
– U nas, w Polsce, jest bardzo niska świadomość tego, co można z ciałem zmarłego zrobić. Rodziny nie wiedzą, że wchodząc do zakładu pogrzebowego mogą powiedzieć „wie pan, babcia zawsze miała czerwone usta, więc ja chcę żeby i w chwili obecnej miała te czerwone usta”. A można i warto zrobić wszystko, by ta konkretna osoba leżąc w trumnie wyglądała jak najbardziej naturalnie. Tak, jak za życia – mówi Szymon Sokołowski, najmłodszy w Polsce balsamista zwłok.
Rodzina może zlecić przygotowanie ciała do pochówku firmie pogrzebowej. I to oni dzwonią do mnie. Ja wtedy jadę na miejsce, tam gdzie jest ciało. Niezależnie od tego czy to jest prosektorium czy dom pogrzebowy. Najpierw robimy oględziny zewnętrzne, patrzymy w jakim stanie jest ciało. Przygotowanie do pogrzebu zaczynamy od przełamania stężenia pośmiertnego, co wiele osób określa mianem „łamania kości”. A to jest całkiem inna sprawa. My po prostu musimy rozruszać ciało, żeby było wiotkie. Poruszamy rękoma, palcami zmarłego i zabieramy się do pracy. Rozrabiamy odpowiedni płyn, balsamujemy, nakładamy odzież. Jeżeli takie jest życzenie rodziny, wykonujemy zmarłemu także pośmiertną kosmetykę.
napisz do autorki: malgorzata.golota@natemat.pl
