– Gdyby Bóg nie chciał żeby było in vitro, to by go po prostu nie było – uważa 42-letnia Kinga, matka dziecka z in vitro. Jak mówi, modliła się, aby zarodek przeżył zabieg, bo pragnęła drugiego dziecka jak niczego innego na świecie. – Pójście pana Dudy w kierunku zabronienia dostępu do zapłodnienia pozaustrojowego jest chore – mówi Kinga, która odpowiada na krytykę metody in vitro wygłoszoną przez kandydata PiS na prezydenta.
Przygoda Kingi z in vitro zaczęła się w 2010 roku. Miała już wtedy jedno dziecko poczęte metodą naturalną. W ciążę zaszła w wieku 25 lat. – Moja płodność nie była zaburzona. Gdy skończyłam 35 lat stwierdziłam, że chcę zajść w drugą ciążę. Starałam się to zrobić także metodami naturalnymi – wspomina. Wyznaczyła sobie wówczas granicę – 38 lat. Jeśli nie uda się jej zajść w ciąże do tego czasu, zacznie szukać innych metod. Nie udało się.
Gdy miała 38 lat podjęła decyzję o zwróceniu się o pomoc do specjalisty. Stwierdzono u niej przypadłość niepłodności wtórnej. – W wieku 35 lat byłam w ciąży, ale okazała się być ciążą pozamaciczną. Oznaczało to zabieg usunięcia zarodka z jajowodu w procesie operacyjnym – wspomina. Niestety, w czasie zabiegu nie wszystko poszło jak należy. Próbowała później zajść w kolejną ciążę, bezskutecznie.
"Modliłam się"
W 2010 miała pierwszy zabieg in vitro. Przetransferowano jej dwa świeże zarodki, które się nie przyjęły. – Dla mnie to było bardzo trudne. Nie dość, że kobieta przy in vitro przeżywa kołowrotek hormonalny i faszeruje się ją lekami, to jest to także cios finansowy i psychiczne wykończenie. Przechodzenie przez to po raz kolejny przerażało mnie – mówi Kinga.
Niepowodzenie metody in vitro psychicznie bardzo obciążyło Kingę. – Przez rok w ogóle o nim nie myślałam, mimo świadomości, że czas mi ucieka – mówi naTemat. Potrzebowała czasu, aby odseparować się od tego, co się wydarzyło. Dokładnie rok po pierwszym, nieudanym transferze udała się ponownie do kliniki. Miała w niej jeszcze jeden zamrożony zarodek. – Modliłam się do Boga, aby przeżył rozmrożenie. Choć niektórych pewnie dziwi, że osoba decydująca się na in vitro mogła wierzyć – mówi Kinga.
Zarodek przeżył. – Mam pięknego syna. Urodził się w 2011 rok. Każdy ma prawo do potomstwa i zabieranie komukolwiek tego biologicznego prawa jest okrutne. Jakkolwiek obecna władza może mi się nie podobać z tego czy innego powodu, to każdej kobiecie należy się szansa na urodzenie potomstwa. To, że dziś ktoś próbuje tego zabronić, jest dla mnie karygodne – mówi Kinga.
In vitro to biznes? "Duda go robi"
Nasza rozmówczyni nie zgadza się z podejściem Andrzeja Dudy i Kościoła, mimo że nie uważa in vitro za idealną metodę. – Rozumiem, że polityk musi mieć program i powiedzieć, że idzie w prawo albo w lewo. Ale pójście pana Dudy w kierunku zabronienia in vitro jest chore i dlatego nigdy nie będę na niego głosować i namawiam, aby państwo również tego nie robili – mówi matka dziecka z in vitro.
Andrzej Duda stwierdził, że in vitro to dobry biznes. Kinga doskonale zdaje sobie z tego sprawę, bo sama płaciła za zabiegi. – Wszystko co robimy jest biznesem. Jestem teraz w swoim biurze i robię biznes. Pan pisze artykuł i to też jest biznes. Nikt nie pracuje pro bono, bo powietrzem się nie najemy i nie nakarmimy nim dzieci. Pan Duda też robi biznes. Ale in vitro to podstawowe prawo do rozmnażania się – stwierdza.
– Pan Duda powinien zatrudnić w swoim sztabie ludzi, którzy mieli styczność z in vitro i mogliby mu przekazać konkretne informacje odnośnie sukcesów tej metody. Ale nie zmanipulowane w jedną czy w drugą stronę. Skuteczność in vitro to naprawdę nie jest 30 proc. jak mówi kandydat PiS – mówi Kinga.
Dlaczego, jeśli ktoś ma jedną nerkę, lub musi chodzić na dializy, państwo może go wesprzeć, a mnie jako osobie która chciałaby mieć prawo do normalnego życia jak każdy inny człowiek, odmawia się pomocy. Rozumiem, że jesteśmy krajem biednym i zawsze będziemy stać przed przerażającą decyzją, czy dać na dzieci chore na białaczkę, czy na in vitro. To totalnie ekstremalne wybory. Z jednej strony dziecko, które jeszcze się nie narodziło, z drugiej śmiertelna choroba. To bardzo trudne. Dziękuję Bogu, że urodziłam dziecko. Gdyby Bóg nie chciał żeby było in vitro, to by go po prostu nie było.