
Agnieszka Grzelak prowadzi na YouTube dwa kanały: jeden urodowy, na którym przedstawia swoje charakteryzatorskiej umiejętności oraz vlogowy, gdzie możemy oglądać m.in. to jak przygotowuje japońskie jedzenie z proszku... Filmy mają po setki tysięcy wyświetleń dlatego postanowiliśmy porozmawiać o nich z youtuberką, a także spróbować osławionych dań.
REKLAMA
Dlaczego ludzie lubią oglądać, jak inni jedzą?
Faktycznie to jest bardzo ciekawe i mnóstwo ludzi ogląda na YouTube innych, którzy jedzą. Gdy sama ruszyłam z serią "JAPANA zjadam", zaczęłam oglądać innych jedzących youtuberów i stwierdzam, że ciekawe są ich reakcje na dziwne smaki. Będzie komuś smakować. zaraz to wypluje, a może się obślini?
Faktycznie to jest bardzo ciekawe i mnóstwo ludzi ogląda na YouTube innych, którzy jedzą. Gdy sama ruszyłam z serią "JAPANA zjadam", zaczęłam oglądać innych jedzących youtuberów i stwierdzam, że ciekawe są ich reakcje na dziwne smaki. Będzie komuś smakować. zaraz to wypluje, a może się obślini?
Kiedy pierwszy raz spotkałaś się z takim japońskim zestawem?
To było chyba 2 lata temu, dotarłam na kraniec internetu i znalazłam dziewczynę, która zrobiła taki zestaw. Uwielbiam miniaturowe rzeczy, a minijedzenie już w ogóle jest cudowne. Od razu postanowiłam zamówić taki zestaw i zacząć nagrywać proces jego przygotowania. To miała być forma odpoczynki od mojego kanału urodowego.
Czułaś się kiedykolwiek źle po daniach z proszku?
Nigdy, absolutnie ani razu. One są robione dla dzieci, a w Japonii mają bardzo restrykcyjne przepisy. Nie można mylić tego kraju z Chinami. Wiele też zależy od produktów danej firmy. Zestaw Kracie, który akurat dzisiaj przygotowujemy, nie ma żadnych sztucznych aromatów, barwników i konserwantów. W innych zestawach są naturalne proszki w postaci mąki, cukru, kwasku cytrynowego tylko w wersji mini.
Zawsze sprawdzasz dokładnie skład?
Nie, nie jest to możliwe, bo nie znam japońskiego. W internecie można poszperać i znaleźć stronę, na której skład zestawu jest przetłumaczony np. na język angielski.
Dałabyś takie słodycze swojemu dziecku?
Jasne, że tak. Oczywiście są też firmy ze sztucznymi aromatami i barwnikami, ale umówmy się - przecież jemy je i tak na co dzień.
Można je gdzieś kupić w Polsce?
Pojawiły się już internetowe sklepy, ale miałam z nimi raczej nieprzyjemne doświadczenia. Obrali taktykę, by kraść moje filmy oraz zdjęcia i czerpać na nich zyski.
Napisałam do nich, a oni byli na tyle bezczelni, że stwierdzili że chcą mi pomóc w promocji mojego kanału… Powiedziałam im, że to nie tak działa i poprosiłam o usunięcie tych materiałów z sieci. Nie polecam tych sklepów moim widzom, mówię im, aby kupowali te zestawy poza Polską, bo ceny się niczym nie różnią.
A mogła wyjść z tego fajna współpraca…
Tak, zresztą im to zaproponowałam, ale stwierdzili, że chcą wszystko za darmo.
Nie myślałaś, aby sama ruszyć z takim sklepem?
Myślałam jeszcze zanim oni na to wpadli, ale stwierdziłam, że nie będę miała na to czasu. Nawet zaczęłam pisać do dystrybutorów, jednak nie sprzedają oni zestawów w cenach hurtowych, więc nie byłoby to dla mnie opłacalne, a musiałabym kogoś zatrudnić do pomocy.
Co trzeba wpisać na ebayu, aby znaleźć taki zestaw?
