Medytacji uczył się u Dalajlamy, współczucia w Kalkucie u Matki Teresy, a wytrwałości u Nelsona Mandeli, który jako polityczny więzień spędził za kratami 27 lat. Tony Robbins twierdzi, że poznał sekrety sukcesu najbardziej wpływowych ludzi naszej planety i jest w stanie je ujawnić podczas wykładu, który kosztuje – bagatela – 500 funtów.
– Całe życie spędziłem na poszukiwaniu odpowiedzi dlaczego, choć tak wielu ludzi ma wspaniałe marzenia, jedynie garstka nielicznych jest w stanie je zrealizować. W biznesie pytam dlaczego połowa firm upada po pierwszym roku działania, a tylko cztery na 100 odnoszą sukces po 10 latach istnienia – przedstawia się Tony Robbins, znany na całym świecie mówca motywacyjny.
Kto z nas nie wzdychał ”żeby mi się się tak chciało, jak mi się nie chce”. Robbins twierdzi, że przeanalizował tysiące historii sukcesu, aby na ich podstawie przygotować pigułę wiedzy i pozytywnej energii, która postawi na nogi każdego opuszczonego przez siły prezesa. Problem w tym, że „lek na duszę”może był zaaplikowany tylko na trzech seansach organizowanych w jednym roku. Wejściówki na wykład w Londynie kosztują 500 funtów. Mimo to showman potrafi zapełnić 50 tysięczny stadion.
Na ubiegłoroczną imprezę Dreamforce w San Francisco ściągnęło 150 tys. uczestników. To jedno z trzech dorocznych największych show Robbinsa. Konferencja, warsztaty i występy towarzyszących artystów trwały cztery dni. Pojawili się m.in. Hillary Clinton, były wiceprezydent, a dziś ekologiczny bojownik Al Gore, cesarzowa amerykańskich mediów Arianna Huffington, raper Will.i.am oraz rockman Neil Young.
Znudzony gigant
Wszystkie te sławy jednak bledną, gdy na scenę wchodzi Anthony Robbins. To nie tylko angażujący mówca, lecz także świetny psycholog tłumu, który wie, jak pokierować jego nastrojem i emocjami. Jedno z ćwiczeń z publicznością polegało na krzyczeniu do sąsiada z widowni, twarzą w twarz: „jestem twoim panem”. Zbiorowy seans „źródła pradawnej agresji” trwał kilka minut. Wszystko to w rytmie muzyki techno i przy oślepiających światłach. Wyobraźcie sobie, że wśród publiki są szefowie firm budowlanych, menedżerowie sprzedaży wiodących banków i stateczni prawnicy. Musi być w nim coś fascynującego, skoro decydujący o wydaniu miliardów dolarów prezesi, którzy ledwo wytrzymują kilkugodzinne posiedzenia zarządu, z Robbinsem spędzają dwa dni i dwie noce. I jeszcze mówią, że to było świetne.
Marc Benioff trafił do Oracle zaraz po studiach z zakresu przedsiębiorczości. Jako pracownik sprzedaży rozwiązań IT pracował od rana do wieczora. Zarabiał oszałamiające 300 tys. dolarów rocznie – sporo jak na 26-latka z małym doświadczeniem i pierwszą stałą pracę. Ale im więcej cyferek wirowało na jego koncie, z tym mniejszą ochotą przychodził do biura. „To było szalone, surrealistyczne i przerażające” – wspomina w rozmowie z dziennikarzem magazynu Business Insider. Czas spędzany w korkach do pracy umilał sobie puszczając kasety z motywacyjnymi przemowami – gadał z nich jakiś Anthony Robbins. Słuchając spikera Benioff był w stanie jako tako posklejać sobie kolejny dzień. Wreszcie zdecydował się wydać trochę dolarów i obejrzeć na żywo show Robinsa. Nawiązywało ono do słynnej już wówczas książki Robbinsa ”Obudź w sobie giganta”.
Na Benioffa udział w show podział jak wystrzał startera na biegacza. – Dobra Tony, zakładam firmę i mam zamiar zarobić 100 mln dolarów! – miał odkrzyknąć w stronę sceny jeszcze podczas wykładu. Benioff, zainspirowany opowieścią o „planowaniu sukcesu”, postanowił stworzyć nowy system sprzedaży i obsługi klienta. Założenia oparł o proste hasła z wykładu: wizja, wartości, metody, przeszkody i środki. Znając znaczenie tych słów, można zrealizować większość celów biznesowych czy sprzedażowych.
