Były funkcjonariusz BOR broni zatrzymania demonstranta z krzesłem na wiecu Bronisława Komorowskiego w Krakowie.
Były funkcjonariusz BOR broni zatrzymania demonstranta z krzesłem na wiecu Bronisława Komorowskiego w Krakowie. fot. Jakub Ociepa / Agencja Gazeta
Reklama.
BOR zrobił słusznie zatrzymując człowieka z krzesłem na wiecu Bronisława Komorowskiego w Krakowie?
Jeżeli ochrona stwierdziła, że stanowi zagrożenie, to podjęła adekwatne kroki. W takich sytuacjach zapobiega się każdym zagrożeniom, nawet bardzo potencjalnym. Trzeba założyć najgorszy scenariusz i mu zapobiec.
Na jakiej podstawie podejmuje się takie decyzje?
To nigdy nie jest wymierne, nigdzie nie jest zapisane: “jest pięć metrów od obiektu, to jeszcze ok, ale jak podejdzie na trzy metry, to go zdejmujemy”. To zawsze subiektywna decyzja szefa ochrony, funkcjonariuszy, którzy są na miejscu.
Jak funkcjonariusze są szkoleni do wyłapywania zagrożeń i radzenia sobie w takich sytuacjach?
O tym nie mogę mówić, szkolenie jest objęte tajemnicą.
Od czego zależy to, jakie środki bezpieczeństwa zostaną podjęte podczas takich publicznych wydarzeń?
Kilka dni wcześniej na miejscu pojawia się grupa przygotowawcza, która oceania zagrożenie. Na podstawie obserwacji miejsca, materiałów z policji i miejscowych urzędów analizuje jakie środki bezpieczeństwa podjąć.
Ile osób jest wokół polityka, który wchodzi w tłum, by rozdawać autografy, robić sobie zdjęcia z wyborcami?
Standardowo jeden funkcjonariusz idzie z przodu, drugi z tyłu, “na plecach", jak to mówimy. Do tego są funkcjonariusze chodzą w tłumie, poza pierwszym szeregiem. Przynajmniej tak to powinno wyglądać. Trzeba być w takich sytuacjach niezwykle ostrożnym, bo czasami osoba, która wygląda na normalną, sprawie wrażenie zwolennika ochranianego obiektu może wyjąć z kieszeni jajko i rozbić je na ramieniu czy głowie.
Oczywiście inna jest reakcja ochrony na jajko, a inna na nóż. Decyzję podejmuje osoba na miejscu. Bo jajko nie zrobi nikomu krzywdy, jedynie zaszkodzi wizerunkowi, co też nie powinno się zdarzyć, ale jest stosunkowo mniej niebezpieczne. Ale krzesło może spowodować fizyczne uszkodzenia, to duża różnica, wtedy środki są znacznie poważniejsze.
Czy nasze standardy ochrony różnią się znacząco od tych podejmowanych na Zachodzie, na przykład przez Secret Service w USA?
Jak pan wie, w USA jest inna procedura, tam działają bardzo ostro, mają inne normy. One są wypracowane przez lata, bo tam były zamachy na prezydentów. Gdyby taki zamach zdarzył się u nas, pewnie także te normy byłyby zaostrzone. W Stanach nawet w przypadku minimalnych zagrożeń działają ostrzej. Także dlatego, że jest powszechny dostęp do broni, więc potencjalne zagrożenie jest większe.
Ochrona w USA jest także dużo bardziej profesjonalna i liczna, bo Secret Service ma większy budżet. Dzięki temu w konkretnej chwili w danym miejscu może być większa liczba funkcjonariuszy, a to podnosi bezpieczeństwo.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl