Wojna na Ukrainie, afera w TVN i nabierająca tempa kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi zdominowały polskie media. Przez co niepostrzeżenie większości z nas umyka co dnia wiele równie ważnych lub po prostu ciekawych wydarzeń ze świata. Prezentujemy krótką ściągawkę na temat tego o czym trzeba i warto dziś wiedzieć jeśli chcemy nazywać się ciekawymi świata.
"Chcemy zatrzymać Grecję w strefie euro, ale już nie za każdą cenę" - zaczynają mówić za naszą zachodnią granicą. Inwestujące ogromne środki w odbudowę greckiej gospodarki Niemcy zaczynają coraz poważniej dopuszczać możliwość wyrzucenia lub pozwolenia na dobrowolne opuszczeni strefy euro przez Grecję.
Jak donosi Deutsche Welle, czarę goryczy w otoczeniu kanclerz Angeli Merkel przeważyły zapowiedzi nowych greckich władz, iż zatrzymanie kurka z unijną pomocą finansową (której Grecy nie potrafią skutecznie wykorzystać) spotka się z odwetem Aten w postaci zalania Niemiec uchodźcami spoza UE, którzy w tej chwili są w Grecji.
- Jeśli uderzą w Grecję niech wiedzą, że migranci otrzymają dokumenty podróży i pojadą do Berlina - stwierdził niedawno grecki minister obrony Panos Kammenos. Szantażując Niemców tym, że jeśli jego kraj nie dostanie więcej pieniędzy na utrzymanie się w strefie euro, to rząd w Atenach wyśle pod nos Angeli Merkel w dużej mierze tych uchodźców, których podejrzewa się o przynależność do Państwa Islamskiego.
Berlusconi powrócił!
Gdyby nie dramatyczne wydarzenia na Ukrainie, to byłby zapewne temat numer jeden wśród doniesień ze świata. O tym, że Silvio Berlusconi jest niezatapialny i wręcz politycznie nieśmiertelny mogliśmy przekonać się przez minione kilka dekad wielokrotnie. Wywijał się przez lata od wyroków w sprawach gospodarczych i dotyczących nadużywania władzy, ale wydawało się, że z wielkiej polityki definitywnie wykluczyła go afera dotycząca jego słynnych "bunga bunga". Berlusconi na tych luksusowych orgiach miał przecież korzystać z uroków nieletnich i organizować je dzięki rządowym siłom i środkom.
Tymczasem dowiadujemy się, że nic takiego udowodnić wpływowemu Włochowi naprawdę nie można. Włoski Sąd Najwyższy odrzucił wniosek o anulowanie wcześniejszego wyroku uniewinniającego Berlusconiego, który wydał sąd apelacyjny. Na zawsze do kosza trafia więc prokuratorski akt oskarżenia i wyrok sądu pierwszej instancji skazujący "Boskiego Silvio" na karę siedmiu lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz pełnienia funkcji publicznych.
I 78-latek już zapowiedział, że o powrót na najwyższe funkcje państwowe zamierza walczyć. - Wracam do gry z Forza Italia - poinformował Silvio Berlusconi tuż po ogłoszeniu korzystnego dla niego wyroku Sądu Najwyższego. I nie są to naiwne życzenia. Historia Berlusconiego udowadnia, że Włosi są mu w stanie zapomnieć wszystko, więc oczyszczony z zarzutów może skutecznie namieszać na włoskiej scenie politycznej.
Jeszcze łatwiej będzie mu zapewne na nowo przekonać do siebie włoskie elity polityczne, które ostatnimi czasy walczą o równie dobre relacje z Brukselą, co i izolowaną przez większość europejskich przywódców Moskwą. W tej kwestii wpływy Silvio Berlusconiego są o wiele większe niż obecnego premiera Maetteo Renziego. Ten dopiero szuka swojego miejsca na Kremlu, Berlusconi tymczasem od lat należy do najbliższych przyjaciół Władimira Putina...
Niemiecka profesor w ogniu krytyki za "indyjski problem z gwałcicielami"
Spore emocje na linii Berlin-New Dehli wywołało stanowisko, które w sprawie indyjskich studentów miała zająć prof. Annette Beck-Sickinger wydziału biochemii Uniwersytetu w Lipsku. Niemka zbulwersowana podejściem Hindusów do gwałtu i zatrważającą liczbą tego typu przestępstw dokonywanych przez mieszkańców Indii miała odmówić studentowi z tego kraju prawa do stypendium.
Władze lipskiego uniwersytetu szybko zaczęły przekonywać, że nic takiego nie miało miejsca i musi być pomyłką, gdyż wśród podopiecznych Annette Beck-Sickinger znajduje się wielu indyjskich studentów. Co więcej, większość z nich to mężczyźni.
Pomimo tego tłumaczenia, na wydanie oficjalnego stanowiska w tej sprawie zdecydował się niemiecki ambasador w New Dehli. Według Michaela Steinera, mimo że tylko w indyjskiej stolicy gwałci się rocznie ok. 25 tys. kobiet, mówienie o problemie całych Indii z podejściem do tego problemu jest "uproszczeniem i dyskryminacją".
Wenezuela na skraju przepaści
Reżim umocni się na lata w biednym kraju lub wkrótce straci zachłannie powiększaną władzę niczym Janukowycz na Ukrainie. Oto scenariusze, między którymi wybór ma dziś Wenezuela, gdzie niewiele pozostało po czasach prosperity, które gwarantował nieżyjący Hugo Chavez i przede wszystkim wysokie ceny ropy naftowej.
Według "Bloomberga", Wenezuela to dziś kraj najbardziej dotknięty ubóstwem. W tym niechlubnym rankingu państwo zarządzane coraz twardszą ręką byłego kierowcy autobusu Nicolasa Maduro znacząco wyprzedziło RPA, Ukrainę i Grecję. Nic dziwnego, skoro inflacja tam utrzymuje się na poziomie 80 proc.
Sytuacja przypomina tę w Polsce w latach 80-tych, ale problem biedy i braku w sklepach podstawowych produktów rząd w Caracas próbuje rozwiązać o wiele bardziej nowocześnie niż poprzez wydawanie kartek żywnościowych. W wenezuelskich sklepach mają wkrótce pojawić się czytniki linii papilarnych, które sprawią, że reżim będzie wiedział, kto kupuje zbyt dużo.
Nicolas Maduro sądzi, że w ten sposób niektórzy zniechęcą się do zakupów i więcej towaru zostanie dla tych, którzy potrzebują do życia mniej mięsa, mleka, chleba i papieru toaletowego, czyli produktów, których brakuje najczęściej.
W Birmie coraz bardziej gorąco między studentami a władzami
Dziesiątki zatrzymanych studentów, duchownych i przedstawicieli prasy to efekt ostatnich potężnych protestów birmańskiej młodzieży i aktywistów prodemokratycznych. Birmańczycy próbowali sprzeciwić się w ten sposób kontrowersyjnej reformie systemu edukacji, która cofa ich kraj z ścieżki relatywnej demokratyzacji.
Obawy pojawiają się w kwestii tego, że władzę nad programami nauczania w szkołach wyższych oddaje się teraz w ręce rządu. Od czterech lat ośrodki uniwersyteckie objęte były tymczasem swego rodzaju autonomią polityczną. Co dla władz nie było zbyt korzystne, bo w ten sposób wśród akademików rodziła się opozycja świadoma i gruntownie przygotowana do dalszej walki o demokrację w Birmie.
Warto podkreślić, iż spacyfikowany na początku tego tygodnia protest miał specyficzną formę wielodniowego marszu z Mandalaj do Rangunu, w którym udział brało kilkuset studentów. Początkowo otrzymali oni zgodę na to wydarzenie, ale birmańskie władze straciły cierpliwość po kilku tygodniach, gdy protest zaczął przyciągać coraz większą uwagę.
Twarde narkotyki legalne w Irlandii
Tak liberalnego prawa dotyczącego produkcji i posiadania narkotyków nie ma chyba żaden kraj na świecie. Co prawda irlandzka ustawa dotycząca przeciwdziałania narkomanii od 1977 roku twardo sankcjonuje produkcję, obrót i posiadanie specyfikami takimi, jak amfetamina, ketamina i ecstasy, ale we wtorek decyzją sądu uznano ją za... niekonstytucyjną.
Badający zgodność części przepisów antynarkotykowych sąd uznał, że niezawisłość nie pozwala mu na poinformowanie rządu i parlamentarzystów o tym fakcie przez oficjalnym ogłoszeniem wyroku i w efekcie irlandzkie władze zostały zmuszone, by w kilka dni przygotować nowe, tym razem zgodne z konstytucją przepisy delegalizujące twarde narkotyki. Prace nad nimi trwają, ale wejdą one w życie najwcześniej pod koniec tygodnia.
Kuriozalnego charakteru tym wydarzeniom z Irlandii dodaje fakt, iż niezamierzona legalizacja nie objęła na przykład tzw. miękkich narkotyków, takich jak marihuana. Zgodne z konstytucją okazały się też te przepisy, które delegalizują posiadanie kokainy i heroiny.
Łukaszenka pozwala na "białowieskie Schengen"
Spory wizerunkowy ukłon w stronę Europy Zachodniej i przede wszystkim miłośników przyrody uczynił właśnie Aleksandr Łukaszenka. Prezydent Białorusi podpisał dekret, na mocy którego cudzoziemcy bez konieczności zdobywania wizy będą mogli do trzech dni poruszać się po białoruskiej części Puszczy Białowieskiej.
Nie oznacza to jednak, że przebiegającą przez Puszczę granicę polsko-białoruską można przekraczać teraz tak łatwo, jak granice państw członkowskich Unii Europejskiej. By skorzystać z "białowieskiego Schengen" turyści i badacze będą musieli wejść w posiadanie wydanego przez Białorusinów dokumentu. Szczegóły na temat jego wzoru i dostępności mają być znane w ciągu najbliższych dni.
Administracja Łukaszenki nie ukrywa, że na taki krok decyduje się ze względu na fakt, iż dotychczasowe nastawienie się na turystykę głównie z Rosji w przypadku Puszczy Białowieskiej nie przynosi efektów. Białorusini postanowili więc otworzyć się na głodnych kontaktów z dziką przyrodą mieszkańców Zachodu.