Jeszcze bardziej rewolucyjne było to, że Benioff nie stworzył programu, który niczym system Windows, miałby być kopiowany na płyty i sprzedawany firmom do instalowania na komputerach. Całość umieścił na własnych serwerach, a firmy płaciły jedynie za dostęp do możliwości używania programu i przechowywania danych. Pierwszą dużą firmą, która skorzystała z tego rozwiązania, był gigant rozliczeń finansowych American Express.
Wtedy na Marca Benioffa spadł deszcz pieniędzy. Nie zarobił 100 mln dolarów, ale jakieś 2,5 miliarda. Saleforce.com, jak nazwał platformę usług informatycznych, nazywane jest największa konkurencją jego poprzedniego pracodawcy. Od tamtej pory do Robbinsa przylgnęło określenie, że potrafi on kreować miliarderów. Kto zaprzeczy, jeśli bohater zasiada w pierwszym rzędzie show?
Głos z kasety
Krytycy Robbinsa twierdzą, że oprócz świetnego przygotowanie retorycznego, jest on przede wszystkim genialnym sprzedawcą własnych produktów. Wytykają mu, jak na początku kariery namawiał słuchaczy do zakupu swoich nagrań. Mówił im, że teraz oni mogą być trenerami motywacji puszczając jego nagrania innym słuchaczom. A ci z kolei też powinni kupować taśmy i puszczać je kolejnym. System miał wiele wspólnego z piramidami sprzedaży bezpośredniej.
Własną przemianę na drodze do samodoskonalenia przeszedł 30 lat temu. W 1986 roku wydał swój pierwszy książkowy bestseller: „Nieograniczona moc. Naukowe postawy osobistych osiągnięć”, a pięć lat później „Obudź w sobie giganta”, książkę, która przyniosła mu jeszcze większy sukces jako trenerowi rozwoju osobistego. Robbins reklamował swoje 30-dniowe kursy w telewizjach kablowych.
Szybko urósł do rangi legendy, bo wyszkolił się w prowadzeniu grupowych seansów, po których ludzie potrafili wejść bosymi stopami na ścieżkę z rozżarzonych węgli. Wśród „uczniów” znalazła się Oprah Winfrey, autorka największego show show amerykańskiej telewizji. Jak piszą amerykańskie magazyny, do dziś jest „uzależniona od jego wykładów”.
Jak pisze magazyn Fortune, Robbins z czasem przyjął najważniejszą posadę – cichego doradcy największych amerykańskich gwiazd, biznesmenów i polityków. Pomagał Clintonowi podnieść się psychicznego dołka, gdy po skandalu z Moniką Lewinsky wszczęto procedurę usuwania go z urzędu. To z jego pomocy korzystali aktorzy Hugh Jackman i Leonardo di Caprio, gdy przeżywali kryzys w życiu zawodowym, bo producenci uznali ich za zbyt wyeksploatowanych i na chwilę odstawili na boczny tor.
Najwięcej jednak autentycznej sławy przysporzyła mu konferencja zorganizowana 11 września 2001 roku. Kiedy samoloty porwane przez terrorystów uderzyły w wieże World Trade Center, Robbins na jakiejś egzotycznej wyspie prowadził szkolenie z pracownikami korporacji. Wkrótce do słuchaczy zaczęły przychodzić smsy o tragedii i ataku terrorystycznym. Biali Amerykanie skoczyli do gardeł muzułmanom.
Robbins nie tylko rozładował napięcie, ale seriami pytań i ćwiczeniami z przedstawicielami grup sprawił, że po kilku godzinach ludzie przytulali się do siebie ze współczuciem. To oczywiście jedna z wielu legend biznesowych pielęgnowanych przez mówcę i jego współpracowników.
Wystarczyło, że ogłosił, że tylko 29 proc. amerykańskich pracowników lubi swoją pracę, a aż 23 proc. nienawidzi jej i wszystkich wokoło, a największe korporacje ustawiają się po poradę. Robbins: – Tak, moi drodzy, tylko firmy z zaangażowanymi współpracownikami stawią czoło wyzwaniom. To wasza praca jako liderów, bez zaangażowania pracowników nie zwiększycie zasobów firmy – przekonywał.
