Bohdan Smoleń nigdy nie ukrywał nałogów, przez które dziś walczy o życie. – Trzeba się modlić, bo chyba tylko to nam zostało – mówiła przed kilkoma dniami szefowa fundacji jego imienia. Parę tygodni temu podziwiany przez pokolenia Polaków artysta zaczął się dusić, co przy jego problemach z płucami jest skrajnie niebezpieczne.
Choroba Smolenia, która zmusiła go do zawieszenia działalności kabaretowej, trwa już od siedmiu lat. To wtedy przeszedł przewlekłe zapalenie płuc, a lekarze podejrzewali u niego gruźlice. Również siedem lat temu Bohdan Smoleń przeszedł jednostronny wylew. Pod koniec 2010 roku sytuacja się powtórzyła.
– Stan jest ciężki, ale zapaliło się światełko w tunelu. Widzimy troszeczkę poprawy. Nie zmienia to niestety faktu, że stan jest poważny – mówi Joanna Kubisa z Fundacji Stworzenia Pana Smolenia. Gdy do niej zadzwoniliśmy, była właśnie w drodze do szpitala, w którym artysta walczy o życie. Pani Joanna codziennie odwiedza swojego przyjaciela, ale jak zapewnia, nie jest jedyna.
Dziś wokół Bohdana Smolenia kumuluje się bardzo pozytywna energia. To dzięki bliskim, którzy cały czas są przy nim w szpitalu, ale i niezliczonym listom oraz telefonom od fanów i znajomych. Niestety, Bohdan Smoleń jeszcze nie może samodzielnie na nie odpowiedzieć. – Odbieramy telefony, maile, zarówno od obcych ludzi, jak i kolegów z kabaretu. Są zaniepokojeni doniesieniami – mówi Joanna Kubisa.
Trudny, aktywny, inteligentny
Smoleń już w 2011 roku mówił, że nie ma na nic siły. Mimo wieku, nie narzekał na brak zajęć, bo założona przez niego fundacja od lat zajmuje się rehabilitacją poprzez hipoterapię dorosłych i dzieci z różnymi dysfunkcjami fizycznymi i intelektualnymi. – W tej trudnej sytuacji, wszyscy wolontariusze stanęli na wysokości zadania. Zorganizowali dyżury, zupełnie spontanicznie – mówi wzruszona zaangażowaniem młodych Kubisa.
Jednak Smoleń to nie tylko działacz społeczny, ale przede wszystkim legenda polskiej sceny kabaretowej, którą trudno byłoby porównywać do obecnej. Kabaret Tey, który Zenon Laskowik tworzył ze Smoleniem przez siedem lat, był dla ówczesnej inteligencji swego rodzaju wentylem. Krystyna Kofta wspomina występy Smolenia jako wybitnie zabawne, a wręcz nazywa je elementem niezbędnym do przetrwania.
Bohdan Smoleń był aktywny na wielu polach. Zanim trafił do "Tey", w latach 1968-1977 występował w krakowskim kabarecie Pod Budą, którego był założycielem. Poza działalnością sceniczną, wraz małżonką prowadził sklep zoologiczny. W połowie lat 90. miał mały romans z popularną wówczas muzyką disco- polo. To właśnie z tym etapem oraz rolą listonosza w serialu "Świat według Kiepskich" kojarzy go wielu młodych Polaków.
Wyróżnienia:
20 maja 2009 z rąk ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego odebrał Srebrny Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis"
3 czerwca 2012 odebrał Order Ecce Homo
8 lutego 2014 w ramach plebiscytu „Gwiazdy Dobroczynności" odebrał wyróżnienie w kategorii „Własna działalność społeczna” Czytaj więcej
Papieros - nieodłączny atrybut
Smoleń od lat mówi, że przez uzależnienie od nikotyny właściwie nie ma płuc. Z pewnością nie jest bohaterem, który mógłby służyć jako przykład dla innych. – Trudno mówić o profilaktyce w przypadku Pana Bohdana. Wszyscy wiemy, że on jest jaki jest, ale właśnie za to go kochamy. Trudno, aby nagle rzucił swoje zgubne nałogi i zaczął biegać po parku. Nie da się pewnych rzeczy zmienić – mówi szefowa Fundacji Smolenia.
Jednak to nie nałóg papierosowy był najcięższym doświadczeniem, z jakim przyszło się zmagać Smoleniowi. W 1988 roku jeden z trzech synów Bohdana Smolenia odebrał sobie życie przez powieszenie. – To było kilkaset metrów od domu. Poszedł do kolegi, któremu pożyczył kasety kabaretu "Tey" i już nie wrócił – opowiadał łamiącym się głosem w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem.
Samobójstwo syna było przyczyną kolejnej ogromnej tragedii w życiu Smolenia. Niespełna rok później, życie odebrała sobie także żona artysty - Teresa. Nie wytrzymała psychicznie tego, co się wydarzyło. Bohdan Smoleń został samotnym ojcem, wychowującym dwóch synów w wieku 17 i 10 lat.
Fani nie zapomnieli
Miłośnicy Bohdana smolenia pytają dziś w mailach, czy mogą choć na chwilę odwiedzić go w szpitalu. Niektórzy przysyłają maskotki, talizmany na szczęście. – To bardzo pomaga, szczególnie mi, bo to ja odbieram te informacje. Trudno, by ktoś przyjeżdżał i trzymał go za rękę. On tego potrzebuje, ale od najbliższych – mówi Joanna Kubisa, która na bieżąco przekazuje Bohdanowi Smoleniowi wiadomości od fanów, niezależnie od tego, czy jest z nim kontakt, czy nie.
– Dziękuję wszystkim, którzy wspierają dziś Pana Bogdana, a nie nadążam im odpisywać. Wszystko do niego dociera, włącznie z prośbami o autografy. One też czekają i jak tylko Pan Bohdan wróci do domu i będzie miał siłę, poprosimy go o podpisanie – obiecuje szefowa fundacji Bohdana Smolenia.
Byli takim polskim Monty Pythonenem. To trochę co innego, ale można ich porównać. Niektórzy w ogóle nie rozumieli tych żartów, bo miały wiele poziomów rozumienia. Byli zabawni, robili miny, ale najważniejsze są ich świetne teksty, które ułatwiały nam wtedy życie.
Bohdan Smoleń
Przykryłem ciało i czekałem na policję, wiedząc, że zadadzą mi mnóstwo pytań, na które nie znałem odpowiedzi. Czytaj więcej