
Martin Stankiewicz jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich youtuberów. Na jego kanale przeważają treści typowo rozrywkowe, oglądane głównie przez młodych widzów, z czym Martin nie ma w ogóle problemu. W swoim opisie na YouTube stwierdził, że stara się być śmieszny w tym smutnym świecie. Nazwał się internetowym świrem, wiecznym chłopcem i marzycielem oraz dodał, że cieszy się życiem, a żyje za pieniądze z YouTube'a.
REKLAMA
Co robiłeś w internecie jak miałeś 14 lat?
Od zawsze chciałem zaistnieć w mediach, więc już wtedy robiłem quasi-filmowe produkcje, które – no bądźmy szczerzy – były słabe. Gdyby teraz ktoś pokazał mi coś takiego, to bym mu odpowiedział, aby jeszcze trochę poczekał z publikowaniem ich w sieci.
Pisała o mnie Stopklatka, Filmweb, nawet "Newsweek" do mnie przyjechał i "Super Express" poświęcił całą stronę! Nie było YouTube’a, więc swoje filmy wrzucałem na serwery, to się rozchodziło i ludzie oglądali. Czasem nagrywałem je na płyty CD i rozsyłałem. Tak trochę wyprzedziłem epokę, bo jak byłem w klasie maturalnej to już zastanawiałem się nad tym jak przenieść coś z telewizji do internetu. Wiedziałem, że w sieci bardziej doceni się twórcę.
Co wtedy oglądałeś?
Mój humor kształtował się na prostych komediach. Byłem wtedy zafascynowany "13. Posterunkiem" i to chyba cały czas w jakimś stopniu na mnie oddziaływuje.
Nie było jeszcze szybkiego internetu, więc przeważnie siedziało się na forach filmowych, Gadu-Gadu i czatach. Lubiłem wtedy dla beki wchodzić na te przeznaczone dla samotnych po 40-tce, by sprawdzić o czym tacy ludzie rozmawiają
A jak myślisz, co teraz w sieci robią 14-latki?
Gamingi. To mnie przeraża, a z drugiej strony zastanawia skąd się wziął jego taki fenomen. Prywatnie bardzo lubię tych twórców, ale dlaczego oni tymi filmikami tak dobrze kupują widzów? Dlaczego nie tworzą jakiegoś innego kontentu?
Taki Jaś Dąbrowsky jak wrzuca post na Facebooku to ma nagle milion komentarzy zupełnie niezwiązanych z tematem, jego fani pytają się kiedy będzie kolejny odcinek którejś z serii. Wczoraj z ciekawości obejrzałem odcinek jakiegoś gamera i próbowałem zrozumieć jak można oglądać kolesia, który przez 20 minut gra w grę i to komentuje. Nie udało mi się to. Żeby nie było – nie hejtuję – po prostu nie rozumiem.
Uważam, że ludzie w internecie chcą szybkiej i prostej rozrywki, a gaming można potraktować jako podcast na takiej zasadzie, że widz wcale nie musi się skupiać na kolesiu, który gra, ale w tym samym momencie robić coś zupełnie innego i słuchać tego, co gamer mówi. Dodatkowo włącza się efekt psychologiczny – im więcej czasu spędzasz z danym twórcą, tym bardziej go poznajesz, zaczynasz traktować jak swojego kumpla i wszystko się toczy dalej samo.
Myślisz, że uczniowie na przerwach rozmawiają o youtuberach?
Tak, nawet ostatnio widz do mnie napisał, że ktoś na przerwie użył słowa “autodiss”, a ktoś inny dodał, że Martin Stankiewicz jest jego mistrzem i zaczęła się na mój temat dyskusja. Przed erą youtuberów w szkole rozmawiało się o tym, co zrobił serialowy bohater, a teraz młodzież żyje światem YouTube’a. I to właśnie na nim odkrywają autorytety, co nie zawsze jest dobre, bo często brakuje tych wartościowych twórców.
Wstydzisz się, że oglądają Cię głównie dzieciaki?
Przez pewien czas miałem z tym problem, jak każdy twórca, kiedy dochodzi do wniosku, że kurcze w dużej mierze ogląda go młodzież. Wiadomo, chciałbym tworzyć dla swoich rówieśników, i tak też po części jest, ale przede wszystkim docieram do młodych widzów, którzy są naprawdę fajni i otwarci, ale też jeszcze nieukształtowani, tak bardzo zapatrzeni w swojego ukochanego youtubera. Staram się w każdym ze swoich filmów skłaniać ich do refleksji. I najważniejsze, pomimo ich wieku, to nie jest „gimbaza”. „Gimbaza” to kwestia prymitywnej mentalności, a nie wieku.