Pomagał Richardowi Bransonowi, twórcy imperium Virgin, na które składa się 400 firm, w tym także Polska Virgin Mobile. U Robbinsa szukał natchnienia Steve Wynn, człowiek, który zbudował Las Vegas i znajdujące się tam kasyna. Nawet Warren Buffet, jeden z najbogatszych ludzi planety, miał pobierać nauki samodoskonalenia – choć dzięki trafnym decyzjom inwestorzy z giełdy Wall Street i tak nazywają go Wyrocznią z Omaha. Szczegóły terapii są jednak owiane tajemnicą. Wprawdzie Robbins zapowiadał, że casus Buffeta ujawni w książce, ale niestety nie otrzymał zgody miliardera na publikację.
Leczenie z sukcesów
Tenisista Andre Agassi dzięki indywidualnym treningom z Robbinsem znalazł w sobie motywację, aby w 1994 roku po serii kiepskich startów wrócić do pracy na korcie. Agassi był właściwie u szczytu formy fizycznej, ale miał problemy, aby emocjonalnie wytrzymać końcówki rozgrywek o małe punkty. Jedna przegrana piłka wytrącała go z równowagi i prowadziła do porażki w całym meczu.
W dodatku ubzdurał sobie kontuzję nadgarstka – „miał być zbyt słaby, aby zagrywać jak dawniej”. Jak wspomina sam Robbins, pracował ze sportowcem nad wyrobieniem nawyków ruchowych – aby głowa i myśli o nadgarstku odcięły się od reszty ciała. Opracował też system 10 i 20-sekundowych odpoczynków mentalnych po każdej piłce. Doradził tenisiście, aby skracał czas siedzenia na ławce podczas przerwy i wychodził na kort wcześniej – niczym bokser pragnący nokautu przeciwnika. W 1994 Agassi stosując taktykę wygrał turniej US Open. Pierwszy raz w historii tej imprezy zwyciężył zawodnik „nierozstawiony” – czyli taki, który po drodze do finału musiał wziąć udział eliminacjach. Następnie wygrał z marszu inny czołowy turniej – Australian Open.
Wiem, że nic nie wiem
Zazwyczaj „pacjenci Robbinsa” zdobyli wszystko za wcześnie, zbyt łatwo, aby potem unieść sukces lub przetrwać zastój w karierze. Tak było z Paulem Tudorem Jonesem, który w wieku 39 lat został okrzyknięty królem funduszy hedgingowych. Po kryzysie końca lat 80. na Wall Street Tudor Jones zarobił olbrzymie sumy na spadkach notowań firm... i popadł w depresję. Bo co miał dalej robić w życiu? – Pracowałem dla swoich klientów 17 lat i stwierdziłem, że nie wiem, jak zarabiam pieniądze. Myślałem, że to instynkt, ale to nie to – zwierzył się Tudor Jones.
Robbins polecił mu robić codzienne notatki, kilka wzorów, na bazie których podjął decyzje inwestycyjne oraz stworzyć około 12 haseł opisujących to, co się działo danego dnia. – Bez prostych pomiarów każdy z nas mógłby się zagubić. Co robiłem, czy musiałem, dlaczego i po co? – komentuje przypadek w wywiadzie na YouTube. Jones stwierdził już, że dzięki wzorom usystematyzował swoje działania, a archiwum wzorów i haseł odpowiada za 5 proc. jego zysków. Powoli więc dochodzi do wniosku, że zna się na inwestowaniu. Inni pracujący z guru zapewniają, że jeśli śmierć przychodziłaby po ludzi z kosą, to Robbins byłby w stanie ją zagadać i zmienić plany kosiarza.
Jeśli Robbins potrafi uleczyć właścicieli miliardów dolarów, to ile wynosi jego honorarium? Gaża za kilkudniowe show – a organizuje ich zaledwie 3-4 w roku – wynosi okrągły milion dolarów. To dopiero początek kosztów. Trzeba jeszcze doliczyć nagłośnienie, światła i pracę najemnej ekipy technicznej godnej globalnej gwiazdy. Anthony Robbins zgodził się przyjechać do Polski. Wystąpił podczas Międzynarodowych Targów Poznańskich. Oprócz tego, że zjawiła się tam czołówka polskiego biznesu, wiadomo też, że koszty zorganizowania imprezy dwukrotnie przekroczyły budżet koncertu Madonny na Stadionie Narodowym.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
Reklama.
Peter Guber, były prezes Sony Pictures Entertainment
Talent Robbinsa to umiejętne łączenie pragmatycznej analizy z empatią. Przychodzi taki czas, kiedy ten dysk w głowie człowieka wiruje z taką prędkością, że nie można go zatrzymać. Robbins był jak przycisk restartu. Muzyka popłynęła na nowo.