Rok 2015 to wielka szansa na ciekawe, astronomiczne obserwacje.
Rok 2015 to wielka szansa na ciekawe, astronomiczne obserwacje. Fot. clearviewstock / www.shutterstock.com

– Trudno jednoznacznie określić, co takiego jest we wpatrywaniu się w gwiazdy. Ale skoro co roku organizuję imprezę, na którą przychodzi kilka tysięcy ludzi - tłum, który wiwatuje, krzyczy, gwiżdże na widok spadającej gwiazdy tak, jakby to co najmniej polska reprezentacja strzeliła gola na Wembley, to coś w tym być musi – mówi Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik.

REKLAMA
Lubi pan patrzeć na gwiazdy?
To jest jedna z moich ulubionych rzeczy. Tak, oczywiście, że tak.
Dlaczego?
To jest chyba tak, że dzięki temu – jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało – udaje mi się trochę oderwać od rzeczywistości. Zawsze wtedy mam takie specyficzne poczucie, że jestem jedną z nielicznych osób, która to robi. Inni patrzą wtedy w telewizor, pracują, jedzą. I że jestem sam na sam z tymi niesamowitymi doświadczeniami. Choć to trochę przeczy mojej pracy i temu, że przecież co dzień astronomię promuję i staram się, by w stronę gwiazd spojrzało jak najwięcej osób.
Ale Polacy, zdaje się, chętnie na tę pana propozycję przystają.
To prawda, wystarczy tu powiedzieć, że co roku organizuję w Centrum Nauki Kopernik imprezę, na którą przychodzi kilka tysięcy ludzi. I oni się tam naprawdę doskonale bawią przy tym wspólnym patrzeniu w gwiazdy. A jeśli ja co roku widzę tłum ludzi, który potrafi wiwatować, krzyczeć, gwizdać na widok spadającej gwiazdy tak jakby to co najmniej polska reprezentacja strzeliła gola na Wembley, to coś w tym musi być. Trudno jasno określi co, ale z pewnością ważna jest frajda. Jeśli ktoś tego spróbuje, to sam się dowie.
Spróbować warto, podobno zwłaszcza w tym roku...
Tak, on jest naprawdę wyjątkowy i to z kilku powodów. Bo poza tym, co możemy zwykle obserwować w różnych miejscach na niebie, to mamy jeszcze kilka zjawisk extra.
Na przykład?
Przede wszystkim zaćmienie Słońca, to częściowe zaćmienie Słońca, które przypada pierwszego dnia astronomicznej wiosny – 20 marca. Tego zjawiska nie mogliśmy obserwować od czterech lat a kolejną na to szansę dostaniemy dopiero za sześć lat. Także trafiamy w taką swoistą lukę. Tym bardziej więc warto tę okazję do obserwacji wykorzystać.
logo
Fot. Shutterstock.com
To widoczne u nas częściowe zaćmienie, będzie spowodowane całkowitym zaćmieniem Słońca, którego pas przebiega przez bardzo daleką północ Europy – będzie przechodził przez Morze Północne, Wyspy Owcze, zahaczy też o Spitsbergen. Tyle, że statystyki pogodowe dla tego czasu i tego miejsca są tak fatalne, że mało kto wybiera się właśnie tam, by na własne oczy zobaczyć to całkowite zaćmienie. Natomiast zdecydowana większość Europy będzie mogła zobaczyć zaćmienie częściowe i to o bardzo dużej fazie.
U nas też będzie lepiej widać?
W Polsce, w okolicach Rzeszowa zaćmienie będzie miało fazę 0,6 a w Świnoujściu 0,8. Zatem, uśredniając, ok. 70 procent tarczy słonecznej w całym kraju zostanie przykryte. To nie lada atrakcja. W dodatku pojawi się w godzinach porannych, mniej więcej między 9.45 a 12.10.
A zobaczymy je gołym okiem, tak z ulicy? Bez chociażby lornetki?