Na nas jako twórców spoczywa swego rodzaju odpowiedzialność, powinniśmy tworzyć dla widzów odpowiednie produkcje, bo to co robi Maciek Dąbrowski, którego prywatnie uwielbiam, nie zawsze musi zostać przez młodych zrozumiałe, a przez to może być czasem krzywdzące dla dzieciaków. Maciek bawi się świetnie dwuznacznością, przekazuje wbrew pozorom naprawdę wartościowe treści, ale to wszystko w otoczce czarnego jak smoła i wulgarnego humoru.
Ale przecież filmy Maćka nie są przeznaczone dla dzieci
Internet jest na tyle niedoskonały, że nie można wprowadzić w nim żadnych ograniczeń i nawet jeżeli coś tworzy się dla dorosłych to i już mały chłopiec wie, jak te wszystkie blokady obejść i obejrzeć coś na kanale “Z Dupy”.
Inni twórcy wstydzą się swoich młodych widzów?
Znam takich, którzy piszą do swoich widzów, że ich kochają, a po kątach ukrywają swoje dane o wieku fanów. Niektórzy traktują też YouTube'a i swoich widzów jako fajny biznes. Ja mam misję, nie tworzę dla ilości, a dla jakości.
Dlaczego nie masz swojej linii ubrań, kubków, czy innych gadżetów. Mógłbyś mieć z tego niezłą kasę
Zastanawiałem się nad tym, ale mam inne priorytety. Wielu youtuberów, gdy już tylko się wybije to szuka sobie jakieś drogi, by móc wykorzystać swoją popularność i na niej zarobić, na przykład w postaci koszulek i książek.
Zastanawiałem się nad tym, ale mam inne priorytety. Wielu youtuberów, gdy już tylko się wybije to szuka sobie jakieś drogi, by móc wykorzystać swoją popularność i na niej zarobić, na przykład w postaci koszulek i książek.
Niekryty Krytyk swoją całą karierę zawdzięcza YouTube’owi. Mówi, że to jego pasja, jednak widać, że bardziej realizuje się w innych mediach. Istotne jest jednak to, że gdyby nie kanał na YouTube to na pewno te media nie odkryłyby go. Sam talent więc nie wystarczy. One widzą, że przyciągnie swoich widzów i dla nich to dobry biznes.
Kiedy pierwszy raz zostałeś zapytany czy można sobie z tobą zrobić zdjęcie?
Chyba jak jeszcze byłem Konstantym Kwasem i wychodziłem na ulicę robić sondy. Miałem wtedy jeszcze jakieś tam przebranie i nie miałem problemów z rozpoznawalnością. W tym momencie, gdy wybieram się do Złotych Tarasów, to za każdym razem chociaż jedna osoba mnie zaczepi.
Pierwszy autograf dałem chyba 2 lata temu, ale największą falę popularności dostrzegłem w zeszłym roku na warszawskim “Meet Upie”, gdy wszedłem do klubu. Spodziewałem się może 10 osób, które będą chciały zrobić sobie ze mną zdjęcie, a tu wchodzę do szatni i nagle rzuciła się na mnie gromada młodzieży.
Nie denerwuje cie to?
To jest całkiem przyjemne, choć nie jest moim celem. Dzięki Orange Video Fest zrozumiałem, że to nie są tylko statystyki, a docieram do prawdziwych widzów z krwi i kości, którzy dają mi ogromną motywację.
Jedziesz metrem, dosiada się do ciebie fan i co teraz?
Jak spotykamy się w drodze to po chwili każdy rozchodzi się w swoją stronę, a jak jesteśmy w metrze, co kilka razy mi się to zdarzyło, to najśmieszniejsze jest to, że widz po zrobieniu sobie zdjęcia nagle nie wie jak ma się zachować i to ja muszę podtrzymywać z nim rozmowę, najczęściej opowiadać o swoim życiu, bo po zrobieniu sobie zdjęcia, nagle nie wie jak ma się zachować.
Także moi drodzy widzowie, zagadujcie do mnie dopiero jak wysiądę z wagonu, albo zadawajcie mi ciekawe pytania. Bo ja bardzo lubię z wami rozmawiać, no może poza odpowiadaniem na pytania typu: kiedy będą crossy z Abstrachujami, czy kimś innym, bo w końcu oglądacie mnie, czy tego kogoś innego? (śmiech).
