Reklama.
Jak wynika z analizy, Ministerstwo Edukacji Narodowej dopuściło do użytku szkolnego cztery podręczniki do przedmiotu, przy czym autorstwo aż trzech należy przypisać jednej, tej samej osobie. Wszystkie natomiast - ocenia Federacja i Grupa Ponton - nie uwzględniono aktualnego stanu badań.
Jak tłumaczono w analizie, pominięcie najnowszych ustaleń medycznych dotyczących planowania i życia rodziny sprawia, że podręczniki zatwierdzone przez ministerstwo "wręcz zaprzeczają faktom, szerzą mity i stereotypy". Podręczniki powielają utarte w społeczeństwie przekonania, które dotyczą m.in. modelu rodziny, czyli takiej rodziny, która składa się z matki, ojca i dzieci.
Światopogląd a stereotypy
– Mamy bardzo jasny katolicki światopogląd, celem tych podręczników jest przekazanie właśnie tego światopoglądu, a nie obiektywnej wiedzy – komentuje w TOK FM dr Maria Pawłowska, która gruntowane przeanalizowała podręczniki. Jak się okazało, spora część treści, odnosząc się do dziewcząt, skupia się na ich wyglądzie. W przypadku potrzeb chłopców zdecydowanie najwięcej miejsca poświęcono sprawom ich seksualności.
Światopogląd a stereotypy
– Mamy bardzo jasny katolicki światopogląd, celem tych podręczników jest przekazanie właśnie tego światopoglądu, a nie obiektywnej wiedzy – komentuje w TOK FM dr Maria Pawłowska, która gruntowane przeanalizowała podręczniki. Jak się okazało, spora część treści, odnosząc się do dziewcząt, skupia się na ich wyglądzie. W przypadku potrzeb chłopców zdecydowanie najwięcej miejsca poświęcono sprawom ich seksualności.
Ponadto w badanych tekstach stwierdzono tendencje do bagatelizacji tematyki profilaktyki zdrowotnej, a w jednym z podręczników tematyka homoseksualizmu została uwzględniona... w rozdziale poświęconym problemom i przestępstwom na tle seksualnym.
"Zbiorowe molestowanie młodzieży"?
Edukacja seksualna od wielu lat niezmiennie budzi wielkie emocje. Choć coraz więcej Polaków nie szokuje, że ich dzieci uczęszczają w szkole na taki przedmiot, spór o to wciąż jest żywy. Na nowo rozgrzała go decyzja władz Łodzi o sfinansowaniu pracy edukatorów seksualnych w miejskich szkołach. Środowiska prawicowe natychmiast oburzył fakt, że z publicznych pieniędzy finansowane jest uczenie młodych, jak nakładać prezerwatywę i że na tego typu lekcjach używa się sztucznych członków.
Edukacja seksualna od wielu lat niezmiennie budzi wielkie emocje. Choć coraz więcej Polaków nie szokuje, że ich dzieci uczęszczają w szkole na taki przedmiot, spór o to wciąż jest żywy. Na nowo rozgrzała go decyzja władz Łodzi o sfinansowaniu pracy edukatorów seksualnych w miejskich szkołach. Środowiska prawicowe natychmiast oburzył fakt, że z publicznych pieniędzy finansowane jest uczenie młodych, jak nakładać prezerwatywę i że na tego typu lekcjach używa się sztucznych członków.
Edukacja seksualna to zbiorowe molestowanie młodzieży – twierdził cytowany przez naTemat pedagog prof. Aleksander Nalaskowski. Jego zdaniem, przez takie lekcje polskie społeczeństwo może stać się równie rozpustne, co w osławionej powszechną prostytucją Tajlandii. – Edukacja seksualna uczy bronić się przed molestowaniem – odpowiedziała wówczas Aleksandra Józefowska z Grupy Ponton.
Źródło: TOK FM