Zaćmienie Słońca jest o tyle niezwykłym zjawiskiem, że jest dostępne dla każdego. Jego obserwacja nie wymaga żadnego sprzętu, choć z kolei trzeba pamiętać o zachowaniu pewnych zasad bezpieczeństwa. Bo, o ile patrzenie w gwiazdy jest całkowicie bezpieczne i można się przy nim jedynie rozmarzyć, o tyle patrzenie na tą konkretną gwiazdę jaką jest Słońce, może już być niebezpieczne.
Co konkretnie powinno nas niepokoić?
Chodzi o to, że słoneczny blask może sprawić, że zostanie uszkodzony nasz nerw wzrokowy. Krótkotrwałe spojrzenie w stronę słońca na pewno nas nie zabije, ale warto zachować wszelkie środki ostrożności. Najlepszą metodą na to jest zastosowanie specjalnych filtrów.
logo
Karol Wójcicki, popularyzator nauki z Centrum Nauki Kopernik. Fot. archiwum prywatne
Okulary przeciwsłoneczne nie wystarczą?
Nie bo one nie chronią nas przed tym szkodliwym promieniowaniem. Mówię tu o specjalnych filtrach, które nazywają się Folia Baadera. One są do kupienia dosłownie za parę złotych na przykład w sklepach astronomicznych. I dzięki tej folii np. przyklejonej na okulary, możemy spokojnie i bezpiecznie obserwować to częściowe zaćmienie Słońca z dowolnego miejsca w Polsce. Ważne tylko, żeby była pogoda.
Powiem pani jeszcze ciekawostkę. Takie zaćmienie z bardzo interesującym efektem można obserwować także w zwykłej kałuży. Albo – o czym mało kto wie – stanąć pod drzewem. Najlepiej takim, które ma pełno liści. Choć znalezienie go teraz, w marcu, może być jeszcze dość trudne (śmiech).
Zawsze można to zapamiętać na przyszłość.
Tak i warto, bo pod takim drzewem doskonale widać prześwity światła, które w większości mają kształt kolisty. Takie drzewo, jego liście, działają prawie jak camera obscura. W trakcie zaćmienia przekonamy się, że te wszystkie plamki, które widzimy stojąc pod drzewem, mają kształt rogalika. Taki jak w danej chwili ma także Słońce. Zatem te plamy światła są tak naprawdę obrazem Słońca.
A jak obserwujemy to zaćmienie w kałuży albo spod drzewa to też potrzebna nam folia chroniąca oczy?
Nie... Wtedy odbicie światła czy też promieniowanie jest już na tyle małe, że nam to w zupełności nie szkodzi.
No dobrze, a co poza tym częściowym zaćmieniem Słońca czeka nas jeszcze w tym roku?
Drugie ważne i spektakularne zjawisko to sierpniowy deszcz perseidów, czyli noc z 12 na 13 sierpnia. O nim również warto pamiętać, bo o ile w zeszłym roku w trakcie tego deszczu mieliśmy pełnię Księżyca, co bardzo utrudniało obserwację, o tyle w tym roku Księżyc będzie w nowiu. To znaczy, ze jego prawie nie będzie, więc będzie można w pełni wykorzystać noc i ciemność na obserwacje.
Światło Księżyca tak bardzo przeszkadza?
Księżyca i nie tylko. Przeszkadzają też pobliskie latarnie czy sklepowe neony.
A zobaczymy jakieś komety?
Na początku roku była szansa na obserwację komety Lovejoy. Ją w pewnym okresie można było zobaczyć gołym okiem, ale to było na granicy widoczności i to przy dobrych warunkach. Lovejoy była zatem zarezerwowana raczej dla badaczy astronomii, a nie dla przeciętnego zjadacza chleba.
