
Uczestnikami są zwykłe rodziny. Te, które znalazły się w trudnej, czasem wręcz w beznadziejnej sytuacji, a ich domy zamiast zapewnić poczucie bezpieczeństwa – stwarzają zagrożenie. Niektóre wręcz nadają się do rozbiórki. Bywa, że trzeba przebudować, albo wręcz od nowa postawić dom. Inne mieszkania pozostawiają wiele do życzenia. Grzyby, które mogą zagrażać zdrowiu to norma. Do tego brak ciepłej wody czy pieców grzewczych. Bywa i tak, że dostępu do wody w domach nie ma w ogóle. Nosi się ją wiadrami ze studni.
Ja uważam, że Polacy są bardzo wrażliwymi ludźmi i o tym świadczą choćby akcje Jerzego Owsiaka czy Ewy Błaszczyk. Potrafimy współczuć, zebrać się razem i pomóc. I o tym jest ten także nasz program, który jest bardzo misyjny. “Nasz Nowy Dom” pokazuje, że można razem zmieniać ludzkie życie. To jest jego największą siłą.
Wysoka oglądalność “Naszego nowego domu” tylko potwierdza, że kierunek jaki Polsat wyznaczył sobie kilka sezonów temu, jest bardzo dobry. Lubimy bowiem “włączyć emocje”. Bazujący na nich program jest tego świetnym przykładem. Czwartą edycję ogląda średnio aż 2,3 miliona osób. W tym czasie antenowym Polsat nie ma sobie równych.
Programy o tym, jak powinno wyglądać mieszkanie nieprzeciętnego Polaka czy te poświęcone remontom całych domów były i wciąż są w ramówkach wielu telewizji. Żadna to w końcu nowość. Jak to możliwe, że właśnie “Nasz nowy dom” nie tylko ma liczną widownię, ale i pokonuje mocną konkurencję? Widzowie dostrzegają w programie misję, którą powinna wypełniać Telewizja Publiczna. Podobnego zdania jest sama prowadząca program:
Powiem panu, że ten program bardzo zmienił mnie i moje życie. Przez 30 lat pracowałam, w telewizji teoretycznie misyjnej, “misyjnej” w cudzysłowiu. Robiłam programy lepsze czy gorsze, ale nigdy nie miałam okazji zrobienia czegoś takiego. Nie udało mi się to. Dopiero dokonałam tego w prywatnej stacji.
Co jeszcze myślą o “NND” widzowie? Dodają, że choć daleko nam do amerykańskich wersji to jednak Polsat robi wiele dla tych polskich rodzin. Zapewne idzie o rozmiar przeprowadzanych remontów. W Stanach, tego typu programy to budowa praktycznie od podstaw. Jednak my, tu w Polsce, nie mamy takich pieniędzy.
Napisz do autora: tomasz.golonko@natemat.pl