na stacjonarnym rowerku. – Mam 40 lat i jestem matką dwóch synków. Na siłownię chodzę od listopada zeszłego roku. Boże, jak ja się bałam. Wstydziłam się wręcz tego, że nie pasuje do tych ludzi. Nie mam idealnej figury, nie wiedziałam, jak się obsługuje urządzenia – mówi Agnieszka Warlicka z Warszawy. I dodaje, że zdecydowała się jednak chodzić, bo widzi, że siłownia stała się dostępna dla każdego: – Naprawdę dziś chodzą wszyscy. Matki, seniorzy, młodzi, grubi i chudzi. Świetnie oddają to, o czym piszę, słowa polecanej przeze mnie blogerki Grubaskawmalymmiescie.blog.pl, która tak opisała swój powrót do ćwiczeń:
Siłownia to miejsce dla wszystkich ludzi. Nie tylko dla tych otyłych, którzy chcą zrzucić kilogramy, ale i dla tych szczupłych i wysportowanych. Siłownia to taka mekka dla wszystkich tych, którzy chcą się lepiej poczuć ze samym sobą. Po drugie: ktoś poświęcił mi czas, ktoś pokazał mi, jak się za to wszystko zabrać. Pod czujnym okiem Agaty, trenerki personalnej, dowiedziałam się od czego zacząć, co zrobić.
Chętniej chodzimy na siłownie, ale także biegamy i korzystamy z roweru. Widzę to także po moich klientach, którzy odwiedzają gabinet. Przychodzi wciąż dużo sportowców, ale także zaczynają przychodzić biznesmeni, którzy startują w maratonach. Ale też przyjdzie pani, która nie jest sportowcem, ale przygotowuje się do triatlonu. To coraz chętniej odwiedzający mnie ludzie.
Co sprawia, że społeczeństwo chętniej korzysta z miejskich siłowni? Oczywiście cena. To, co kiedyś pachniało drożyzną, dziś jest… tanie, jak przysłowiowy barszcz. Dla porównania: w 2007 roku karnet do siłowni należącej do krajowej sieci kosztował nas od 99 do 159 złotych. Dziś staniemy się częścią takiej społeczności już za złotych 69. I do tego nie będziemy musieli podpisywać umowy. Taką ofertę przygotował nowy zawodnik na rynku, czyli CityFit. Warto wziąć pod uwagę nie tylko ceny na przestrzeni lat, ale także nasze zarobki. Jest naprawdę o wiele taniej.
Napisz do autora: tomasz.golonko@natemat.pl
