
Jedne nieprawdopodobne, inne takie, które naprawdę mogłyby się wydarzyć. Legendy miejskie zaskakują i fascynują wiele osób, ale żadne nie mają aż tak szerokiego odbioru, jak te muzyczne. Czy Paul McCartney rzeczywiście nie żyje, Courtney zamordowała Kurta, a Britney Spears została zatrudniona przez Busha? Podobno w każdej plotce jest cień prawdy...
REKLAMA
Legendy miejskie, czyli "urban legend", są często powtarzanymi historiami i informacjami - w internecie, mediach, wśród krewnych i znajomych królika - które w większości przypadków okazują się nieprawdziwe, jednak powodują ogromne poruszenie i emocje. W głównej mierze dlatego, że często głoszą dość kontrowersyjne opinie, dotyczą znanych osób lub opowiadają historie, które mogą przytrafić się każdemu. Tak, jak na przykład z popularną w PRL-u legendą o czarnych wołgach, które porywały ludzi, aligatorach w kanalizacji nowojorskiej czy znikającym autostopowiczu.
Z legendami miejskimi jest tak, że ma ona anonimowego autora - chociaż powtarzać je mogą nawet gazety i portale internetowe, a to, o czym się mówi, nosi znamiona prawdopodobności. Historia taka niepokoi i intryguje oraz trudno przejść obok niej obojętnie. Na szczególną uwagę zasługują jednak te muzyczne.
Stevie Wonder nie jest niewidomy. Muzyk, jak wszyscy wiedzą, jest niewidomy od urodzenia. To nie przeszkodziło mu jednak zostać jednym z najważniejszych muzyków na świecie. Niesamowity talent i czarne okulary to jego znaki specjalne. Są jednak osoby, które twierdzą, że Wonder tak naprawdę widzi wszystko jasno i wyraźnie, a to my jesteśmy ślepi. Niektórzy dokonywali nawet dokładnych śledztw w tej sprawie, przeglądali filmy z muzykiem i przyglądali mu się na koncertach. Tom Barnes przytacza chociażby scenę z programu Oprah, gdzie Wonder przytulił chłopaka śpiewającego jego utwór, albo gdy złapał upadający mikrofon podczas koncertu.
Courtney Love zabiła Kurta Cobaina. Wszyscy, którzy nie przepadali za piosenkarką, a kochali muzyka, chcieli ją właśnie widzieć w takiej roli po jego śmierci. Tworzono różne teorie i szukano powodów, dla których mogłaby tego dokonać (zwłaszcza, że fani Nirvany nie chcieli dopuścić myśli o samobójstwie lidera grupy). Cobain chciał się rozwieść z Love, starał się o prawa do córki, w testamencie nie zapisał nic żonie... Mniej lub bardziej prawdopodobne teorie się mnożyły. Aż w marcu 2014 roku policja Seattle opublikowała wcześniej nieznane dowody śmierci i potwierdziła, że to było samobójstwo. Jednak nie jest wciąż jasne, jak osoba ze śmiertelną dawką heroiny w żyłach była w stanie się zastrzelić. Wiele osób wciąż jednak sądzi, że Love była ogromnie zaangażowana w tę śmierć - nawet jej ojciec.
CIA zamordowało Lennona. Informacja oficjalna o śmierci Lennona? Został zastrzelony przez Marka Davida Chapmana tuż przed wejściem do własnej rezydencji na Manhattanie. Zabójca oddał pięć strzałów (cztery trafiły muzyka), przyznał się do winy i okazało się, że jest niepoczytalny. Phil Strongman i Fenton Bresler napisali jednak książki, w których doszukują się zupełnie innych zabójców. Uważają, że to nie mógł być po prostu obłąkany człowiek-nikt, a raczej coś większego jak CIA. Przytaczają tam ideologie i poglądy polityczne muzyka, a jego śmierć uważają za spisek. W końcu Lennon miał takie rzesze fanów, że bez problemu mógłby zrobić ogromną demonstrację.
Paul McCartney nie żyje. A ten, który występuje po dziś dzień na scenie to jego sobowtór. Legenda głosi, że McCartney zginał w wypadku samochodowym w 1966 roku, o czym zresztą napisał nawet w latach 60. jeden z magazynów - "The Times-Delphic" oraz ogłosił to DJ rozgłośni WKNR-FM (zadzwonił do niego ktoś z tą informacją i kazał odtworzyć piosenkę "Revolution 9" od tyłu - by usłyszeć "turn me on, dead man"). Plotka się rozszerzała, na okładkach płyt doszukiwano się znaków, które miały być informacją od zespołu dla fanów, jak na przykład trumny, kościotrupy, wyróżniania fałszywego Paula (czyli Faula), a teksty piosenek (nawet odtwarzane od końca) miały mówić same za siebie. Jeśli chodzi o casting na McCartneya, to wygrał go kanadyjski policjant, William Campbell, któremu zrobiono parę operacji plastycznych, by mógł być bardziej podobny do Paula.
Elvis żyje! I Tupac też. Dwie dość znane plotki. Pierwsza - że Presley ma się całkiem dobrze i mieszka sobie w jakichś ciepłych krajach. Dowodów na sfałszowanie śmierci jest ponoć wiele, jak na przykład błędny napis na nagrobku. Jeśli chodzi o rapera - nikogo nigdy nie aresztowano za jego zabójstwo. Wiele osób tłumaczy to, że Tupac po prostu dalej żyje i wypatruje na ulicach ludzi do niego podobnych.
Raperzy i gwiazdki popu mają związek z iluminatami. Internet aż huczy od takich wiadomości, że Beyonce i jej mąż, Kanye West, Rihanna, Lady Gaga czy nawet Azealia Banks są używani do tworzenia "nowego porządku świata" i próbują promować satanistyczne ideały przemocy i materializmu. Powstają specjalne blogi, na których ludzie analizują kawałek po kawałku teksty piosenek i to, co mogą zobaczyć w teledyskach.
Inne? Marilyn Manson grał w "Cudownych latach". No cóż, oczywiście nie jest to prawdą. A że Josh Saviano w młodości przypominał nieco muzyka, to już inna sprawa. O Mansonie zresztą też mówi się, że wyciął sobie żebra, aby mógł bez większych problemów uprawiać seks oralny z samym sobą... Jack i Meg White, czyli zespół The White Stripes, to rodzeństwo. Nawet mimo ich rozwodu w 2000 roku wiele osób dalej tak uważa. Plotki też dotyczyły Axla Rose'a i Eminema, którzy powiedzieli kiedyś, że nigdy nie zagrają dla Polaków i Żydów. Dobrze, tak naprawdę chodziło im o "polished jews", których błędnie przetłumaczono. W rzeczywistości określenie to dotyczy "karierowiczów" na prywatnych imprezach korporacji. Keith Richard dokonał transfuzji krwi. I to... calutkiej. Wszystko po to, aby oczyścić się od narkotykowych toksyn. Tak naprawdę jednak tego nie zrobił, a historię zmyślił sam. A Britney zrobiła karierę dzięki temu, że zatrudniona była przez George'a Busha. W jakim celu? Aby odwracać uwagę od prezydenta.
Po co tworzy się takie plotki? Niektóre wychodzą przypadkiem, inne - by zwiększyć sprzedaż płyt... Ale może któreś są prawdziwe?
