Używał grzebienia i nożyczek, ale nie był zwykłym fryzjerem. Na Zachodzie wciąż uważany jest za artystę-wizjonera, który wyznaczał światowe trendy. Na jego zmysł piękna i talent zdawały się takie gwiazdy jak Coco Chanel, Edith Piaf, Greta Garbo czy Brigitte Bardot. Kto to taki? Tytułowy bohater najnowszej książki Marty Orzeszyny "Król fryzjerów, fryzjer królów". I w dodatku Polak.
— Na pierwszy rzut oka zdaje się być człowiekiem łagodnym, niemniej jednak potęga jego w niczym nie ustępuje potędze innych dyktatorów europejskich. Jego ubiór przypomina żywo strój wschodniej księżniczki. Brzęczą bransoletki, olbrzymich rozmiarów pierścionki, bielutki płaszcz, niezmiernie fantastycznie skrojony, na szyi pstry szalik z subtelnego jedwabiu. Brwi wygolone, na ich miejscu cieniutkie, z lekka zaokrąglone kreski – taką charakterystykę Cierplikowskiego zamieściło w 1928 roku pismo "Polonia", wydawane we Francji.
Monsieur Antoine lub Antoine de Paris, jak fryzjerskiego mistrza nazywano w tym kraju, dokonywał za pomocą prostych przyrządów niemalże cudów. Nie był rzemieślnikiem, a wirtuozem. Gazety polskie i zagraniczne nazywały go "dyktatorem piękności", "Napoleonem ondulacji","sułtanem fryzjerów". To ostatnie określenie posłużyło za tytuł spektaklu granego w maju 1929 roku w Łodzi. Przedstawienie opowiadało o losach mistrza Antoniego.
Nie każdy jednak wie, że człowiek porównywany do jednego z największych wodzów w historii, urodził się na polskiej ziemi. Przyszedł na świat w 1884 roku jako poddany cara; jego rodzinny Sieradz leżał wówczas w zaborze rosyjskim. Tam też, w Sieradzu, fryzjerski mistrz dożył swych ostatnich dni. Umarł w wieku 91 lat. Odszedł w zapomnieniu, choć niegdyś był na ustach wszystkich.
Pierwszy zakład fryzjerski założył w 1910 roku w Paryżu, a w latach 20. miał ich już około 60, i to na całym świecie. Do salonów Antoine'a dobijały się znane aktorki, gwiazdy estrady, ludzie kultury i sztuki, a także... księżniczki i królowe. Ale Cierplikowski to nie tylko fryzjerstwo. – Tworzył perfumy i kosmetyki, projektował torebki i kapelusze, kostiumy i peruki, kolekcjonował dzieła sztuki współczesnych mu artystów, przyjaźnił się z wielkimi gwiazdami – pisze autorka najnowszej biografii "króla fryzjerów".
Początki były jednak trudne. Kiedy nastoletni sieradzanin pierwszy wyjeżdżał na Zachód był praktycznie bez grosza przy duszy. Rzucił się na głęboką wodę, ale sprostał zadaniu. Prywatnie był ekscentrykiem. Ubierał się wyzywająco, odpoczywał śpiąc w szklanej trumnie. Dorobił się fortuny, choć bogactwo i styl bycia sprawiały, że szybko zyskał wrogów.
Nie wiadomo jednak, jak Cierplikowski odnalazłby się w wielkim świecie, gdy nie wynalazł fryzury na "chłopczycę". Do perfekcji opanował nie tylko sztukę ścinania włosów, lecz także ich profesjonalnego modelowania oraz farbowania – i to np. na niebiesko. Każda wizyta Antoniego w którejś z europejskich stolic, budziła ogromne zainteresowanie prasy, ludzi mody, wielkich tamtego świata. Za każdym pytano go o najnowsze trendy w sztuce fryzjerskiej. Panowała pewność co do jednego: długie włosy już nie powrócą do łask...
Jakiej fryzjerskiej filozofii hołdował mistrz? Apelował o dbanie o włosy, które porównywał czasem do drogocennego futra. Uważał, że fryzura powinna odzwierciedlać osobowość, a włosy to nie mało znaczący element, a coś, co podkreśla kobiecą urodę; są – jak tłumaczył sam wirtuoz – "tłem dla twarzy, oczu, rysów".
— Tak jak w dziedzinie mody, tak i co do fryzur wszelka banalność zniknie. Mojem staraniem będzie dostosować fryzurę do kształtu główki kobiecej. Będąc prostą, ale celową, fryzura zasłoni wszelkie ewentualne wady piękności i formy głowy, oczywiście nie przez bezsensowne nieraz loczki, albowiem te powiększają objętość główki. Trwała ondulacja pozostaje, gdyż dodaje ona giętkości i układności włosom – tłumaczył Cierplikowski w lipcu 1932 roku na łamach "Ilustrowanego Kuryera Codziennego".
Nie po raz pierwszy mówił znanym kobietom, jak i co mają nosić na głowie. To on, artysta z Sieradza, przez lata wyznaczał światowe fryzjerskie trendy.