
Komitet organizacyjny Światowych Dni Młodzieży, które już za rok mają odbyć się w Krakowie, wciąż nie potrafi określić pełnych kosztów tej wielkiej imprezy. Na ostatnim spotkaniu z samorządowcami uzgodniono jednak, że na tych spadnie odpowiedzialność za pokrycie około jednej trzeciej kosztów globalnego zjazdu młodych katolików. Mowa o co najmniej kilkudziesięciu milionach złotych.
– Ucieszyłam się słysząc, że kolejne ŚDM odbędą się w moim mieście. Nie miałam jednak świadomości, że decyzja papieża jest wiążąca tak bardzo dla jakiejkolwiek instytucji poza tymi kościelnymi – mówi mi Bogna Wądzyńska, 27-letnia krakowianka.
Kiedy rozważaliśmy udział w walce o igrzyska olimpijskie, to była debata ogólnospołeczna i dopiero decyzja. Negatywna i uzasadniona ryzykiem stracenia milionów złotych. Tymczasem teraz się okazuje, że inną wielką imprezę po prostu wymyślił sobie kard. Dziwisz i teraz chce żebyśmy za to płacili. Bo to nie są koszta przerzucone na "samorządy", tylko mieszkańców Krakowa i pewnie całej Małopolski.
Strona kościelna przekonuje jednak, że mało kto opiera się przed sypnięciem groszem na ten szczytny cel. – W każdej gminie uczciwie prosimy o partycypację w kosztach. Odbywamy dziesiątki spotkań, po 90 proc. z nich jest pełna akceptacja co do partycypacji – stwierdził przewodniczący komitetu organizacyjnego ŚDM Andrzej Bac w rozmowie z Onet.pl. Organizatorzy przypominają też, że nie oczekują od samorządów cudów, a jedynie udostępnienie pewnej infrastruktury, najlepiej świeżo wyremontowanej.
Trudno temu zaprzeczyć, bo na powitanie młodych pielgrzymów z całego świata strona kościelna oczekuje bowiem głównie remontów szkół, toalet, czy chodników. Inwestycje w odświeżenie placówek oświatowych związane są z tym, iż właśnie tam ma zostać zakwaterowana spora część młodzieży.
Ani przypadek Kolonii, ani Madrytu, gdzie odbywały się Światowe Dni Młodzieży, nie pokazują, by to było wydarzenie, które nie przekłada się na wymierne korzyści dla organizujących je miast i całych regionów. Zawsze coś wartościowego po nim zostawało, nie tylko w wymiarze duchowym. Twierdzenie wiec, że teraz Kościół po prostu wyciąga ręce po kasę nieuprawnione. Te pieniądze nie pójdą przecież na budowę ołtarzy.
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl

