Czwartkowy wypadek na stacji metra Wawrzyszew spowodował chaos wśród mieszkańców miasta
Czwartkowy wypadek na stacji metra Wawrzyszew spowodował chaos wśród mieszkańców miasta Fot. Przemek Wierzchowski/Agencja Gazeta

Panika, chaos komunikacyjny, zatłoczone przystanki, pasażerowie niewiedzący, jak poruszać się po mieście. Terrorystyczny atak na Warszawę? Nie, tragiczny wypadek w metrze. Czy mieszkańcy stolicy są przygotowani na realne zagrożenia? Sprawdźmy!

REKLAMA
W czwartkowe popołudnie doszło do tragicznego wypadku w Warszawie. Na stacji metra Wawrzyszew pod pociąg wpadł mężczyzna. Zginął na miejscu. W związku z wypadkiem, przez kilka długo ciągnących się godzin, metro nie kursowało pomiędzy stacjami Pl. Wilsona – Młociny. Zarząd Transportu Miejskiego uruchomił komunikację zastępczą, ale to nie wystarczyło.
– Przyjeżdżają krótkie autobusy, a ludzi jest bardzo dużo. Kierowcy mają problem z domykaniem drzwi – relacjonował reporter TVN Warszawa, Artur Węgrzynowicz. I dodawał, że dodatkowe pojazdy kursują rzadko, a przecież dopiero co zaczynały się godziny szczytu.
Miejski survival
Efekt był taki, że w newralgicznych punktach miasta, gdzie nie kursowało metro, pasażerowie nie bardzo wiedzieli, co ze sobą zrobić – w którą stronę pójść, jak ominąć ścisk i korki i w końcu dotrzeć do domu. W czwartkowe popołudnie próbowałam przebić się z Bielan do Marymontu i dalej – na Wolę. Okazało się to prawdziwym torem przeszkód i mini-lekcją miejskiego survivalu. A przecież był to tylko (choć to w tym przypadku niezbyt właściwe słowo) wypadek w metrze. Pojedyncza sytuacja, która sprawiła, że mieszkańcy stolicy Polski zaczęli poruszać się po mieście jak dzieci we mgle. Jak zachowaliby się, gdyby w Warszawie doszło do prawdziwej sytuacji kryzysowej? Czy są przygotowani na reagowanie w okolicznościach, stanowiących o wiele większe zagrożenie? Postanowiłam to sprawdzić.
Jak mieszkańcy stolicy są przygotowani na sytuacje kryzysowe? Okazuje się, że tak naprawdę stopień przygotowania zależy od... samych mieszkańców. – Miasto daje narzędzia, a to, czy z nich skorzystają, zależy od samych warszawiaków – mówi w rozmowie z naTemat Magdalena Łań, specjalistka od spraw bezpieczeństwa z Urzędu M.St. Warszawy, do której kieruje mnie Centrum Zarządzania Kryzysowego.
logo
System zarządzania kryzysowego w Polsce Screen/Centrum Zarządzania Kryzysowego Warszawy
Moja rozmówczyni przypomina, że trzy lata temu został wydany podręcznik postępowania w sytuacjach kryzysowych, ale to od mieszkańców zależy, czy zechcą się nim zainteresować. Dodaje, że we wszystkich szkołach dzieci uczy się tego, jak udzielać pierwszej pomocy. Są organizowane różne kursy, szkolenia... – Można się dokształcać, tylko trzeba tego chcieć. Samorząd nie może nikomu narzucić szkolenia, mającego przekonać, że nie powinno się wpadać w panikę, jeśli np. ktoś postanowi rzucić się na tory w metrze – mówi Łań.
Co by było gdyby?
Pytanie powinnam zatem kierować do samych mieszkańców, a nie do organizacji reprezentujących Warszawę. Marek Miśko, mieszkaniec Warszawy i dziennikarz radia RDC, dzieli się smutną konstatacją.
Marek Miśko

Panika, nerwy, emocje i potrzeba natychmiastowego informowania rodziny, znajomych, żon i mężów tylko dlatego, że zamknięto kilka północnych stacji metra, nie świadczy dobrze o przystosowaniu współczesnych mieszkańców Warszawy do sytuacji prawdziwego zagrożenia. Co się stanie gdy pewnego dnia usłyszymy syrenę alarmową snującą swoją opowieść nad miastem? Pewnie nic, przecież 95 proc. z nas nie jest w stanie odróżnić sygnału nalotu od skażenia chemicznego