Miałeś już psychofana?
Nie wydaje mi się, bo nie traktuję żadnego fana szczególnie, ale raz na forum trafiłem na wpis 13-letniej dziewczynki, która chciała się poradzić innych, co ma zrobić, bo się we mnie zakochała, ale jako że mam dziewczynę, to nie wie jak mogłaby mnie odbić. Później napisała do mnie prywatną wiadomość na Facebooku, ale nie odpowiedziałem jej. Raz odezwała się też do mnie inna dziewczyna, która podała mój dokładny adres zamieszkania.
Odwiedziła cię?
Nie, ale chciała sprawdzić, czy jest prawdziwy. Zapytałem się skąd go wzięła, a ta pokazała mi screeny z moich filmów, które sobie posklejała.
Innym razem w święta, gdy byłem u rodziny, do mojej dziewczyny napisał jakiś młody chłopak, by ta otworzyła mu drzwi do naszego mieszkania. Ponoć on lubi sobie robić takie eksperymenty, że często szuka ludzi. Na szczęście nie było nas wtedy w domu.
Fani zwierzają ci się z ze swoich problemów?
Tak, robią to bardzo często i do końca nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą, by im pomagać. To nie są błahe problemy, ale z drugiej strony wiem, że oni mi ufają bardziej niż lekarzowi, dlatego nie mogę zostawić takich wiadomości bez odpowiedzi. Ostatnio nawet jedna dziewczyna zapytała czy moglibyśmy umówić na spotkanie, bo chciałaby się mnie poradzić odnośnie jej przyszłości.
Spotkasz się z nią?
Teraz nie dam rady, ale odpisałem jej, że jeżeli będzie to aktualne to w kwietniu może się to udać.
Udało ci się kiedyś zaprzyjaźnić ze swoim fanem?
Jeszcze za czasów Konstantego Kwasa dostałem świetną grafikę od swojego widza i od tego momentu zaczęliśmy ze sobą współpracować, teraz to mój kumpel.
W ogóle uwielbiam gdy widzowie wysyłają proste rysunki – to jest naprawdę słodkie. Nie chodzi o to, by każdy był przepiękny, ale o sam gest. Tak samo jeżeli ktoś napisze do mnie dłuższą wiadomość to wiem, że komuś zależy i to się dla mnie liczy dużo bardziej niż jakieś cyferki.
A podpadłeś im kiedyś?
Na pewno denerwuje ich czasem lokowanie produktów. Kiedy współpracowałem z producentem prezerwatyw to w ciągu dwóch miesięcy wypuściłem aż pięć odcinków i faktycznie mogli być już tym znużeni.
Jestem bardzo dumny ze swojego filmu “Krótka historia DOTYKU”. Na jego pomysł wpadłem już dawno. Chciałem pokazać jak bliskość między ludźmi coraz bardziej ucieka i się oddala przez współczesne technologie, ale ten wydźwięk osłabł, gdy na jego końcu pojawiło się logo Durexa. I tak zrobiłbym go niezależnie, ale skoro mogłem mieć na niego większy budżet to dlaczego nie miałbym z tego skorzystać? Ten film w 100 proc. był taki jak w początkowym zamyśle. Niestety w komentarzach można przeczytać wpisy, że się sprzedałem. Chyba ludzie muszą jeszcze dojrzeć do lokowania produktów. Chociaż i tak zauważyłem już zdecydowaną poprawę w tej kwestii.
Często dissujesz sam siebie. Nazywanie siebie idiotą to dobry pomysł?
To pułapka, w którą sam wpadłem. Staram się widzom tłumaczyć, że nazywanie siebie idiotą albo pi**ą jest na zasadzie przymrużenia oka, ale oni chyba myślą, że mnie to śmieszy i też mogą mnie tak nazywać. Nie widzą tej subtelnej różnicy, gdzie kończy się żart, a zaczyna obrażanie. Kiedyś otwarcie o tym napisałem na Facebooku, to trochę się już uspokoiło.
Wyzwał cię ktoś kiedyś na ulicy?
Raz, kiedy robiłem sondę to ktoś przechodził obok mnie i do swojego kolegi zarzucił słowami – Patrz! To ten pedał! Myślę jednak, że było to „specyficzne” powiedzenie: o to ten zniewieściały ziomek z YouTube’a.
Masz jakiś przepis na film, który na pewno spodoba się statystycznemu uczniowi gimnazjum?
