Dostał zlecenie polityczne czy "tylko" zrobił to dla kariery? W ten sposób prawica zastanawia się nad motywami młodego sędziego, który skazał polityka PiS na więzienie. Podobnie jak w przypadku Igora Tulei, sędziego, który mówił o "stalinowskich metodach" z IV RP, tak i tutaj rolę zaczyna odgrywać argument wieku. Dużo w tym propagandy, ale – co potwierdzają eksperci – "wytykanie młodości" wcale nie jest bez podstaw.
Sąd nad sędzią
Wojciech Łączewski z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia przez trzy godziny odczytywał wyrok w aferze gruntowej. Jak relacjonował na Twitterze Mariusz Gierszewski z Radia ZET, nie zrobił przerwy, nie pił wody, "tylko dwa razy chrząknął". Potem ogłosił werdykt – trzy lata bezwzględnego więzienia dla Mariusza Kamińskiego, czołowego polityka PiS i byłego szefa CBA.
I się zaczęło. Komentatorzy natychmiast zwrócili uwagę na młody wiek sędziego. Zaraz pojawiła się też informacja, że ma dopiero siedmioletni staż w zawodzie, co rzekomo dodatkowo go dyskwalifikuje. Trwają spekulacje, czy decyzję o skazaniu Kamińskiego podjął na podstawie motywacji politycznych, czy też kierowało nim coś innego. "Młody, więc pewnie zrobił to dla sławy" – piszą niektórzy.
Jak skomentował Łukasz Warzecha, "to typ młodego sędziego pistoleta efekciarza", który prezentuje postawę typu: "Myślą, że nie wsadzę gościa, bo jest liderem opozycji? A właśnie że wsadzę!".
"Ileż on może mieć lat. Coś około 30-tki lub niewiele ponad. Jakie doświadczenie ma? Jaką wiedzę o życiu? Ale zachowuje się jak demiurg, który tworzy własne prawo. Bo los tak chciał, że siedzi za stołem w sędziowskiej todze, a nad nim wisi godło Polski" – stwierdził z kolei publicysta wPolityce.pl Jerzy Jachowicz.
Co uderzające, ton tych komentarzy przypomina atmosferę po innym wyroku, który dotyczył czasów tzw. IV RP. Dwa lata temu podobną awanturę wywołał finał procesu słynnego doktora G.. Sąd skazał go za korupcję, ale w uzasadnieniu wydał miażdżącą dla CBA i rządów PiS opinię: porównał metody służb pod rządami Jarosława Kaczyńskiego do czasów stalinizmu. Autorem tej tezy był Igor Tuleya, 42-letni sędzia. Wtedy też mówiono, że za młody, że karierowicz, że chce błyszczeć w świetle kamer.
"Przypadek Tulei pokazuje, do jakiego stopnia sędziowie, zwłaszcza młodzi, są podatni na najbardziej tępą propagandę" – pisał wówczas Warzecha.
Parcie na szkło?
Czy te dwa przypadki można łączyć? Czy wiek powinien być w ogóle podnoszony do rangi argumentu w dyskusji o tym, czy dany wyrok jest zasadny? Jak mówi naTemat prof. Jerzy Stępień, były sędzia i prezes Trybunału Konstytucyjnego, na pewno ma znaczenie, choć niekoniecznie takie, jakie widzą najbardziej radykalni krytycy wyroku w sprawie CBA.
– W abstrakcji od wyroku i sytuacji mogę powiedzieć, że mamy zły model dojścia do stanowiska sędziego i sędziowie w Polsce rzeczywiście są zbyt młodzi. Optymalny wiek sędziego początkującego to 40 lat. Sędzia nie tylko powinien mieć doświadczenie, ale i wiedzę, którą nabiera nie na studiach, tylko przy wykonywaniu innych zawodów prawniczych. Powinien być też ustabilizowany życiowo – nie powinien myśleć, jak się urządzić, co z dziećmi czy małżeństwem – przekonuje.
To uwaga do całego systemu, choć z pewnością może dawać amunicję tym, którzy dziś kwestionują wyrok sędziego Łączewskiego. Zgodnie z logiką prof. Stępnia, siedmioletni staż, jaki ma Łączewski, nie działa na jego korzyść. Dodatkowo mój rozmówca zaznacza, że w przypadku młodych sędziów może grać rolę chęć zaistnienia, "parcie na szkło". – Istnieje taka pokusa – kwituje profesor.
Nowa jakość
Nie oznacza to rzecz jasna, że tak musiało być akurat w tym przypadku. Były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski w rozmowie z naTemat zwraca uwagę, że Łączewski już wcześniej orzekał w kontrowersyjnych sprawach, a bywało, że "korzystnie" dla prawej strony, która dziś go atakuje. – Uchylił na przykład postanowienie o umorzeniu w sprawie katastrofy smoleńskiej. Trudno mówić o chęci zrobienia kariery – zaznacza.
– Trudno się dziwić, że są osoby niezadowolone z wyroku. Ale to dopiero sąd rejonowy, więc sprawę będą rozpatrywać jeszcze bardziej doświadczeni sędziowie. Nie ma co się tym tak ekscytować. Poza tym ja nie przyjmuję argumentu młodości. W sądach rejonowych są na ogół młodzi sędziowie, ale to osoby, które odbyły normalną aplikację i nie mają po 18-19 lat – mówi.
Ćwiąkalski nie zgadza się z prof. Stępniem w kwestii tego, czy młody wiek sędziego to ryzyko np. przesadnie efektownych rozstrzygnięć. Co więcej, podkreśla, że może on wręcz pomagać sędziemu: – Można powiedzieć, że ci sędziowie nie są tak obciążeni okresem PRL-u, więc patrzą na sprawy w sposób związany wyłącznie z interpretacją przepisów Kodeksu karnego.
Wyrok Twittera
To, co najbardziej wyróżnia młodych sędziów, a co jest jednocześnie najbardziej dostrzegalne, to styl. Sędzia Łączewski przyciąga uwagę tym, że na sali sądowej korzysta z tabletu i udziela się na Twitterze. Zaznacza tam co prawda, że publikuje "prywatne opinie", ale to i tak budzi kontrowersje. I daje kolejny powód do przypuszczeń, że zależy mu na popularności.
– Sędzia powinien stronić od wyrażania poglądów politycznych, ale przecież też funkcjonuje w społeczeństwie. Nie można mu zabronić aktywności na portalach społecznościowych – komentuje prof. Ćwiąkalski.
Łączewski może teraz obserwować, jak często na Twitterze wymienia się jego nazwisko i jak rośnie mu grono "followersów". A tych od ogłoszenia wyroku przybywa w wyjątkowo szybkim tempie. Wśród nich jest też cała masa internautów, dla których za sprawą ostatniego wyroku stał się bohaterem. “Je suis Łączewski! Brawo odważni młodzi sędziowie, co się JarKacza nie ulękli” – napisał np. prof. Jan Hartman.
Trudno powiedzieć, co o zainteresowaniu i zarzutach pod swoim adresem myśli młody sędzia. Aktualne jest zapewne zdanie, które wygłosił niedawno na sali sądowej: "Kiedy polityka wchodzi na salę rozpraw, to sprawiedliwość potrafi ulecieć oknem".