Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zapowiedział, że nie wybiera się na paradę zwycięstwa, która tradycyjnie odbędzie się 9 maja na Placu Czerwonym w Moskwie. W tym czasie ma się pojawić w Mińsku.
Rosjanie przygotowują zbliżającą się paradę z okazji 70-lecia zakończenia II wojny światowej z wyjątkowym rozmachem. Przez Plac Czerwony przemaszeruje nawet 15 tys. żołnierzy, zaprezentowany zostanie nowoczesny sprzęt wojskowy i pojazdy bojowe.
Choć zaproszenia na uroczystość skierowano do przywódców 68 państw, to na Placu Czerwonym będzie kilku wielkich nieobecnych. Aleksander Łukaszenka zapowiedział w sobotę, że do Moskwy się wybiera, ale 7 i 8 maja. Dzień później prezydent Białorusi przyjmie defiladę zwycięstwa w Mińsku. Wyjaśnił, że nie byłaby ona możliwa bez obecności wodza naczelnego, nie może jej przyjąć nikt, prócz niego samego.
Rzecznik Kremla mówi, że nie doszły do niego informacje o nieobecności Łukaszenki. Na rosyjskie uroczystości nie przyjedzie jednak większość przywódców zachodnich państw. Do Moskwy, jako jeden z niewielu liderów europejskich państw, wybiera się prezydent Czech. Nie będzie go jednak na Placu Czerwonym. Także Merkel przyleci do Moskwy dzień po defiladzie.