Żeby była jasność – to, że dany film się spodoba młodemu widzowi, nie znaczy że jest dobry i wartościowy. Dla nich liczy się m.in. właśnie wulgarność. Jednym z moich najpopularniejszych filmów jest “13 rzeczy, które POWSTAŁY, ŻEBY WKU***AĆ”. Używałem w nim kwiecistego języka, ale te przekleństwa były użyte w subtelny sposób.
Dodatkowo ważnym elementem jest to, by ludzie mogli utożsamiać się z tematem odcinka. Widzowie często proszą mnie bym nagrywał filmy o szkole, o konkretnych przedmiotach. Film, na którym wyjaśniam dlaczego student nie zdaje sesji za każdym razem, kiedy trwają egzaminy ma swoje nowe życie.
Na początku swojej działalności na YouTube nagrywałeś sondy i byłeś dość kontrowersyjny. Sam chciałbyś, aby ktoś zadawał ci takie wredne pytania?
Myślę, że znalazłbym wtedy takie narzędzie, by odbić tę piłeczkę, co zresztą już raz zrobiłem gdy jakiś „cwaniaczek z mikrofonem” szyderczo zaczepiał mnie na ulicy. Uważam, że moje youtubowe początki nie był dobre, lubię rozmawiać z ludźmi, ale musi być gdzieś granica między dowcipkowaniem, a byciem chamskim, co niestety jest dobrze oglądane w internecie.
Udawałeś wtedy kogoś kim nie byłeś?
Utożsamiam się ze swoim kanałem w 100 proc. W prywatnych rozmowach może nie byłem aż tak chamski, ale jeżeli kogoś polubię to bywam sarkastyczny – tak jak mówię, jest to oznaka sympatii.
Lubisz oglądać takie prowokacyjne filmy?
Wolę optymistyczne pranki. Bardzo łatwo mnie wzruszyć, a filmy z pytaniami typu – co by pan zrobił, gdyby obudził się z ch**em w d***e uważam za żenujące.
Jesteś chyba jednym z najbardziej pomocnych youtuberów. Często crossujesz się z początkującymi
Bo wół nie zapomniał jak cielęciem był i wiem jak wtedy było mi trudno, a też spotkałem dobre osoby, które mi pomogły. Ale to nie jest tak, że każdemu pomogę. Raz zgłosił się do mnie chłopak, którego video było naprawdę beznadziejne zarówno pod względem treści, jak i jakości nagrania, a on napisał do mnie, że mogę go nawet zjechać, ale żebym opublikował to nagranie na swoim profilu na Facebooku…
Bo wół nie zapomniał jak cielęciem był i wiem jak wtedy było mi trudno, a też spotkałem dobre osoby, które mi pomogły. Ale to nie jest tak, że każdemu pomogę. Raz zgłosił się do mnie chłopak, którego video było naprawdę beznadziejne zarówno pod względem treści, jak i jakości nagrania, a on napisał do mnie, że mogę go nawet zjechać, ale żebym opublikował to nagranie na swoim profilu na Facebooku…
Gdzieś przeczytałam, że chciałbyś zostać reżyserem
W pewnym sensie teraz nim jestem, mimo że moje filmiki nie trwają kilku godzin, a kilka minut. Nie mógłbym pracować przez kilka miesięcy nad jedną dużą produkcją. Ja się szybko nudzę, Kiedy kończę montować jeden „filmik”, myślami jestem już przy kolejnej produkcji. Zresztą przy takim dużym filmie bałbym się, że będzie on niewypałem i całe pół roku pracy poszłoby w błoto. Wtedy popadłbym w depresję.
Ale nie będziesz wiecznie youtuberem?
Mam tego świadomość, że kariera na YouTube może się kiedyś skończyć, ale na razie internetowe wideo jest na fali. Pewnie za kilka lat nadal będę związany z internetowymi mediami, np. w agencji reklamowej. One nadal nie potrafią robić virali, tworzą klipy do telewizji, a później chwalą się milionowym wynikiem, a 980 tys. tych wyświetleń zostało kupione.
Mam tego świadomość, że kariera na YouTube może się kiedyś skończyć, ale na razie internetowe wideo jest na fali. Pewnie za kilka lat nadal będę związany z internetowymi mediami, np. w agencji reklamowej. One nadal nie potrafią robić virali, tworzą klipy do telewizji, a później chwalą się milionowym wynikiem, a 980 tys. tych wyświetleń zostało kupione.
Napisz do autorki: patrycja.marszalek@natemat.pl
