
Karygodny błąd, a może jednak celowy zabieg promocyjny? To pytanie pojawia się w weekend po tym, gdy do sieci wyciekły cztery odcinki najnowszej serii "Gry o tron". Tymczasem oficjalnie pierwszy z nowych odcinków bijącego rekordy popularności serialu dostępny ma być dopiero w nocy z niedzieli na poniedziałek.
REKLAMA
HBO twierdzi, iż przyczyną przedpremierowego wycieku odcinków najnowszej serii "Gry o tron" może być udostępnienie ich w sieci przez jedną z osób, które otrzymują odpowiednie pliki na długo przed tym, gdy serial zobaczyć mogą zwykli widzowie. Podejrzenie pada przede wszystkim na grono recenzentów.
Wielu internautów podejrzewa jednak, że najbardziej piratowany serial na świecie tym razem został nielegalnie udostępniony celowo. Tylko po to, by wzmocnić jego popularność. Za tymi teoriami spiskowymi przemawiać może fakt, iż HBO w promocji "Gry o tron" sięgało już po nietypowe, kontrowersyjne metody.
Jedną z poprzednich serii w Polsce reklamowano na przykład osobą SA Wardęgi, który dla zareklamowania "Gry o tron" podpalił się na jednym ze swoich nagrań, a później na Facebooku umieścił zdjęcie ze szpitala, na którym widać było świeżo założone opatrunki na oparzeniach doznanych przy okazji podpalenia przez... kilka smoków i karła.
Źródło: Mashable.com
