
Niedługo kończę gimnazjum i pojawia się pytanie: "Co dalej?". W moim regionie nie ma zbyt ciekawego wyboru szkół. Uczę się dość dobrze jednak nie ciągnie mnie za bardzo do liceum. Myślę, że poradziłabym tam sobie, ale czy nie lepiej byłoby skończyć w tych czasach technikum i mieć już jakiś zawód? Nie jestem do końca pewna czy pójdę na studia, a po technikum w razie czego już "coś" jest.
Jeśli masz możliwość iść do technikum nie zastanawiaj się i idź. Dużo tam się nauczysz i będziesz mieć zawód a później zawsze możesz iść na studia. Chyba, że nie do końca czujesz, że ten kierunek jest dla ciebie, bo wcześnie podejmujesz decyzję przecież.
Jednak na szkołach zawodowych i technikach cały czas ciąży odium "tej gorszej" placówki dla mniej zdolnych uczniów. Z tą krzywdzącą i nieprawdziwą opinią zamierza walczyć Ministerstwo Edukacji Narodowej. Aby uwiarygodnić swoją akcję instytucja rządowa postanowiła podjąć współpracę ze znanym youtuberem i vlogerem ReZigiuszem, czyli Remigiuszem Wierzgoniem.
Zawsze byłem tego przekonania, że technikum wcale nie jest gorsze od liceum.
Skończyłem studia, nie mam pracy
W ostatnich latach wzrasta liczba uczniów, którzy wybierają szkoły zawodowe albo technika. Jak wynika z danych MEN, w roku szkolnym 2013/2014 liceum wybrało 51 proc. gimnazjalistów. W kolejnym roku liczba uczniów liceów zmalała aż o 5 proc. Jak podkreślała minister edukacji, po raz pierwszy od wielu lat więcej niż połowa gimnazjalistów zdecydowała się na edukację w szkołach zawodowych i technikach. Najpopularniejsze kierunki to m.in. technik ekonomista, informatyk, logistyk, technik budownictwa, mechatronik, fryzjer, kucharz czy elektryk.
Rodzice ciągle mówią: idź na studia, nie będziesz musiał harować i więcej zarobisz. Ale nikt się nie zastanawia, czy dziecko będziesz miało po tych studiach gdzie pracować
„Zawody gówno warte”
Czasami studia nie gwarantują odpowiedniego poziomu życia. Bywa, że po wieloletniej nauce absolwent trafia na rynek przesycony magistrami i koniec końców pracuje dorywczo na zmywaku, albo jako pomocnik piekarza. A może lepiej od razu skierować swoje kroki do szkoły zawodowej? Ten drugi scenariusz to chyba także mniejsze ryzyko frustracji – tu nie „straci się” kilku lat na studia wyższe, a później usilne poszukiwania pracy i/lub konieczność przebranżowienia się, a w końcu i tak zajęcia się pracą fizyczną. Nie ma też poczucia bezradności, że po studiach nie można znaleźć pracy.
Źródła problemu nie leżą w sferze ekonomii, lecz polityki i moralności. Klasa rządząca zorientowała się, że ludzie szczęśliwi, produktywni i mający masę wolnego czasu są dla niej śmiertelnym zagrożeniem (przypomnijcie sobie tylko, do czego doprowadziło zbliżenie się do takiego stanu rzeczy w latach 60. ubiegłego wieku). Z drugiej strony, poczucie, że praca jest wartością moralną samą w sobie i że każdy, kto nie chce przez większość czasu być podporządkowanym jakiemuś rodzajowi związanego z nią rygoru, nie zasługuje na cokolwiek – jest wyjątkowo dla owej klasy wygodne
Napisz do autorki: marta.brzezinska@natemat.pl