Najłatwiej Candy DIY Japan. Jeżeli chodzi o ceny to są duże rozbieżności. Zaczynają się od 10 zł, a mogą kosztować nawet 50zł i czasem trzeba na nie czekać do dwóch miesięcy.
W Japonii jest to traktowane jako zabawa?
Rozmawiałam z dziewczyną, która mieszka w Japonii i powiedziała mi, że oni do takiego jedzenia mają stosunek, jak my Kinder Niespodzianki. To nie jest coś, co daje się dzieciom na co dzień, ale kupują taki zestaw np. jako nagrodę i robią go razem z dzieckiem. Taka zabawa jest bardzo rozwijająca.
Ciekawe jest to, że zestawy są hitem wśród młodych dziewczyn, które chcą być urocze i słodkie. Kupują je i robią, bo to jest po prostu ładne.
Który smak cię najbardziej zaskoczył?
Chyba nie było nigdy takiego wielkiego zaskoczenia, ale coś co naprawdę mi smakuje to ten melonowy - niestety, trudno go dostać, a później winogronowy. Większość zestawów jest bardzo smaczna. Jednak moim zdaniem soda jest średnia.
Soda?
Ja na to mówię soda, ale chodzi jeden z rodzajów napoju Ramune. Jest trochę cytrynowy i przypomina pastę do zębów dla dzieci. Dla mnie ma mydlany posmak i jest wyjątkowo słodki. Bywa też czasem trochę kwaskowaty, ale da się przeżyć. Śmieję się z moimi widzami, że soda to takie obrzydlistwo, ale winogrono jest pyszne.
A najdziwniejszy zestaw?
To chyba oranżada, którą pije się z toalety… Dla nas to może się wydać dziwne, ale w Japonii jest to po prostu śmieszne i nikt się nie obrusza.
Jesz te zestawy czasem dla przyjemności czy zawsze w ramach "obowiązków służbowych"?
Nie jem ich dla kaprysu, bo szkoda mi tych zestawów. Nie chcę ich tak szybko zużywać. Nie kupuję ich podwójnie, no chyba że robię konkursy.
Twój system oceniania zestawów jest bardzo rozbudowany
Zwracam uwagę na smak, zapach, wygląd, poziom zabawy i trudności. Najważniejszy jest chyba ten ostatni, bo może się zdarzyć tak, że kupisz zestaw dla dziecka, a ono nie będzie w stanie go samemu zrobić i będzie mu przykro.
W czym przejawia się ta trudność?
Japończycy mają bardzo dokładne proporcje i jeżeli tylko odrobinę za dużo naleje się wody to taki zestaw może się nie udać. Zawsze mam problem z żelowaniem rzeczy, bo powstała maź nie chce mi zastygnąć. Teraz już wiem, że to może być kwestia wody mineralnej. Jak się okazuje trzeba do tego używać przegotowanej wody z kranu, bo minerały mogę blokować żelowanie.
Poza tym, trzeba mieć bardzo dużo cierpliwości i być precyzyjnym, bo ostatecznie efekt może niezbyt ładnie wyglądać.
Ile ich już zjadłaś?
Właśnie wyszedł 57 odcinek, ale w niektórych robiłam po dwa zestawy, więc myślę, że już ponad 60. Ojej, to naprawdę dużo i one zaczynają się już kończyć…
Właśnie wyszedł 57 odcinek, ale w niektórych robiłam po dwa zestawy, więc myślę, że już ponad 60. Ojej, to naprawdę dużo i one zaczynają się już kończyć…
I co teraz?
Nie chcę kończyć serii "JAPANA zjadam" dlatego od teraz nowy odcinek będzie się pojawiać raz na dwa tygodnie. Mam jeszcze 10 zestawów, firmy co jakiś czas wypuszczają nowe edycje i to daje mi nadzieję. Ciągle szukam ich w internecie.
