– Ostatnio w kontekście sztuki wątek inwestycyjny został zbyt mocno wyeksponowany, a przecież sztukę kupujemy przede wszystkim dla siebie – mówi Kama Zboralska w rozmowie z Hardcover.
– Ostatnio w kontekście sztuki wątek inwestycyjny został zbyt mocno wyeksponowany, a przecież sztukę kupujemy przede wszystkim dla siebie – mówi Kama Zboralska w rozmowie z Hardcover. Fot. Iza Grzybowska dla "Pani"

– Kupowanie sztuki to przede wszystkim inwestowanie w siebie. Sztuka w przeciwieństwie do sztabki złota czy akcji posiada wartość dodaną, jaką jest możliwość codziennego obcowania z pięknem – mówi w rozmowie z magazynem Hardcover Kama Zboralska, autorka cyklu książek "Sztuka inwestowania w Sztukę" oraz współautorka rankingów Kompas Sztuki i Kompas Młodej Sztuki.

REKLAMA
Inwestowanie w sztukę to w Polsce wciąż pewne novum. To dziwi o tyle, że inwestycje w dzieła należą do najbezpieczniejszych. Skąd wynika nieufność Polaków do inwestowania w sztukę?
Inwestowanie w sztukę jest najbardziej luksusową formą lokowania pieniędzy. Ale nikt nie zagwarantuje w jakim czasie i na jakich dziełach zarobimy konkretne pieniądze. Rynek sztuki jest najmniej transparentny ze wszystkich innych rynków – jest wypadkową rynku galeryjnego, aukcyjnego czy muzealnego. Dobrze wydane pieniądze, tzn. na dobrą pracę uznanego artysty najlepiej w okazyjnej cenie, po latach powinny zaprocentować. Niektóre dzieła sprzedane na aukcjach za rekordowe sumy z wcześniejszych spadały za o wiele niższą cenę wywoławczą.
Nie ma sprawdzonych narzędzi umożliwiających prognozowanie ewentualnego wzrostu ceny. Eksperci zalecają przeznaczyć 8-10% portfela inwestycyjnego na zakup sztuki. Prace artystów wybitnych, uznanych już przez krytyków i kuratorów porównywane są do lokat bezpiecznych, kupowanie młodych twórców – do akcji wschodzącej spółki. Im większa możliwość zarobku, tym większe ryzyko – podobnie jak w innych gałęziach gospodarki.
Niektórzy potrafią wydać kilkaset tysięcy złotych na prace świeżo upieczonych absolwentów Akademii w nadziei, że trafią na tego jedynego „Sasnala” i zarobią krocie. Dość oryginalne myślenie… Kupowanie sztuki to przede wszystkim inwestowanie w siebie, sztuka w przeciwieństwie do sztabki złota czy akcji posiada wartość dodaną, jaką jest możliwość codziennego obcowania z pięknem. Jest też ekskluzywną pamiątką dla przyszłych pokoleń, sensownie zbierana – także finansową. W latach 70., 80. za obraz Jerzego Nowosielskiego trzeba było wyłożyć 100- 300 dolarów, teraz ceny nie schodzą poniżej 200 tys. zł.
logo
Jerzy Nowosielski to zawsze pewna inwestycja. "Sztuka inwestowania w sztukę"
Czy polski system podatkowy sprzyja inwestowaniu w sztukę?

