Od kilku dni prawicowe media żyły plotkami o tym, że restaurator Wojciech Modest Amaro "odmówił rezerwacji stolika Bronisławowi Komorowskiemu". Nieprzychylne wobec głowy państwa redakcje powielały jednak doniesienia plotkarskiego magazynu "Flesz" – i to niezbyt dokładnie. Przeciwko wyssanym z palca insynuacjom stanowczo zaprotestował sam Amaro.
"Prezydent wyproszony z restauracji Amaro", "Amaro odmówił rezerwacji stolika Komorowskiemu" – to nagłówki chętnie powielane w ostatnich dniach w prasie brukowej i prawicowej. Dzięki tej rzekomej odmowie Wojciech Modest Amaro w oczach niektórych komentujących te doniesienia urastał już do rangi jednej z najważniejszych twarzy opozycji. Wygląda jednak na to, że równie szybko ten status straci...
"W związku z powielającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami, dotyczącymi odmowy rezerwacji, czy przyjęcia Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego w mojej restauracji informuję, że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca" – czytamy w oświadczeniu restauratora opublikowanym we wtorkowy wieczór. "Państwo Komorowscy byli i są miłe widzianymi gośćmi mojej restauracji" – podkreślił Wojciech Modest Amaro.
Szef jedynej polskiej restauracji z prestiżową gwiazdką Michelin zwraca również uwagę, że w jego "Atelier Amaro" "wszelkie informacje odnośnie gości pozostają wewnętrzną sprawą restauracji". Być może jednak przypadkowe odstępstwo od tej zasady całe to zamieszanie wokół prezydenckiej rezerwacji wywołało. Bo nie jest tak, że słowa o kłopotach Bronisława Komorowskiego ze zjedzeniem kolacji w "Atelier Amaro" nigdzie nie padły.
Pierwszy wypowiedź Wojciecha Modesta Amaro w tej sprawie opublikował magazyn "Flesz". Zapytany, czy zdarzyło mu się wyprosić ważnego gościa, który przyszedł do restauracji bez rezerwacji, odpowiedział, że taka sytuacja ostatnio dotyczyła prezydenta.
– Zadzwonili do nas z Kancelarii Prezydenta i zapytali, czy jest wolny stolik na dzisiaj. Nie było, bo przecież nie mogę odwołać kogoś, kto czeka na swoją kolej od trzech miesięcy. Zarezerwowałem stolik za tydzień, ale prezydent nie przyszedł. W tych sprawach jestem nieugięty – cytował restauratora "Flesz".
Już wówczas Wojciech Modest Amaro podkreślał jednak, że sytuacja ta nie wyglądała w ten sposób, że głowa państwa została odesłana spod drzwi restauracji. - To nie było tak, że pan Bronisław Komorowski pojawił się z żoną w drzwiach, a ja powiedziałem: "Sorry, nie ma miejsca!" - wyjaśniał.