– Na pewno się nie uda stworzyć całej ordynacji w ciągu kilku miesięcy. To praca na następne dwa lata – w ten sposób minister finansów Mateusz Szczurek rozprawił się z marzeniami o szybkim stworzeniu nowego prawa, regulującego stosunki pomiędzy podatnikami a fiskusem. A miało być tak pięknie.
Minister finansów zapytany, czy uda się przygotować nową ordynację podatkową do końca kadencji, odpowiedział, że to niemożliwe. – Duża część tych elementów, które prezentowaliśmy podczas konferencji na temat zmian w ordynacji podatkowej, jest zawarta w pakiecie zmian obecnej ordynacji np. rozwiązująca absurdy z kosztami poborów walut i podatków – powiedział lakonicznie w wywiadzie dla TVP Info.
Wyjaśniamy. „Duża część”, czyli nie wszystko, a dokładniej – bez najważniejszego punktu projektu przygotowanego przez kancelarię prezydencką. Chodzi o wprowadzenie do prawa podatkowego zasady, by w razie wątpliwości co do przepisów, rozstrzygano sprawy na korzyść podatnika. Propozycję nowelizacji ordynacji podatkowej z takim właśnie zapisem 9 grudnia 2014 roku Bronisław Komorowski skierował do Sejmu.
Kodeks do obrony
Po co nam w ogóle „Ordynacja podatkowa”? To zbiór przepisów regulujących stosunki pomiędzy podatnikiem a administracją podatkową. O ile wysokość samych stawek VAT czy CIT określają odrębne ustawy, to ordynacja daje podatnikom narzędzia do rozwikłania sporu w przypadku nadpłaty czy niedopłaty podatku, obrony przed karą itd.
Obecne przepisy powstały w 1997 roku i mocno się już zestarzały. – Pojawiły się dwa nowe problemy. Niespotykana wrogość urzędników do przedsiębiorców, skutkująca lawiną przypadków w rodzaju „fiskus zniszczył mi firmę”. Drugi to bezradność państwa wobec przestępców podszywających się pod uczciwych podatników, a wyłudzających rocznie ok. 40 mld zwrotu podatku VAT oraz zjawiska niepłacenia podatków przed duże korporacje – mówi prof. Witold Modzelewski, ekspert podatkowy i współautor obowiązujących zapisów.
Nieoczekiwanie sprawa traktowania podatników i zmiany tych zasad stała się punktem kampanii prezydenckiej. Założenia do nowej ordynacji ogłosił zespół premier Ewy Kopacz. Swój projekt przygotowuje także Fundacja Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza. Z kolei jedna z organizacji biznesowych Pracodawcy RP rozpoczęła kampanię popierającą przyznający najwięcej praw podatnikom prezydencki projekt. „Wyrwij fiskusowi bat” – brzmi jego hasło.
Nie oddadzą władzy
Według Modzelewskiego, w ministerstwie finansów istnieje lobby, które chce utrzymania obecnych przepisów. Takie zagmatwane prawo to raj dla urzędników, którzy chcą trzymać biznes w kagańcu. – Pięć wybranych izb skarbowych na życzenie podatników-firm wydaje tzw. interpretacje podatkowe. Szczegółowy opis, jak należy rozumieć prawo podatkowe. Tych interpretacji wydano już 130 tys., niech każda liczy 3 strony merytorycznego uzasadnienia i mamy zasób wiedzy o podatkach nie do przyswojenia dla człowieka – mówi Modzelewski.
Ponieważ interpretacja to oficjalne stanowisko władz w sprawie podatków, to firma, która uzyska korzystną dla siebie, uzyskuje jakby immunitet w danej sprawie. – Proszę sobie wyobrazić, jaka to władza. Kiedy największe firmy zabiegają o taką interpretację i można ją dać korzystną lub nie – dodaje.
Oto przykład. Właśnie taką oficjalną interpretacją przedstawicielstwo luksusowej marki samochodowej Infiniti posłużyło się, legalizując jako bankowozy niektóre ze swoich aut. Chodziło o to, aby klienci nadal mogli zachować prawo do odliczenia VAT, gdy straciły je auta osobowe i ciężarowe kupowane na firmę. Wówczas przedstawiciel Infiniti wyciągnął jak królika z kapelusza numer bankowóz. Wystarczyła montowana na stałe kasetka, kilka przeróbek i luksusowy SUV stawał się bankowozem. Gdy takie auta zaczęły być sprzedawane lawinowo, Ministerstwo Finansów sprowokowało artykuł, w którym urzędnik groził, że podatnicy kupujący bankowozy będą kontrolowani i surowo karani. Na co dyrektor Infiniti wyciągnął oficjalną interpretacje podatkową i kontynuował sprzedaż.
Wyszarpać pieniądze
Gładko przechodzimy do kolejnego powodu, dla którego zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatników jest niewygodna dla fiskusa. - Utrzymanie obecnego bałaganu prawnego jest na rękę fiskusowi. Dzięki niemu, w razie kłopotów budżetowych może łatwo wyszarpywać pieniądze od przedsiębiorców – uważa Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP. Nawiązuje do słynnej już urzędowej notatki nakazującej urzędnikom aparatu podatkowego kontrolować firmy i zwiększać dochody budżetu.
"Celem na 2015 r. jest wzrost dochodów budżetowych, wzrost kontroli okresów bieżących i wzrost kontroli pozytywnych. Należy obecnie zmienić tok myślenia w sprawie kontroli podatkowych – nie ma kontroli w celach prewencyjnych, kontrola ma przynosić wpływy budżetowe" – cytat z pisma ujawnionego przez ekonomistę Ryszarda Petru.
Bat pozostanie
Dlatego trudno było się spodziewać, że Ministerstwo Finansów poprze prezydenci projekt. Straszy, że rozpatrywanie wątpliwości na korzyść podatników może stanowić „poważne zagrożenie dla stabilności finansów publicznych”. Zasada rozstrzygania sporów na korzyść podatnika brzmi pięknie, ale budzi wiele wątpliwości, ma istotne mankamenty, jest nieprecyzyjna, nie oddaje właściwie problematyki wykładni prawa oraz może spowodować wiele sporów na tle jego rozumienia i stosowania. Dlatego ministerstwo uważa, że propozycje prezydenta „nie przyczynią się do budowania pewności prawa podatkowego i zmniejszenia liczby sporów między podatnikami i organami podatkowymi'
Zarazem MF szykuje własne zmiany w ordynacji podatkowej, które zostały skrytykowane zarówno przez ekspertów, jak i Rządowe Centrum Legislacyjne oraz Radę Legislacyjną przy Premierze. Bo skupiają się na obronie agresywnego stylu ściągania podatków. Kontrowersje budzi szczególnie propozycja wprowadzenia tzw. klauzuli obejścia prawa. Jeśli urzędnicy uznają, że dana spółka nie zapłaciła możliwie najwyższego podatku, będą mogli kazać zapłacić jej domiar. Ma to być narzędzie do walki z firmami, które dokonują tzw. optymalizacji podatkowej, zamierzając uniknąć lub obniżyć wysokość podatku do zapłaty. Na początku zapis miał służyć walce z dużymi koncernami, ale resort zmienił zdanie i klauzula ma obejmować także firmy z sektora małych i średnich przedsiębiorstw.