Czy jest zatem jakaś instrukcja reagowania w sytuacjach kryzysowych? Jak przygotować się na takie niebezpieczne przypadki? Łań odsyła mnie do wspomnianego podręcznika. Częściowo został on wydany w wersji papierowej i trafił do szkół, ale poza tym cały czas dostępny w wersji elektronicznej.
Tak się jednak składa, że chociaż mieszkam w Warszawie już kilkanaście ładnych lat, nawet nie słyszałam, że taki podręcznik istnieje. Nie widziałam żadnego plakatu w tramwaju albo metrze, który zachęciłaby mnie do zapoznania się z takim poradnikiem ani żadnej infografiki, która w przystępny sposób pokazałaby, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych. Wydanie poradnika – jak słyszę w centrum – było nagłaśniane, ale przecież nie można o tym w kółko przypominać.
– Jeśli ktoś jest ciekaw, jak radzić sobie w sytuacjach kryzysowych w mieście, może korzystać z porad i instrukcji zawartych w podręczniku, dostępnym na naszej stronie internetowej. Kto chce wiedzieć, jak postępować, znajdzie potrzebne informacje – mówi naTemat Magalena Łań.
Dowiaduję się również, że organizacje pozarządowe prowadzą szkolenia, jak zachować się w niebezpiecznych sytuacjach. WOŚP tysiące dzieci uczy, jak udzielać pierwszej pomocy. Straż Miejska prowadzi instruktaże dla pracowników pomocy społecznej, ale takie same szkolenia są czasem organizowane dla mieszkańców Warszawy. Co więcej, każdy kierowca, który zdaje egzamin na prawo jazdy, powinien wiedzieć, jak reagować podczas wypadków czy udzielić pierwszej pomocy. Słowo „powinien” ma tu zasadnicze znaczenie.
Łatwo powiedzieć...
Czy jest jakaś możliwość zachęcenia mieszkańców miasta do większego zwracania uwagi na bezpieczeństwo? Czy można przeprowadzić jakieś szkolenia, kursy albo chociaż kampanie społeczne?
Magdalena Łań

Nie ma możliwości przeprowadzenia egzaminu wśród mieszkańców Warszawy (czy szerzej – Polski), jak reagować w sytuacjach kryzysowych. Nie można karać, jeśli takiego szkolenia nie przejdą. Wszystko zależy od ich dobrej woli


I raz jeszcze zachęca do czytania podręcznika, w którym opisane są wszystkie możliwe sytuacje kryzysowe – łącznie z takimi, które w naszej szerokości geograficznej są mało prawdopodobne, jak trzęsienie ziemi czy tajfun. Zaglądam do poradnika – ma 94 strony i prócz spisu telefonów alarmowych, ogólnych zasad postępowania i niezbędnika na wypadek zagrożeń, zawiera szczegółowe instrukcje działania w takich sytuacjach, jak burze, podtopienia, upały, pożary czy porażenie prądem oraz znalezienie niewybuchu.
W podręczniku sformułowano także zasady postępowania w przypadku zagrożenia chemicznego, radiacyjnego, budowlanego czy awarii energetycznej. Osobny rozdział został poświęcony na opis reagowania w sytuacji zagrożenia atakami terrorystycznymi. Autorzy podręcznika wskazują, co robić, jeśli otrzymamy podejrzaną przesyłkę albo... zostaniemy zakładnikami terrorystów.
logo
Pierwsza strona podręcznika o tym, jak postępować w sytuacjach kryzysowych Screen/Bezpieczna.um.warszawa.pl
Poradnik jest ciekawie przygotowany pod względem graficznym – ma sporo fotografii, infografik, w przejrzysty sposób krok po kroku wskazuje, jak działać w ekstremalnych okolicznościach. Ale jak zachować się w takiej sytuacji, jak wczoraj?
– Przede wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek. Nie wolno wpadać w panikę. A wreszcie, należy słuchać komunikatów, nadawanych przez odpowiednie służby. Wczoraj w metrze takie komunikaty podawano – były informacje o komunikacji zastępczej, etc. W końcu, trzeba mieć oczy wokół głowy i rozpoznawać sytuację wokół siebie. Jeżeli tłum jest spanikowany, to trzeba się z niego wyalienować, nie powielać stadnych zachowań. Nie potęgować paniki – wylicza Magdalena Łań.
Jak pokazuje przykład wczorajszego dnia – łatwiej jest to wszystko powiedzieć, trudniej zrobić...

Napisz do autorki: marta.brzezinska@natemat.pl