Prawa do zabawy w lany poniedziałek nikt nam nie zabierze, ale coraz częściej mówi się o tym, że solidne lanie może być dla „ofiar” niebezpieczne, a dla nas przykre w skutkach. Zwłaszcza, gdy „ofiara” poda nas do sądu...
Przed oblicze Temidy nie trafimy tylko dlatego, że ktoś mniej lub bardziej zmoczył nam strój. Może się tak jednak zdarzyć, jeśli przy zabawie wyrządzimy komuś znaczną szkodę. A o to nietrudno. Zdaniem okulistów niebezpieczna może być nawet czysta, chłodna woda, jeśli lać ją będziemy pod zbyt dużym ciśnieniem.
Uważać trzeba też podczas zabaw na ulicy. Mowa tu przede wszystkim o wybrykach, które mogą zostać podciągnięte pod artykuł 51 kodeksu wykroczeń.
Za zakłócanie spokoju czy porządku publicznego przepisy przewidują kary grzywny a w skrajnych przypadkach nawet aresztu, przy czym należy pamiętać, że za wykroczenia mogą odpowiadać jedynie osoby mające ukończone 17 lat.
Kara będzie jednak dużo bardziej surowa, jeśli wskutek zbyt intensywnego polewania wodą przyczynimy się np. do wypadku. Za taki można uznać nawet złamanie nogi.
Za swoje zachowanie odpowiedzialności nie poniesie tylko dziecko, które nie ma ukończonych 13 lat.
Warto o tym pamiętać, choć tradycja lanego poniedziałku, jak i świętowanie w ogóle, ma w Polsce z roku na rok coraz mniej zwolenników. Jeżeli w Boże Narodzenie przy tradycji trzymała nas rodzinna atmosfera, nie ma wielkich szans, by Wielkanoc w wielu polskich domach przebiegała w podobnym klimacie. Zmiany w sposobie przeżywania tego niezwykle ważnego okresu dla teoretycznie katolickiego społeczeństwa widać gołym okiem.
Bo co nakazuje nam tradycja? Od czwartku trwa Triduum Paschalne, czyli czas wspominania męczeńskiej śmierci, a następnie zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. W Wielki Czwartek tłumy powinna ściągać do świątyń Msza Wieczerzy Pańskiej, w piątek ostatnia Droga Krzyżowa, a w Niedzielę Wielkanocną nabożeństwo rezurekcyjne.
Co na to rzeczywistość? W czwartek nabożeństwo przegrywa z najważniejszymi świątecznymi zakupami nawet u wielu wierzących i praktykujących, którzy zamierzają nadrobić w Wielką Sobotę i Niedzielę. Tymczasem rzesza mniej religijnych Polaków już w czwartek pakuje się, by w piątek lub najpóźniej sobotę być na wymarzonych wczasach. - Mój Facebook wręcz tętni teraz kolejnymi statusami znajomych o wyjeździe. Jedni lecą gdzieś w góry, inni zagranicę tak, jak ja - mówi w rozmowie z naTemat 24-letni Maciek z Krakowa, który okres wielkanocny spędzi w Hiszpanii.
Zabawa na ulicy niesie jednak dodatkowe niebezpieczeństwa, jak nie tak dawany wypadek z Bydgoszczy, kiedy uczestniczący w śmigusie 10-latek wybiegł na jezdnię, został potrącony przez auto, i musiał mieć operowaną śledzionę.