Andrzej Duda negatywnie ocenił zorganizowany przez posłankę PiS Annę Paluch protest, który zakłócił wiec wyborczy Bronisława Komorowskiego. – Jest środek kampanii prezydenckiej, a z środków publicznych finansuje się spotkania wyborcze – mówi w "Bez autoryzacji" o spotkaniu wyborczym Komorowskiego Anna Paluch.
Politycy PO zarzucają, że to pani zorganizowała grupę, która protestowała podczas wiecu wyborczegoBronisława Komorowskiego w Nowym Targu?
Ale dlaczego pan mówi, że zarzucają? Oczywiście, że to ja ich zorganizowałam.
Czy zakłócanie wieców konkurencji to jest odpowiedni sposób wyrażania poglądów politycznych przez przedstawicielkę największej partii opozycyjnej w kraju?
Przyszliśmy na to spotkanie z jednym podstawowym pytaniem: co z wiekiem emerytalnym? Pan prezydent nie zrobił nic, żeby zablokować te zmiany, które są szkodliwe, które są krytykowane przez społeczeństwo.
I myśli pani, że gwizdami i krzykami przekona pani prezydenta, żeby zmienił zdanie w tej sprawie?
Gdyby demokracja w Polsce funkcjonowała, to nie byłoby tylu chętnych do protestu. Dzisiaj Sejm stracił podmiotowość, posłowie PO głosują tak, jak nakazuje im to kierownictwo partii. Na dwa dni przed wiecem po raz 6 spuszczono do klozetu inicjatywę obywatelską w sprawie sześciolatków. A co z naszą inicjatywą w sprawie lasów? Podpisało się pod nią 2,5 mln obywateli.
Abstrahując już od powodów merytorycznych...
Ale dlaczego abstrahując?
Chodzi mi o to, że PO już wykorzystuje to zajście do pokazania, że oni są spokojni i merytoryczni, a PiS się awanturuje.
Ale tam nie przedstawiali żadnych argumentów. To była zwykła feta.
Andrzej Duda powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24, że nie pochwala takich protestów, bo urzędowi prezydenta należy się szacunek.
Nie wiem, jakie media pan reprezentuje, ale dlaczego nie pyta pan, kto zapłacił za to wszystko? Ustawiono na rynku dużą scenę, trzeba było zapłacić za prąd, za przyjazd tych dziewczynek, które dawały kwiatki, za przyjazd kapeli, która przecież nie grała za darmo?
Wszystko za to wskazuje, że zapłacili za to mieszkańcy Nowego Targu ze swoich podatków. Jest środek kampanii prezydenckiej, a z środków publicznych finansuje się spotkania wyborcze.