Co do ewentualnej obecności innych komet to nie słyszałem, żeby w tym roku czekały nas jakieś godne uwagi tego rodzaju zjawiska. Komety mają jednak to do siebie, że potrafią mocno zaskakiwać. Zdarzały się sytuacje kiedy kometa, która w ogóle nie była widoczna przed teleskopem, nagle eksplodowała i stawała się jednym z najbardziej widocznych elementów na niebie. Taką sytuację mieliśmy chociażby w 2007 roku. Warto o tym pamiętać, jednak w planach nie ma oczekiwania na jakieś niezwykłe komety. Takie, które byłyby dostępne w obserwacjach dla każdego.
Z kolei warto czekać na zaćmienie Księżyca...
Tak, ono przypada 28 września i będzie to całkowite zaćmienie. Tego w Polsce nie widzieliśmy od czterech lat. Choć w międzyczasie kilka takich zjawisk było, wszystkie akurat miały miejsce wtedy, kiedy w Europie był dzień. A teraz Stary Kontynent zobaczy takie zjawisko w całej okazałości przed wschodem Słońca 28 września, dokładniej mówiąc między godziną 2.00 a 4.00 nad ranem. Wtedy Księżyc zniknie całkowicie. Najpierw stanie się taki częściowo nadgryziony, potem krwisto czerwony a na końcu trudno będzie go w ogóle wypatrzyć.
I obserwowanie zaćmienia Księżyca, tak jak Słońca, nie wymaga od nas żadnego przygotowania?
Ani przygotowania ani zabezpieczenia w postaci folii chroniących nas przed szkodliwym promieniowaniem. Można jedynie zmarznąć w nocy, jak to we wrześniu, ale ani lornetki ani teleskopy nie są konieczne, choć oczywiście dzięki nim można zobaczyć jeszcze więcej i jeszcze wyraźniej.
A jeśli dopiero zaczynamy przygodę z astronomią. Co jest nam do tego udanego startu potrzebne?
Jeśli naprawdę mówimy o zaczynaniu to nic, poza chęcią. Jeśli chcemy zacząć patrzeć w gwiazdy to po prostu to zróbmy. Wyjdźmy na balkon, do ogródka, połóżmy się nawet na kocu czy na leżaku i patrzmy w niebo. Warto się z nim na początek trochę oswoić, zapoznać się z gwiazdami, zobaczyć co tam się może dziać, bo wbrew pozorom na niebie w ciągu roku dzieje się sporo.
Na przykład?
Czasem pojawiają się satelity, czasem błyskają spadające gwiazdy, czasem można nawet zobaczyć zorzę polarną. Jak już przyzwyczaimy się do tych widoków, możemy zacząć uczyć się rozmieszczenia gwiazd, ich położenia względem siebie nawzajem, poznać gwiazdozbiory, dowiedzieć się gdzie między nimi występują planety. A dopiero potem można zainwestować w podręcznik czy przewodnik, lornetkę. Teleskop, wbrew pozorom, dobrze jest kupić dopiero na samym końcu. Jeśli kupimy go na początku nie dość, że nie będziemy potrafili się nim posłużyć, to nie będziemy też potrafili odnaleźć rozmaitych obiektów widocznych dzięki niemu.
Metoda małych kroków najlepsza dla przyszłych astronomów?
Tak, od początku, przez lornetkę aż do teleskopu.
logo
Teleskop to coś dla bardziej zaawansowanych adeptów sztuki astronomicznej. Fot. Triff / www.shutterstock.com
A pan kiedy zaczął?
Miałem chyba 14 czy 15 lat. I wtedy właśnie zacząłem oglądać jakieś programy o kosmosie. Potem zacząłem patrzeć w gwiazdy, kupiłem jakąś lornetkę, przeczytania kilka fajnych książek. A potem trafiłem do Polskiego Towarzystwa Astronomii pod skrzydła bardziej doświadczonych ode mnie osób. I ten kontakt okazał się naprawdę nieoceniony.

Napisz do autorki: malgorzata.golota@natemat.pl