
Nowy sprzęt, bardziej nowoczesne urządzenia antypodsłuchowe, więcej funkcjonariuszy chroniących VIP–ów i... tajniacy. To pomysły Biura Ochrony Rządu na to jak uniknąć drugiej afery taśmowej.
REKLAMA
W trakcie afery taśmowej, która rozpętała się w czerwcu ubiegłego roku, nagrano rozmowy czołowych polskich polityków. Dotychczas światło dzienne ujrzały tylko nagrania z restauracji Sowa i Przyjaciele oraz Amber Room. Prokuratura nadal szuka m.in. nagrania rozmowy, którą z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem odbyła ówczesna wicepremier Elżbieta Bieńkowska.
W pięciu lokalizacjach podsłuchano w sumie nawet sto osób. Wśród nich był m.in. Bartłomiej Sienkiewicz. Jego rozmowa z prezesem NBP Markiem Belką wywołała sporo kontrowersji. Prezes NBP miał się w niej domagać od ówczesnego szefa MSW dymisji Jacka Rostowskiego w zamian za wsparcie dla budżetu. Z kolei ten drugi przekonywał, że "państwo polskie istnieje tylko teoretycznie". Zarzuty w tej sprawie usłyszały jak dotąd cztery osoby: kelner, menedżer restauracji oraz dwóch biznesmenów.
BOR, choć często o zaniedbania oskarżany, do winy się nie poczuwa. Profilaktycznie – jak pisze „Rzeczpospolita” – wdraża jednak rozwiązania, które mają w przyszłości podobnym aferom zapobiec. Biuro Ochrony Rządu kupiło już nowy sprzęt, w tym m.in. nowocześniejsze urządzenia antypodsłuchowe. Do ochrony VIP–ów [dostał ją m.in. prezes NBP Marek Belka – red.] zaangażowano też większą liczbę osób. To m.in. dotychczasowi pracownicy kadr i logistyki. Zdecydowano też, że jeśli politycy będą wychodzić na spotkanie na mieście, będą towarzyszyć im tajniacy. W BOR powstanie też m.in. komórka ds. bezpieczeństwa wewnętrznego.
Zmiany wprowadzono trzema niejawnymi rozporządzeniami szefa MSW. Jak jednak zaznaczają sami BOR–owcy, żadne urządzenia nie będą w stu procentach skuteczne, jeśli politycy nie zaczną przestrzegać podstawowych zasad ostrożności. – (…) Do spotkań rządowych są budynki rządowe wyposażone w systemu antypodsłuchowe – zaznacza na łamach „Rz” oficer BOR.
Źródło: „Rzeczpospolita”
