Aktor Marek Bukowski był gościem poniedziałkowego programu "Tomasz Lis na żywo".
Aktor Marek Bukowski był gościem poniedziałkowego programu "Tomasz Lis na żywo". Fot. Rajmund Gredys; YouTube.com/elfi
Reklama.
Już na wstępie Marek Bukowski dziękował więc Tomaszowi Lisowi za zaproszenie, dzięki któremu mógł spróbować oczyścić się publicznie przed milionami widzów najpopularniejszego programu publicystycznego w Polsce. Jak tłumaczył aktor, w rzeczywistości "sprawę Bukowskiego" stworzyły nie organy ścigania, które przez kilka miesięcy się nim interesowały, a media.
Marek Bukowski żalił się, że fotografowie śledzili przez kilka tygodni nawet jego 10-letniego syna. Starszego syna artysty plotkarskie media zaatakowały jeszcze silniej. – Dzwoniono do każdego miejsca, w którym pracował. On jest trenerem tenisa i pracował z dziećmi. Próbowano mu zniszczyć życie i karierę – wspominał gość "Tomasz Lis na żywo". Podobne zachowanie dziennikarze tabloidów i portali plotkarskich wykazywali także w stosunku do matki Marka Bukowskiego. – Moja mama jest starszą osobą, a dzwoniono do niej i zadawano jakieś dwuznaczne pytania – mówił.
Rozmówca Tomasza Lisa zapewnił, że od samego początku kontrowersyjnej historii, w którą go wciągnięto wiedział, iż zostanie oczyszczony z zarzutów. Marek Bukowski przypominał, iż zatrzymano go, gdy jechał w pełni prawidłowo, a badania którym się chętnie poddał wykazały, że z marihuaną miał ostatnią styczność co najmniej dwa lata przez zatrzymaniem. Wiedział też, że narkotyki do jego auta zostały podrzucone.
Dziś Marek Bukowski zapewnia jednak, że nie ma już większego żalu do osoby, która podrzuciła mu narkotyki. O wiele większy gniew w aktorze wzbudza medialny spektakl, stworzeniu którego ten zabieg miał służyć. – Ta osoba zrobiła to prawdopodobnie dla pieniędzy. Wiedziała, co zrobią ze mną media. Oni myśleli, że mnie medialnie załatwili – stwierdził w rozmowie z Tomaszem Lisem.
Marek Bukowski zapewnia, że teraz rozpoczyna walkę z o odzyskanie dobrego imienia i z tymi redakcjami, które przekroczyły granicę w relacjonowaniu jego problemów z prawem. Jednocześnie przyznał on, iż wciąż nie wie, ile stracił na tym wszystkim. Bukowski podkreślił, że trudno w tej chwili oceniać, jak zachowają się jego pracodawcy i czy trauma nie odezwie się w nim lub jego bliskich z opóźnieniem.