Gdy wystąpiła w filmie porno, nikt nie przypuszczał, że po ośmiu latach zostanie milionerką, żoną ikony muzyki i znajdzie się na okładce "Vogue'a". Kim Kardashian to celebrytka, która tylko na pozór pokazała już wszystko. Kim jest... kim?
Kim jest Kim?
Dokładnie - Kimberly Kardashian. Od niedawna West, po tym, jak wyszła za mąż za światowej sławy rapera Kayne Westa. Urodzona w roku 1980 amerykańska celebrytka. Ale także modelka, aktorka i… bizneswoman. Ta, tak, Kim znana jest z dwóch rzeczy. Krągłości i tego, że potrafi na nich zarobić miliony. Dar do zarabiania pieniędzy miała chyba od zawsze, trzeba było tylko impulsu, bo go w sobie odkryła. Na jaw ten fakt wyszedł „przypadkowo”.
Był rok 2007. Córka znanego prawnika Roberta Kardashiana spotykała się z gwiazdą muzyki R&B - Ray’em J. Para nie tylko konsumowała swoją miłość, ale także uwieczniała ją na taśmach wideo. Jak to się stało, że figle obojga ujrzały światło dzienne? Pewnie z tego samego powodu, co w przypadku rubasznego wideo Paris Hilton. Swoją drogą - najlepszą wtedy przyjaciółkę Kim. Szło o rozgłos, który panie sukcesywnie zdobywały, ale tylko Kardashian potrafiła przekuć go w… pieniądz. Dlaczego tylko ona? Może dlatego, że Paris przekuwać nic nie musiała. Jest przecież dziedziczką rodzinnej fortuny Hiltonów. To Kim marzyły się miliony na koncie, które dziś rzeczywiście je zasilają.
Cwaniara
Kardashian z wizerunkowej wpadki uczyniła trampolinę do sukcesu. Sprawiła, że seks-taśma nie tylko przyniosła jej popularność, ale także pieniądze. Materiał wydany jako film porno przez wytwórnię Vivid Entertainment, zarobił dla Kim, uwaga - około 5 milionów dolarów. Cwaniara. O Kim zaczęło mówić całe Hollywood, a telewizja E! zaproponowała jej własne reality show „Z kamerą u Kardashianów”. Pewnie po ty, by mogła opowiedzieć, jak trudne to były dla niej chwile. Medialna machina ruszyła, a wraz z nią propozycje. Wśród nich była ta od amerykańskiej wersji Playboya, który w tym samym roku umieścił ją na swojej okładce.
Dla samej celebrytki sesja fotograficzna była czymś więcej niż tyko możliwością pokazania swoich wdzięków. Była oficjalnym zaproszeniem do bycia częścią hollywoodzkiej elity.
Tańcząca bizneswoman
Kardashian rok po tym, jak pojawił się w telewizji jej program, dostała propozycję wzięcia udziału w „Tańcu z Gwiazdami”. Zmieniał się także jej medialny wizerunek. Z celebrytki ubranej w tandetne ciuchy, przeistaczała się w ikonę stylu. Zaczęła wyznaczać trendy. W końcu - bezczelnie rozpychała się łokciami w branży do niedawna zarezerwowanej tylko dla nielicznych. Kardashian staje współwłaścicielką butiku D-A-S-H, który prowadzi wraz z siostrami - Kourtney oraz Khloé Kardashian.
Wielu zaczęło wtedy zastanawiać się, gdzie jest granica Hollywood. Kto może stać się jego częścią. Bo kim jest Kim, by można było o niej mówić, pisać i kręcić programy? Ona udowodniła, że granice dawno zostały przekroczone, a każdy kolejny krok, może przekuć na finansowy sukces. I tak, branża postanowiła oszacować, ile ta dziewczyna mogła zarobić na swoim bywaniu na salonach. Do 2010 roku była posiadaczką upragnionych milionów. Dokładnie - 6! Dwa lata później magazyn Forbes umieści ją na 7. miejscu najbardziej wpływowych postaci show-biznesu i oszacuje jej zarobki na bagatela 18 milionów dolarów.
Telewizja to za mało
W przeciągu pięciu lat Kim Kardashian wypromuje nie tylko swoje ciało, ale także rodzinę i dalekich krewnych. Sprawi, że rodzinny biznes nabierze zupełnie innego znaczenia. Udowodni, że na sprzedaż jest wszystko, trzeba tylko umiejętnie tym zarządzać. W myśl zasady - jest show, jest biznes. Na oczach kamer, w 2011 roku, wyjdzie za mąż za gracza NBA Krisa Humphriesa, by po 72 dniach wnieść pozew o rozwód. Dlaczego? Powodem będą różnicę nie do pogodzenia. A może fakt, że Kim wciąż była w wyścigu na sam szczyt, którego sportowiec pokroju Krisa nie chciał osiągnąć - szczyt popularności. Media wysuną przypuszczenia, że małżeństwo Kim z Humphriesem było zabiegiem reklamowym mającym wypromować rodzinę Kardashianów. Jeżeli coś w tej historii mogło choć trochę ocierać się o prawdę, to właśnie to.
Czy udało się Kim Kardashian ten upragniony szczyt osiągnąć? Oczywiście. W momencie, gdy powiedziała sakramentalne „Tak” raperowi Kayne West 24 maja 2014 roku. Tym samym dostała się do elity, do której zawsze pragnęła. Mogła, będąc żoną ikony muzyki, usiąść u boku Beyonce i innych wielkich gwiazd. Czy chciała tego sama Beyonce? Biorąc pod uwagę, że nawet Kayne miał problem, by wystąpić w show swojej żony, to łatwo domyśleć się, co na temat Kim myśli Beyonce.
Ale Kim nie za bardzo się tym przejmowała. Gdyby choć raz obejrzała się w swej karierze za siebie, pewnie straciłaby równowagę i w ostateczności spadła z góry, na którą tak uparcie wspinała się przez lata.
Ukoronowaniem jej wysiłków była okładka w amerykańskim… Vogue’u. Tytule, który był zarezerwowany dla wszystkich tych, którzy osiągali sukcesy ciężką pracą i talentem. Vogue był dla ikon, a przecież Kim… no właśnie? Kim jest Kim?
W Polsce także możemy śledzić perypetie rodziny Kardashianów, które pokazuje kanał E! w każdą niedzielę o godzinie 20.00. To w nim mamy zobaczyć prawdziwą Kim. Pytanie - czy ona kiedykolwiek nam na to pozwoli.