U nas nadal nie ma żadnych ulg podatkowych przy zakupie sztuki ani dla osób fizycznych, ani dla firm. Z pewnością odpis podatkowy dla wielu, zwłaszcza biznesmenów, byłby zachętą do kupowania dzieł. Do sztuki trzeba dorosnąć mentalnie i zamiast np. kolejnego markowego zegarka wydać pieniądze na obraz czy rzeźbę. Sztuka nobilituje, podnosi prestiż jej właściciela.
Załóżmy, że chcę, w celu dywersyfikacji portfela, zainwestować w dzieło sztuki. Ale kompletnie się na sztuce nie znam. Co wtedy, kto może służyć pomocą?
Znawcy tematu mówią: jeśli masz więcej pieniędzy niż wiedzy – lepiej zrezygnuj. Oczywiście zawsze można zgłosić się do osób profesjonalnie budujących kolekcję, ale najpierw warto sięgnąć po publikacje, chociażby takie jak mój cykl książek „Przewodnik po galeriach. Sztuka inwestowania w Sztukę”. W trzech tomach opracowałam ponad 200 artystów sztuki współczesnej – duża reprodukcja i opis twórczości pozwolą każdemu zorientować się, co się nam tak naprawdę podoba, czy wpisuje się to w naszą estetykę. Czy wolimy prace realistyczne, czy może surrealistyczne albo abstrakcję geometryczną. W książkach podane są też ceny – od razu wiadomo, czy artysta jest na naszą kieszeń. Pierwsza zasada przy kupowaniu sztuki: obraz, rzeźba czy grafika musi nam się podobać.
logo
"Sztuka inwestowania w sztukę" autorstwa Kamy Zboralskiej to przewodnik po świecie sztuki i inwestycji. Fot. Materiały prasowe
Oczywiście zakupów należy dokonywać w renomowanych galeriach, które gwarantują odpowiedni poziom artystyczny. Istotną podpowiedzią nie tylko dla początkujących są także rankingi: Kompas Sztuki i Kompas Młodej Sztuki, których jestem współautorką. Od 2008 roku na łamach Rzeczpospolitej w „Moich pieniądzach” co roku ponad 70 galerii sztuki współczesnej prywatnych i publicznych typują ich zdaniem 10 najlepszych twórców obecnych na rynku po 1945 roku. Z tych notowań powstaje lista najbardziej cenionych twórców, co dwa lata powstaje też KMS – ranking artystów do 35 roku życia.
Wydaje się, że ludzie obawiają się inwestycji w sztukę, bo po pierwsze szansa na szybki zysk jest mała, po drugie – przy nieznajomości tematu łatwo o pomyłkę. Jak uniknąć pomyłek? Kierować się modą na danego artystę? 
Na pewno nie należy kierować się modą, tylko przede wszystkim własnym gustem, jeśli praca okaże się nietrafiona inwestycyjnie, zawsze zostanie obraz czy grafika, których nie musimy chować za szafę. Ostatnio w kontekście sztuki wątek inwestycyjny został zbyt mocno wyeksponowany. Sztukę kupujemy, to co zawsze podkreślam, przede wszystkim dla siebie.
Co jest korzystniejsze – inwestowanie w prace starych mistrzów, czy może młodą sztukę? Aukcje młodej polskiej sztuki cieszą się sporym zainteresowaniem, a sztuka współczesna stanowi obecnie 70 proc. inwestycji na rynku. Kogo zatem kupować, żeby nie stracić?

Dzieła wybitne zawsze znajdą nabywcę, te najlepsze przez lata trzymane są w tzw. mocnych rękach i zawsze bez względu na sytuację ekonomiczną znajdzie się kupiec. Ile zarobimy ? Nie wiadomo, ale raczej bez fajerwerków. Co do debiutujących twórców, to moim zdaniem z korzyścią dla rynku, samych artystów i klientów byłoby zredukowanie liczby aukcji młodej sztuki. Zawsze wspierałam początkujących artystów, ale należy robić większą selekcję. Wielu już się wycofało z tych licytacji, żeby uniknąć łatki malarza za 500 zł. O przyszłości artysty decyduje przede wszystkim opieka galerii, które bronią się przed tanimi twórcami, bo w jakich cenach mają później oferować ich prace ? Przecież muszą doliczyć marże 30-50 proc. od ceny autorskiej.
logo
Gdzie kupować? W uznanych galeriach. "Sztuka inwestowania w sztukę"
Kilka miesięcy temu Rafał Olbiński powiedział mi w wywiadzie, że rynek sztuki jest rynkiem skorumpowanym, którym rządzi manipulacja. W takim razie trochę strach się za to inwestowanie brać....

Nie wiem co miał na myśli Rafał Olbiński, ale rynek sztuki podobnie jak inne z pewnością poddawany jest też różnym działaniom marketingowym...Zawsze należy zachować zdrowy rozsądek.