Nie chcę kończyć serii "JAPANA zjadam" dlatego od teraz nowy odcinek będzie się pojawiać raz na dwa tygodnie. Mam jeszcze 10 zestawów, firmy co jakiś czas wypuszczają nowe edycje i to daje mi nadzieję. Ciągle szukam ich w internecie.
Interesujesz się kulturą Japonii?
Bardziej pod względem jedzenia. Tak jak mamy 12 potraw na Wigilii, to u nich w trakcie obiadu potrafi być 8 różnych dań, ale w bardzo małych ilościach i każdy jest w stanie spróbować wszystkiego. Bardzo chciałabym tam pojechać. Uwielbiam to, że u nich jest wszystko takie urocze.
Wiem, że grasz w gry. Nie myślałaś o gameplayach?
Tak, ale prowadzę już dwa kanały i nie mam już zbyt dużo wolnego czasu. To fakt, zastanawiam się nad nagrywaniem gameplayów, ale na razie to luźny temat.
Tak, ale prowadzę już dwa kanały i nie mam już zbyt dużo wolnego czasu. To fakt, zastanawiam się nad nagrywaniem gameplayów, ale na razie to luźny temat.
Wiele osób myśli, że jestem taką infantylną kretynką. A ja jestem dwutorowa, z jednej strony mam mnóstwo tatuaży, ciemnych ciuchów, ale z drugiej cieszą mnie małe urocze rzeczy.
Widzowie twoich dwóch kanałów różnią się?
Tak, wydaje mi się, że wiele osób z vloga poszło na beauty. Na urodowym na pewno oglądają mnie starsi. Dużo osób może się śmiać, że nagrywam dla dzieci, ale one dają mi ogromną satysfakcję.
Nagrywasz dla dzieci?
Tak jakoś samo się ułożyło. Zaczęłam prowadzić swój vlogowy kanał, bo po prostu chciałam. Mam 26 lat, a oglądają mnie młodsi, choć według statystyk osoby powyżej 16 roku życia. Wiadomo, że one kłamią, bo każdy może sobie wpisać różny wiek, ale niektóre firmy, które zastanawiają się nad współpracą ze mną, a oferują mają produkty dla dzieci, często się rozmyślają. Patrzą na statystyki i stwierdzają, że mam zbyt wielu dorosłych widzów.
Otrzymałam ostatnio mnóstwo laurek od dzieciaków i to było dla mnie niesamowite.
Jak ty to robisz, że cały czas uśmiechasz się do kamery?
Bo ja jestem człowiekiem, który cieszy się w życiu z małych rzeczy. Ostatnio dostałam "fanmaila" i to jest cudowne, że komuś chciało się wysłać do mnie list. Gdy mówię do kamery, to wyobrażam sobie tych moich widzów. To dla mnie ogromna frajda.
YouTube uzależnia?
Daje zupełnie inne życie. Twoi widzowie są dla ciebie ogromną nagrodą i chcesz dla nich tworzyć kolejne filmy. Uwielbiam, gdy ktoś napisze mi w komentarzu, że poprawiłam mu humor i to dla mnie największa nagroda.
Razem z Agnieszką postanowiłam przygotować jeden z zestawów Popin’ Cookin’, który w skrócie można nazwać plasteliną do jedzenia. Na pierwszy rzut oka wydaje się banalnie prosty, bo ani nie trzeba używać mikrofalówki ani niczego rozcieńczać z wodą.
Zestaw składał się z pięciu plastelin, posypki, foremek raz bambusowego patyczka. Agnieszka bez problemu poradziła sobie z przygotowaniem makaronika, czy trawnika z kwiatkami. Mnie poszło dużo gorzej… Naprawdę potrzeba do tego dużo cierpliwości i zdolności manualnych.
Jak to smakuje? Fenomenalnie, bardzo intensywnie winogronowo, a ma konsystencję delikatniej miększą od rozpuszczalnej gumy. Zabawa przy tym jest przednia, ale gdy tylko posmakuje się jednej z plastelin, to od razu zaczyna brakować silnej woli, by robić następne. Chciałoby się je tylko jeść.
Napisz do autorki: patrycja.marszalek@natemat.pl
